POV: Tony'ego
Vince i tak się już wkurwił, więc zadzwonię do niego ze szpitala. Mamy czas. Vincent to nie bomba, nie wybuchnie.
Chyba.
~~~~~~
Hailie zabrano na badania i operację usuwania kulki. Po około godzinie czekania, były już wyniki zabiegu. Cały stres zszedł ze mnie, gdy dowiedziałem się od lekarza, że wszystko jest w porządku i Hailie przewieziono na salę by się obudziła po operacji. Wszedłem do małej salki i zobaczyłem moją młodszą siostrę, nieprzytomną, z nogą w różnych bandażach i kroplówką. Aż mi się jej szkoda zrobiło.
Usiadłem sobie obok niej na fotelu, i zadziwiając samego siebie, zacząłem głaskać wierzch jej dłoni. Przeszedł mnie dreszcz gdy dotknąłem jej skóry, ale go zignorowałem. Przynajmniej tak mogę się jej odwdzięczyć za to, co dla mnie zrobiła.
Drugą ręką wyciągnąłem komórkę i zastanawiałem się czy już teraz mam zadzwonić do braci.
Nie musiałem się długo zastanawiać bo właśnie w tym momencie zadzwonił Dylan. Szkoda że nie pomyślałem i odebrałem. Gdybym miał w tamtej chwili umysł, nie odbierałbym od Dylana za żadne skarby. Od wszystkich tylko nie od niego.
-Halo?- warknął głos w słuchawce- Tony, kurwa gdzie ty jesteś?
-Jezu uspokój się- wywróciłem oczami mimo iż wiedziałem, że Dylan tego nie zobaczy- Wszystko gra
-Gdzie, kurwa jesteś!?- wywarczał. Westchnąłem ciężko.
-Mieliśmy z Hailie mały.... incydent- przyznałem po chwili ciszy.
Kolejna cisza.
-Incydent?!- wysyczał przez zaciśniętą szczękę.
-Ty kurwa nie słyszysz że muszę powtarzać?- mruknąłem wnerwiony.
-Jadę
Prychnąłem- A ty niby wiesz gdzie masz jechać?
-Nie, ale zaraz się dowiem- odparł poddenerwowany- Gadaj.
-Dylan, do cholery, wszystko mam pod kontrolą, nic się nie sta...
-Co ty niby masz pod kontrolą?- parsknął bez rozbawienia- Ty to tak jak Shane; nic nie potrafisz przypilnować!
-Ja pierdolę, to że jesteśmy w szpitalu nie oznacz...
-CO?!- ryknął przerywając mi wypowiedź- JAK TO KURWA W SZPITALU?!
Właśnie ogarnąłem że w bardzo głupi sposób sprzedałem się Dylanowi. Nie mam już szans go uspokoić. On jest jak jakieś wściekłe zwierzę. Jak się wkurwi, to już go nie zatrzymasz. Wkopałem się.
-Dylan uspokój się- syknąłem do telefonu- Z Hailie jest wszystko w porządku i....
-Co ma być nie w porządku?!- warknął- Co się stało?!
- Ja pierdolę, Dylan weź się odpierdo...
-CO SIĘ STAŁO?!- krzyknął znów mi przerywając.
-NIC
-Tony, jak mi zaraz kurw...
Rozłączyłem się.
Dylan może gadać co sobie chce. Ważne jest to, by poinformować Vinca, nie jego. A to co on z tym zrobi to nie mój problem. Niech podrze się na Shane'a, Vincenta lub Willa.
Wstukałem imię najstarszego brata i wybrałem numer. Dwa sygnały... Trzy. Cztery.
-Tak, Słucham?- odezwał się lodowatym głosem.
Vince jest wkurwiony. Będę miał utrudnione zadanie.
Zajebiście.
POV: Vincenta
Tony'ego nie było już zbyt długo, bym mógł to bagatelizować. Wydzwanialiśmy do niego co chwilę, a on nie odbierał, co oznaczało że coś musiało się stać. Tylko co się może stać podczas obserwowania szesnastolatki?
Złapałem się za skronie i czekałem aż mój brat łaskawie się odezwie.
-Vince, sprawa jest- zaczął trochę poddenerwowany- Mieliśmy z Hailie mały...- zrobił krótką pauzę- ... incydent.
Jednak coś może się stać.
-Jaki incydent?- warknąłem.
Tony westchnął ciężko.
-Była mała strzelanina-T
Na ułamek sekundy zastygłem. Moje rodzeństwo zawsze pakuje się w kłopoty.
-Czy nic wam nie jest?- zapytałem przez zaciśnięte zęby.
-Eeeee... Mi nie...- odparł i się zawahał- ...ale Hailie dostała.
-Udzieliłeś jej pomocy? Gdzie jesteście?- dopytywałem coraz bardziej blednąc.
-Wszystko w porządku- uspokoił mnie pospiesznie brat- Zabrałem ją do szpitala i miała przed chwilą operację. Na razie śpi. Siedzę przy niej teraz i czekam aż się obudzi- zatrzymał się na chwilę, jakby rozważając czy może mi teraz coś jeszcze powiedzieć- Natomiast... Do strzelaniny doszło na parkingu pod galerią. Jakiś zjeb...
-Słownictwo- zwróciłem mu uwagę.
-... się na nas zaczaił. Można powiedzieć że go załatwiliśmy, ale.... teraz leży na tym parkingu
Nie wierzę. Przejechałem swoją dłonią po twarzy, pocierając ją ze zmęczenia. Po prostu nie wierzę.
-Zaraz będziemy- mruknąłem tylko i się rozłączyłem.
Wstałem od swojego biurka i włożyłem płaszcz. Zabrałem ze stołu telefon i otworzyłem drzwi od gabinetu. Na korytarzu zastałem Dylana, sprzeczającego się z moim ochroniarzem.
-... muszę tam, kurwa wejść- warknął Dylan, a gdy mnie zobaczył od razu spoważniał- Vince, ja pierdolę, Tony i Hailie są w szpitalu!- fuknął- Ten twój zjeb...
-Dylan- syknąłem.
-... any ochroniarz nie chciał mnie do ciebie puścić- wywarczał jeszcze mroczniej spoglądając na mojego pracownika spode łba. Natomiast on uniósł brwi na głos obelg w jego stronę.
-Już wszystko wiem- powiedziałem stanowczo i spokojnie- Wsiadaj do auta i zawołaj Willa
Mówiąc to wyszedłem z korytarza mijając brata i mojego ochroniarza. Zapadła cisza, którą przerwały ciche kroki Dylana, idącego w stronę pokoju Willa.
CZYTASZ
~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~
Teen FictionCzternastoletnia Hailie Monet straciła dwie najukochańsze osoby w swoim życiu. Dziewczyna musiała zamieszkać z braćmi, ale niespodziewane wydarzenie zmienia całą ich historię. Hailie zostaje perfidnie uprowadzona, zaraz po wypadku na motocyklu ze sw...