Nie możemy jej stracić

821 38 18
                                    

                                                                  POV: Willa

5 minut temu pogotowie odjechało razem z Hailie na noszach. Chcieliśmy pojechać razem z nią, ale zaraz potem uświadomiliśmy sobie że jesteśmy cali we krwi.

-Mnie to nie przeszkadza- oznajmił chłodno Dylan, próbując zamaskować łzy i bandażując na szybko nadgarstki.

-Przecież nie pojedziesz do szpitala cały obkrwawiony- zwróciłem mu uwagę drżącym głosem, nadal cały zapłakany, tak jak mój brat.

-Pojadę- warknął, chowając telefon do kieszeni- Czekam na miejscu

-Chwila, czekaj- odezwał się cicho Tony zbiegając ze schodów już w przebranej koszulce- Jadę z tobą

-Nie możecie je...- zacząłem.

-Nie trać czasu na gadanie tylko się przebieraj- wywarczał Dylan i zwrócił się w stronę drzwi.

Tony go wyprzedził. Bez słowa przeszedł obok naszego ojca, który nadal stał w tym samym miejscu, pogrążony w szoku. Cam obejrzał się za nim tylko nieobecnym wzrokiem, po czym wrócił nim do Dylana. Ten za to, przechodząc obok niego, walnął go mocno z bara. Chwilę po tym drzwi frontowe trzasnęły głośno.

-Chyba już nigdy mi nie wybaczą- mruknął smutno Cam.

Nie no, nie wierzę.

-I ty się tym przejmujesz?!- syknąłem jadowicie posyłając mu spojrzenie pełne bólu. 

Nawet nie zauważyłem kiedy po policzku popłynęły mi kolejne łzy.

-Martw się lepiej o swoją córkę, którą w tym momencie próbują uratować- wytknąłem mu i skierowałem się do swojej sypialni, pogrążony w smutku.

Jednak to mi nie wystarczyło, bo na sam koniec dodałem cicho:

-Córkę, która może umrzeć. Przez ciebie

Drzwi od mojej sypialni trzasnęły roznosząc echo po naszym wielkim domu.

                                                 POV: Shane'a

Było mi tak słabo, że nie zdołałem nawet porządnie doprowadzić się do porządku. Cały czas przed oczami miałem obraz krztuszącej się własną krwią Hailie...

To było straszne.

Szybko się przebrałem i nakleiłem plastry na pojedyncze miejsca na nadgarstkach. Cała zdarta skóra. Ale co ja gadam. W porównaniu do Dylana ja mam małe skaleczenia...

Starałem się opanować łzy, które napływały mi do oczu. Bezskutecznie. Westchnąłem ciężko.

To wszystko przez tatę...

Wyszedłem ze swojej sypialni jakieś dwie minuty później. Salon pełen krwi i zwłok był pusty. Wszedłem do gabinetu Vincenta. Pusto. Zapukałem do sypialni Willa. Po chwili usłyszałem ciche ,,proszę,,.

-Jedziemy?- zapytałem cicho.

Will pokiwał głową, wpatrzony w telefon. Podszedłem do niego, a to, co zobaczyłem na ekranie odebrało mi mowę.

Hailie.

Razem z nami.

Zdjęcie, sprzed kilku dni, jak oglądaliśmy telewizję

-Ja...- wybełkotałem- K-Kiedy ty to zrobiłeś?

-Parę dni temu- westchnął Will- Uznałem że...- zamilkł a z oczu popłynęły mu łzy- ... że będzie to fajna pamiątka. Miałem wysłać na grupę, ale zapomniałem, a nie sądzę, by teraz był na to odpowiedni cza...

-Wyślij mi to- przerwałem mu nieśmiało z zaciśniętą szczęką.

Mój starszy brat od razu wstał i wklikał coś na klawiaturze. W mojej kieszeni zawibrował mi telefon, oznajmiając powiadomienie.

Nagle do pokoju wszedł Vincent. Doprowadzony do porządku, opanowany, z kamienną twarzą i lodowatym wzrokiem. Wyglądał jak zwykle, choć dało się zauważyć pewne różnice:

Nie domył dokładnie rąk, na których w niektórych miejscach nadal była krew Hailie.

Ten jeden, jedyny szczegół świadczył, że nasz najstarszy brat bardzo się spieszył. Reszta była perfekcyjna, jak zwykle. Włosy ułożone do tyłu, śnieżnobiała koszula, czarne garniturowe spodnie...

Jego zdenerwowanie zdradzał jedynie jego głos.

-Jedziemy- zarządził.

Postawił krok w tył czekając na naszą reakcję. Nie wiem czemu, ja i Will nie ruszyliśmy się nawet o milimetr.

Vince zacisnął szczękę.

-Ruszcie się- warknął, a potem dodał prawie nie słyszalnie:

-Nie możemy jej stracić

Te słowa spowodowały że wszyscy trzej wystrzeliliśmy w stronę drzwi jak strzała.

~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz