Hailie, na górę

684 37 37
                                    

                                                                Hailie

Wpatrywałam się tępo w wiadomość, niedowierzając co się wydarzyło.

-Will!- zawołałam wreszcie, zrywając się na równe nogi.

Zbiegłam po schodach, potykając się o własne nogi, zaciskając dłoń na telefonie. Will chyba nie usłyszał mojego krzyku, bo znalazłam go w kuchni, popijającego kawę i wpatrującego się w telewizor na którym grał Tony. 

-Co jest?- Tony uniósł brwi widząc moją minę.

Odwróciłam się w stronę Willa. Widząc moją reakcję mój starszy brat wydawał się bardzo zaniepokojony.

-Co się dzieje malutka?- zapytał łagodnie.

Nie byłam w stanie się odezwać. Bez słowa wręczyłam mu odblokowaną komórkę z nieznanym numerem. 

Will przejął go zmieszany, a gdy zobaczył wyświetlacz, zbladł.

-Kiedy to dostałaś?- odezwał się schrypniętym głosem.

-Co dostała?- zainteresował się grobowym tonem Tony.

-Niedawno. Jak weszłam do pokoju to już było- odparłam na jednym panicznym tchu, ignorując brata

Will nic nie mówiąc ruszył w stronę gabinetu Vincenta.

-Co dostałaś?- powtórzył się Tony, zatrzymując grę.

W tym samym momencie do domu wszedł Shane.

-Haj, mała, co tam?- zapytał mnie brat, ale zatrzymał się w przejściu widząc moją minę- Hej, nie martw się- dodał spokojniej- Dylanowi nic nie jest. Nie znalazłem go, ale pewnie się gdzieś włóczy czy coś...

-Nie włóczy się- odparłam załamanym głosem- Ktoś go porwał

-Co?- S

-Co?-T

-To- warknęłam- I oczywiście porywacz napisał do mnie!- poskarżyłam się.

Zasłoniłam twarz dłońmi siadając na kanapie. Shane przysiadł obok mnie, przytulając mnie pocieszająco.

-Nie martw się dziewczynko- powiedział cicho- Dylan sobie na pewno radzi

                                                     ~~~~~~

~Vincent kazał nam wszystkim zostać w domu. Miał załatwić tego gościa i wrócić z Dylanem do rezydencji.

Cóż, taki przynajmniej był plan


                                           POV: Dylana

Nie pamiętam niczego, co działo się dziś rano.

Obudziłem się w jakiejś wielkiej hali, kompletnie pustej w środku. Zostałem przywiązany do jedynego w pomieszczeniu kaloryfera.

Pierwszą rzeczą po otknięciu się było sprawdzenie więzłów. Był na tyle mocne, że nie dało się z nich wyszarpać. 

Zacząłem kombinować dalej, gdy nagle usłyszałem rozmowy.

Strzał z pistoletu.

                                                                Hailie

Na rozluźnienie nerwów bliźniacy pozwolili mi zająć konsolę i zagrać w dinozaury. Chłopcy dawali mi mnóstwo ,,wskazówek,, w postaci rozkazów, a Will przyglądał się nam popijając kawę.

~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz