W chuj dumny

1.4K 51 16
                                    

                                                                           Hailie

Spojrzałam na brata. Jego spojrzenie wyrażało złość, dezorientację ale również w jakimś stopniu strach. W sumie się nie dziwię.

Szkoda że te emocje są spowodowane przeze mnie.

Ale teraz wszystko naprawię. 

Będzie dobrze.

Chyba...

-Nie masz prawa celować do mnie z pistoletu- warknęłam- Jestem członkiem cholernej organizacji. Nie możesz zrobić krzywdy mnie, oraz nie możesz zrobić krzywdy mojej rodzinie.

-Hailie Monet- westchnął Mike i przeniósł lufę broni z powrotem na głowę mojego brata- Jeszcze tyle musisz się w życiu nauczyć. Sorry młody, umowa to umowa

Tony znieruchomiał i widziałam że zadrżał gdy po jego plecach przeszedł dreszcz. 

Oh, Tony....

W zwolnionym tempie widziałam jak palec porywacza powoli naciska spust. Spanikowana skierowałam swój pistolet w jego broń.

Huk

Tony przymknął oczy nie wiedząc który z przedmiotów wydał ten charakterystyczny dźwięk. Pistolet Mike'a poleciał gdzieś hen daleko od nas. Nie obejrzałam się za nim. Patrzyłam prosto w jego oczy z triumfem i lodową górą w oczach. Mike zdezorientowany podążył wzrokiem za swoim przedmiotem, który dawał mu władzę, a potem odwrócił się z powrotem do mnie, bezsilnie zaciskając pięści.

-Nie wiesz co robisz, Hailie Mon...

-NIE- przerwałam mu warknięciem przez zaciśnięte zęby- To ty nie wiesz co robisz. Spierdalaj stąd

Mężczyzna gapił się na mnie oniemiały, po czym się uśmiechnął. O nie. Nie, nie, nie, nie. Ja znałam ten uśmiech. Mike był przygotowany. Coś się stanie. Czułam to w kościach i potwierdził to zimny i nieprzyjemny dreszcz, który przebiegł po moich plecach odzianych w koszulę. Poczułam jak sztywnieję i jak krew odpływa z mojej twarzy. Mamy przejebane.

                                          POV: Tony'ego

Byłem wściekły, ale też trochę zawstydzony. No bo ludzie! Leżałem na cholernej ziemi przyszpilony przez, kurwa lufę jebanego pistoletu, a moja mała siostra musiała mnie ratować. I siebie też. Tyrała za nas dwoje, a to już trudna robota.

Abstrakcja.

Ale muszę przyznać, że byłem z niej dumny.

W wieku czternastu lat została porwana. Zmuszona do pracy w organizacji, co jest nie dość że niebezpieczne, to też męczące, a na dodatek musiała się ukrywać przed rodziną. Gdy wreszcie się spotkaliśmy, mimo iż wiedziała, że my wiemy że ona chce z nami rozmawiać, to nie mogła. Fachowo nas ignorowała i odtrącała. Wreszcie, gdy się do niej dobiliśmy, pojawia się koleś, który wplątał ją w to bagno i grozi teraz jej i mi bronią.

Abstrakcja.

Na prawdę jestem dumny. Ona ma dopiero szesnaście lat...

-... Sorry młody, umowa to umowa- oznajmił ten zjeb, który nam groził.

Chyba na chwilę się wyłączyłem, ale to jedno zdanie przywróciło mnie do rzeczywistości. Cały się spiąłem, a po moich plecach przeszedł dreszcz. Koniec.

To na prawdę koniec.

Posłałem Hailie ostatnie, pożegnalne spojrzenie.

Ile bym dał by ostatni raz ją przytulić.

A to u mnie jest wielka nowość.

Huk

Zacisnąłem mocno powieki. To koniec. Nie ma mnie.

Ale nic nie czułem.

Lekko otworzyłem oczy, po czym wyszły mi z orbit. Pistolet, który wystrzelił kulkę należał do Hailie. Stała zdeterminowana, z triumfalnym, szerokim uśmiechem, wgapiając się w tego zjeba.

Dobrze, młoda.

Byłem dumny jak nigdy.

Poczułem że mężczyzna nade mną rozluźnia lekko uścisk i delikatnie drży.

-Nie wiesz co robisz, Hailie Mon...- zaczął chrapliwym głosem.

-NIE- warknęła Hailie przerywając jego zdezorientowane bełkotanie- To ty nie wiesz co robisz. Spierdalaj stąd-rozkazała.

Wspominałem już że jestem w chuj dumny? Może. Ale co ja poradzę? Girl Power jednak na prawdę istnieje (XD).

Posłałem Hailie lekki uśmiech, ale ona go nie zauważyła. Wpatrywałem się w nią wyczekująco i zaskoczyłem się, gdy jej twarz stała się blada. 

Szkoda że nie wiedziałem co się dzieje.

~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz