Hailie
Wstałam bardzo późno, bo chyba około 13. Zupełnie nie wiem skąd wzięła się ta moja senność, skoro wczoraj zbytnio się nie przemęczałam, jak nakazali lekarze. Możliwe że to skutki mojego niezbyt dobrego w ostatnim czasie stanu zdrowia? Tak czy siak przynajmniej się wyspałam.
Nie miałam najlepszego humoru bo mimo iż moje łóżko jest niesamowicie wygodne, to wszystko mnie bolało. I to strasznie.
Dlatego włożyłam mój wymiętolony, stary, za duży lecz bardzo wygodny dres, nałożyłam na głowę kaptur bym była otulona miękką bluzą (co uwielbiałam najbardziej) i wyłoniłam się z swojego pokoju.
Drzwi do pokoi moich braci już dawno były otwarte, odsłaniając bałagan panujący w środku. Aż wywróciłam oczami przechodząc obok sypialni Dylana, taki huragan tam przeszedł.
Stąpając po schodach słyszałam głośne rozmowy moich braci z salonu, które ucichły na mój widok.
-Jak się spało, malutka?- rzucił radośnie Will.
-Dobrze- mruknęłam zaspana przecierając oczy.
-To dobrze- odezwał się cicho Tony.
Uniosłam na niego zdezorientowany wzrok, trochę zdziwiona jego słowami.
Zwłaszcza że nie było w nich sarkazmu.
-A jak twoje samopoczucie?- zagadnął jeszcze łagodnie Dylan.
Zatrzymałam się na przed ostatnim schodku. Przejechałam wzrokiem po twarzach braci i dopiero teraz zauważyłam wwiercające się we mnie -trochę mniej lodowate niż zwykle- tęczówki Vincenta.
Po słowach starszego brata przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Mimowolnie zerknęłam na bliznę.
-Wszystko dobrze- odparłam po dłuższej chwili i się uśmiechnęłam.
Ruszyłam żwawym krokiem do kuchni. Zrobiłam sobie dwa tosty i usiadłam przy stole w jadalni, z daleko od hałasów i braci.
Ale samotność nie trwała długo bo zaraz obok mnie przeteleportowali się Shane, Dylan i Tony.
Ten trzeci wybrał siedzenie naprzeciwko mnie i zgarnął z mojego talerza drugiego tosta.
-Ej- oburzyłam się ze swoją kanapką w buzi.
-Najesz się jednym- odparł bez zająknięcia Tony zjadając tosta w prawie sekundę.
Patrzyłam na niego niedowierzającym wzrokiem.
-Jak będziesz jeszcze głodna to mogę ci dorobić, nie marudź
Zakrztusiłam się posiłkiem.
Co oni tacy nadopiekuńczy?
~~~~~~
Przysiadłam w pustym salonie i postanowiłam zagrać w jakąś grę na konsoli. Przesuwałam guzikiem pada po najróżniejszych kolorowych ikonach z nazwami gier, aż wreszcie znalazłam jakąś nie-strzelankę, która wydawała się całkiem fajna.
-Co robisz?- odezwał się wesoło Shane, który wskoczył na miejsce obok mnie.
-Chce zagrać- odparłam wpatrzona w ekran i skupiając się na rozgryzieniu jak odpalić wybraną przeze mnie grę.
-Chcesz grać w Jurassic World?- zapytał z szczerym zaciekawieniem.
-A czemu nie?- spytałam, a potem przyznałam:- Niektóre dinozaury są urocze
CZYTASZ
~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~
Dla nastolatkówCzternastoletnia Hailie Monet straciła dwie najukochańsze osoby w swoim życiu. Dziewczyna musiała zamieszkać z braćmi, ale niespodziewane wydarzenie zmienia całą ich historię. Hailie zostaje perfidnie uprowadzona, zaraz po wypadku na motocyklu ze sw...