Musica powoli podniósł się, rozmasowując obolałą szyję. Ból przeszedł mu nerwach. Ponownie położył się, powoli wyciągając ręce daleko za siebie. Porządne rozciągnięcie się było tym, czego tak bardzo potrzebował. Ziewnął szeroko, nadal czując się trochę ospały.
— Czy panu czegoś potrzeba? — odezwał się głos znad Musici.
Mrugnął kilkukrotnie, mając wrażenie, że ma omamy. Obok niego przeszła młoda pokojówka, niosąca na rękach tacę z jedzeniem. Postawiła ją na stoliku nocnym, odkrywając wieczko od parującej w misce owsianki. Nałożyła jej trochę na łyżkę, którą przesunęła pod same usta Musici.
— Proszę jeść, by odzyskać siły — poprosiła grzecznie.
Musica odsunął się. Otworzył szeroko oczy, nie ukrywając zaskoczenia.
— Kim...
— Myeli, pana osobista pokojówka — przerwała mu. — Proszę zjeść.
— Gdzie...
— Znajduje się pan w stolicy Sarycji, w jednym z pałacowych pokoi. Opiekuję się panem z polecenia księżniczki Amelii i księcia Komui'a — odpowiedziała na jednym wydechu. — Proszę jeść — ponowiła prośbę.
Musica gwałtownie odrzucił o siebie kołdrę i usiadł na skraju łóżka, próbując z niego zejść.
— Niech pan wróci do łóżka. Jeszcze pan nie odzyskał sił — poprosiła, popychając mężczyznę w stronę nagrzanego miejsca. — Pana rany się jeszcze nie zagoiły... — Zamilkła.
— Wiem...
Musica złapał się gwałtownie za usta, powstrzymując od wymiotowania na fiorski dywan. Fala wspomnień uderzyła w niego. Każdy, nawet ten najmniejszy szczegół, dotarł do umysłu mężczyzny. Przypomniał sobie. Zdradę Tamaki'ego. Prawdę o Kurtisie i jego śmierć. Wybuch oczu Lucy i zniszczenie wszystkich Świętych Broni. Wszystkie te wydarzenia wydawały się być snem. Nie wierzył w nie. Nie w to, że Kurtis od początku nie mówił im o tym, kim tak naprawdę jest. Tyle razy znajdowali się w zagrożeniu, a on ani razu nie użył mocy Pogromcy Smoków Ognia. A Tamaki? Nie żył? Podróżowali z ożywionym przez czarne moce potworem, którego jedynym celem było doprowadzić ich do zapomnianego miasta, gdy już zdobędą Święte Bronie? Czy jego zespół był tylko siedliskiem samych kłamstw?
Rozpłakał się.
Łzy spłynęły po jego dłoniach i policzkach. Jęknął. Wbił paznokcie w twarz i nagle krzyknął. Z małych raz wydostała się krew.
Nie wierzył. Nie potrafił uwierzyć. Nie chciał uwierzyć. Kochał ich. Kurtis, Tamaki byli i są nadal jego rodziną, choć ich stracił, choć go zdradzili. Budował tę rodzinę przez lata, robiąc wszystko, aby tylko pozostać razem. Zrezygnował nawet z Amelii, poświęcając jedyną szansę na poprawę życia. I to miało pójść na marne? Nic nie znaczyło?
— Proszę pana, proszę się uspokoić, wszystko będzie dobrze.
Kobieta położyła mu dłoń na barku, starając się pocieszyć.
Odepchnął ją. Upadła na podłogę, ubijając sobie trochę biodro. Nie zająknęła się nawet. Spojrzenie miała czyste i spokojne, może nawet pełne współczucia. Nie poddała się. Podeszła i jeszcze raz zbliżyła się do Musici, mówiąc mu:
— Księżniczka Amelia wciąż czeka na pana.
— Ja... — Pociągnął nosem. — Ja nie potrafiłem nikogo uratować.
— Księżniczka Amelia wciąż czeka — powtórzyła, jakby wierzyła, że te słowa zmienią jego postawę. — Księżniczka Amelia wciąż czeka.
CZYTASZ
[z] Smocze Królestwo
Hayran KurguPrzeznaczenie nie wybacza Przeznaczenie nie daje pójść własną ścieżką Przeznaczenie jest bezlitosnym bytem, wypełnionym bólem i cierpieniem Odrzuceni. Skrzywdzeni. Wygnani. Ani Natsu, ani Lucy...