— Szukacie jakiś informacji. — Ku je zaskoczeniu, obok nich siadł dość młody, brązowowłosy mężczyzna ubrany zupełnie inaczej niż inni bywalcy baru. Niski, otulony jasny płaszcz uśmiechał się szeroko do całej zgrai załogi.
— Tak, a masz jakieś? — zagadną niepewnie Natsu, wiedząc, że coś jest nie tak.
Jednak tajemniczy jegomość zdawał się nie mieć złych intencji w stosunku do nowych ludzi. Wręcz przeciwnie. Był przyjazny i otwarty, lecz to świadczyło też o tym, że mógł mieć ukryte intencje.
Musica nie chciał się z nikim cackać. Od wielu lat był już kapitanem bandery, więc wiedział, jak należy wykorzystywać takie okazje.
Biorąc haustem kilka łyków piwa, uderzył kuflem o blat, mówiąc:
— Jeden dla tego miłego pana i dla mnie.
Wskazał na puste naczynie, robiąc przy tym smutną minę.
— Możecie wypić nasze — odezwała się Lucy, podając im piwa.
Nie skarżąc się, oboje zbili toast, zaczynając pomału gawędzić. Na początku poruszali dość typowe i codzienne sprawy, aż powoli zaczęli przechodzić do najważniejszych tematów w sposób dość zgrabny i elegancki.
— To mówisz, że ta „jaskinia", to dawna kopalnia? — powtórzył dość wyraźnie podpity Musica. — A coś tam teraz jest?
— Nic, a nic! — Pokręcił głową tajemniczy gość. — Byłem w środku z ciekawości — pomachał słodko w stronę barmana — ale nawet usunęli tory i jest czyściutko, a wejście zablokowane.
— Ciekawe rzeczy prawisz, przyjacielu. — Musica pochwycił go ramię i zaśmiał się radośnie, biorąc kolejną dolewkę.
Natsu pochylił się nad Lucy i powiedział jej do ucha:
— To już się robi nudne.
— Nie inaczej — odpowiedziała, powoli rozglądając się po babrze, który powoli pustoszał.
Nagle jakiś impuls przeszedł przez głowę Lucy. Z każdą sekundą ból stawał się coraz to bardziej uciążliwy, nie pozwalając jej normalnie funkcjonować. Bez żadnego słowa wyjaśnienia wstała i wybiegła z baru na ulicę. Jednak nawet wtedy nie mogła nacieszyć się spokojem.
Ostre promienie słoneczne poraziły ją, jeszcze bardziej potęgując to dziwne uczucie, jakby ktoś próbował przedostać się do jej głowy. Uciekła do korytarza, który znajdował się między dwoma budynkami, i oparła się o drewnianą ścianę, zsuwając się na ziemię. Piasek łaskotał jej skórę, a sukienka delikatnie falowała wraz z ciepłym wiatrem.
— Co się dzieje? — pytała, próbując zrozumieć, co się dzieje.
Niespodziewanie wszystko ustało. Podniosła niepewnie głowę do góry. Ujrzała stojącego nad nią Natsu, który wybiegł zaraz za nią.
— Lucy?
— Źle się czuje — odpowiedziała cichym głosem.
— Może jest w ciąży?
Oboje podskoczyli z wrażenia po propozycji Musici, który miał widoczną radochę z dręczenia młodego małżeństwa.
— Idźmy szukać już tej przeklętej broni! — syknęła Lucy, nie chcąc dawać kapitanowi statku kolejnych pretekstów do żartów.
Wychodząc sporo na przód kompanii, zostawiła dwóch chłopaków za sobą, wiedząc, że to będzie najlepsze rozwiązanie.
W pewnym momencie odwróciła się i zaczęła rozglądać we wszystkie możliwe strony. Zaniepokojeni mężczyzny popatrzyli się na siebie, po czym równocześnie spytali:
CZYTASZ
[z] Smocze Królestwo
ФанфикPrzeznaczenie nie wybacza Przeznaczenie nie daje pójść własną ścieżką Przeznaczenie jest bezlitosnym bytem, wypełnionym bólem i cierpieniem Odrzuceni. Skrzywdzeni. Wygnani. Ani Natsu, ani Lucy...