Cały czas towarzyszyło mi uczucie unoszenia się pod wodą. Moje powieki były zbyt ciężkie, by je podnieść, ciało zbyt odcięte od rzeczywistości by się ruszyć, ale uszy były dość sprawne.
Słyszałam rozmowy.
Co prawda ciche, i nie można było tego nazwać rozmowami, a pojedynczymi zdaniami.
Poczułam mocne szarpnięcie w dół.
Uderzyłam czymś o ziemię.
Film mi się urwał.
~~~~~~
Powoli otworzyłam oczy. Dopiero zyskiwałam świadomość, więc czułam coraz więcej bólu. Widziałam ciemność. Nie mogłam się ruszyć, by pomachać sobie swoją dłonią przed twarzą, żeby zobaczyć czy chociaż ją widzę. Nie mogłam nawet podnieść głowy.
Było mi duszno.
Strasznie duszno.
Znów usnęłam.
~~~~~~
Tym razem otworzyłam oczy już w pełni świadoma. Czułam ten przeszywający mnie ból, zwłaszcza przy klatce piersiowej. Zupełnie nie pamiętałam co się stało.
Powolutku, ale bardzo powoli, spróbowałam się podnieść. Czułam, że mam więcej siły niż wcześniej, więc łatwiej mi było udźwignąć swoje słabe ciało. Gdy już delikatnie się podniosłam, uderzyłam o coś głową.
Ściana.
Spanikowana opuściłam się z powrotem do poprzedniej pozycji. Pod plecami poczułam drewno. Nieświadomie wybałuszyłam oczy.
-Co jest...- wydusiłam słabo.
Ostrożnie podniosłam prawą rękę i zatoczyłam nią małe kółka w powietrzu, aż poczułam ścianę.
Ale to nie była zwykła ściana.
Była taka jakby... miękka.
Błądziłam na ślepo dłońmi i zorientowałam się, że znajduję się w jakiejś skrzynce.
To jest jakiś nieśmieszny żart?
Ta ,,skrzynka,, była od środka wyłożona czymś gładkim i miękkim, ale i tak nie było mi wygodnie. Czułam jak z każdym moim oddechem ucieka mi coraz więcej powietrza. Było tu duszno i gorąco, a ja nie mogłam się ruszyć.
Oczywiście, spanikowałam.
-HEJ! JEST TAM KTO?!- wydarłam się na całe gardło, lecz mój krzyk nie wydostał się na świeże powietrze.
Poczułam, jak wrzask staje się zduszony, nieusłyszalny, nieistniejący...
Coś było nie tak.
Podniosłam ponownie swoją prawą rękę, którą zacisnęłam w pięść i mimo ciągłego bólu, użyłam całej przeznaczonej mi siły i uderzyłam w ścianę nade mną.
Rozległ się cichy, nic nieznaczący trzask.
Moja ręka pulsowała boleśnie. Przyłożyłam ją do twarzy coraz bardziej panikując, ponieważ coraz ciężej mi się oddychało. Moja ręka upadła wzdłuż tułowia i nagle...
Poczułam coś w kieszeni.
Mały, cienki prostokąt.
TELEFON
Aż podskoczyłam, gdy w mojej dłoni znalazła się moja komórka. Ucałowałam ją z wdzięczności.
-O Lordzie, jakie szczęście...- powiedziałam do siebie.
CZYTASZ
~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~
Novela JuvenilCzternastoletnia Hailie Monet straciła dwie najukochańsze osoby w swoim życiu. Dziewczyna musiała zamieszkać z braćmi, ale niespodziewane wydarzenie zmienia całą ich historię. Hailie zostaje perfidnie uprowadzona, zaraz po wypadku na motocyklu ze sw...