Rozdział 33

430 60 6
                                    

Kiedy doszli do głównego pomieszczenia, będąc prowadzeni przez Hansa, ujrzeli wiszące na ścianach marionetki, przyczepionego do cienkich, ledwo zauważalnych nitek. Ich puste oczy przerażały, spowijając zimnej całe pomieszczenie, które wydawało się przeklęte. Drżąc, szli przed siebie, wiedząc, że to tylko kukiełki, a nie żywi ludzie, choć ich ciała niewiele się różniły od tych ludzkich. Nagie, pozbawione jakiejkolwiek godności, tak swobodnie wisiały, patrząc prosto na przechadzających się obok załogantów.

„Uwolnijcie nas" — zdawały się mówić, lecz nikt nie miał na tyle odwagi, by do nich podejść i zdjąć choćby jedną. Nagle jedna z głów osunęła się, zmieniając swą pozycję.

— Aa! — krzyknął przerażony Tamaki, wskakując Hansowi na ręce.

— Hohoho — zaśmiał się kościotrup. — Zabawni są żywi.

— Ale te potwory już nie! — ciągnął dalej jasnowłosy.

Wyraz Hansa spoważniał.

Członkowie załogi zatrzymali się i spojrzeli na niego, nie rozumiejąc, skąd ta nagła zmiana. Próbowali zmusić swoje głowy do myślenia, ale to zadanie im za dobrze nie wychodziło. Dopiero Hughes, po dokładnym rozejrzeniu się po pomieszczeniu, zrozumiał, o co mu chodzi.

— To są ludzie? — zapytał mężczyzna. — To nie kukiełki, tylko żywe istoty.

— I tak, i nie — odparł niejasno. — Faktycznie, dawniej byli ludźmi, ale teraz już nic nie pozostało z ich człowieczeństwa.

Musica otworzył usta, chcąc dalej prowadzić konwersację na ten temat, lecz wszyscy spojrzeli w jednym kierunku, z którego zaczęły dobiegać odgłosy walki. Tylko jedna osoba mogła tam być i właśnie ratować im tyłki — Lucy.

Nie mogąc pozwolić, by jedyna przedstawicielka płci pięknej z ich załogi walczyła, gdy oni się obijają. Natychmiast zmobilizowali się i pognali w stronę wyjścia, pozostawiając za są marionetki, które wzrokiem próbowały im przekazać jedną, prostą wiadomość. „Proszę, uwolnijcie nas".

***

Lucy otworzyła powoli oczy, nie rozumiejąc, co się z nią dzieje. Oddech miała miarowy, lecz ciało drżało z niezrozumiałego zimna, które nagle do niej dotarło. Była zmęczona i pragnęła po prostu położyć się w swoim łóżku, zapominając o ostatnich miesiącach.

Przerażona wizją, która pojawiła się w jej głowie, uklękła, po czym pochyliła się nad podłogą, nie wstrzymując już łez. Zrozumiała, że łatwo jest osądzać ludzi, gdy się ich do końca nie zna. Z każdą sekundą coraz bardziej pojmowała zachowanie właścicielki i jej szaleństwo. Ona, przeżywając to samo co ta kobieta, dotarłaby do tego samego momentu, nie wytrzymując presji, zdrady i odrzucenia. Nie wyobrażała sobie stracić i ukochanego, i zostać porzuconą na samotne błądzenie po świecie, dlatego decyzja nie wydawała jej się przerażająca, tylko rozsądna.

Jednak czuła także, że musi przerwać ten krąg nieszczęść. Za dużo już wycierpieli. Potrzebowali odnaleźć spokój, choć z trudem przychodził jej ten werdykt, gdyż niesprawiedliwością było pozbawiać ludzi szczęścia, których los tak okrutnie pokarał.

Otarła oczy, po czym wstała i ruszyła siebie, rozumiejąc, co musi zrobić.

Krwawe oczy stąpiły na nią, pochłaniając jej serce i dusze. Była pewna do czego dąży i jak będzie mogła wykorzystać tę moc, choć nadal pozostawała obawa, że ten duch nieczysty zawładnie nią i stanie się kimś, kim nie będzie chciała. Lecz za wiele razy podejmowała decyzje, które sprawiały jedynie, że potem żałowała. Stała się zupełnie kimś innym. Kobietą, na której można teraz polegać. Osobą, która nie waha się zaryzykować, by pomóc najbliższym.

[z] Smocze KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz