Rozdział 12

822 77 11
                                    

Koniec. Koniec uroczystości, obiadu i zabawy...

Mogąc w końcu odpocząć w swojej komnacie, pożegnali się z całą świtą, która była zaangażowana w całe przedsięwzięcie, po czym pognali natychmiast do nowego gniazdka. Lucy miała już największą ochotę zrzucić z siebie niepotrzebny balast, jakim była suknia ślubna. Pięć minut, nie ma sprawy, ale kilka godzin? Dusiła się, pociła i ledwo trzymała na nogach. Za dużo było emocji, jak na jeden dzień.

Kiedy dotarli do nowej komnaty, wparowali do niej szybko, bojąc się, co mogła dla nich przygotować Amelia. Jednak ku ich zaskoczeniu pokój wyglądał dość... skromnie, jak na pałacowe pomieszczenie. Kilka dębowych szaf, lustro, wejście do łazienki, balkon i jedna rzecz, która niezbyt pasowała według ich mniemania. Jedno, jedyne łoże. Przeznaczone dla dwóch osób. Trochę powzdychali, ale rozumieli, że bądź co bądź są małżeństwem.

— To jak, kochanie? — zapytał złośliwie Natsu.

— Muszę koniecznie zdjąć z siebie tę przeklętą suknię! — krzyknęła, podchodząc do szafy, która stała dokładnie naprzeciw łóżka.

— Dobrze, że już koniec.

Natychmiast rzucił się na miękki materac, niszcząc idealnie ułożoną kapę w bordowo—złote wzory.

— Zgadzam się — odparła Lucy. — I już po pierwszym pocałunku i marzeniach — mruknęła pod nosem.

— Nie było tak źle, pani Dragon — rzekł różowo włosy, zamykając oczy.

Błoga cisza. Jak o tym marzył... Próbując oddać się w objęcia Morfeusza, zaczął powoli odliczać barany, myśląc, że w ten sposób zaśnie. Jednak nagle zerwał się, słysząc donośny krzyk Lucy. Przerażony, że coś się stało, od razu rzucił się do niej, pytając:

— Co się stało?

— Nie ma! — powiedziała, płacząc.

— Czego?

— Ubrań...

Amelia — to jedno imię odbijało jej się echem w głowie, rozumiejąc, co się tutaj dzieje, a tym bardziej pojmując szatański plan tej niewyżytej nastolatki.

— Chcesz wojnę? — mówiła do samej siebie. — To będziesz ją miała.

Wychodziły z niej największe demony, tworząc wokół niej mroczną i przepełnioną złem aurę, która sprawiła, iż Natsu uciekł w te pędy, ratując swoje życie. Uznając za bezpieczniejsze nie denerwować jeszcze bardziej swojej nowej żony, zdjął marynarkę, położył ją na krześle i zawinął się ciepłą kołdrą, zasypiając niczym niedźwiedź na zimę — o czym świadczyły dość donośnie dźwięki, przypominające te bestii.

Lucy podziękowała mu w myślach, że nie będzie próbował się zachowywać... jak zawsze. Wzięła zsunęła szybko suknię z ramion, pozostając jedynie w samej bieliźnie, po czym chwyciła cienką narzutę, którą wcześniej było obłożone łóżko i stworzyła z niej coś na kształt sukienki. Kiedy skończyła swój twór, natychmiast wpakowała się do nagrzanego materaca, natychmiast zasypiając po ciężkim dniu.

Kiedy obudziły ją pierwsze promienie słoneczne, które wdzierały się przez odsłonięte okna, niepewnie podniosła się i spojrzała na męża, który leżał obok niej. To nie był sen, pomyślała, z powrotem opadając na miękką poduszkę. Miała największą ochotę jeszcze trochę się przespać, jednak obowiązki wzywały. Oboje, teraz już państwo Dragon — kuzyn księżniczki i jego żona — rozpocząć nową przygodę, która dawała im jedyną szansę na powrót do domu.

[z] Smocze KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz