Tysiąc lat wcześniej...
Lu Xi usiadła na tronie, poprawiając czerwoną poduszkę — dar od króla smoków ognia. Westchnęła cicho. Dziecięcymi dłońmi pogłaskała po ciepłym materiale, który kontrastował z noszonym suknem o niebieskich barwach. Z bliska nikt nie zauważył różnicy, ale z oddali ognisty punkt zdawał się żarzyć pod jej siedzeniem, dając ministrom kolejny powód do śmiechu.
— Li Li — zawołała służącą.
Kobieta podeszła do tronu, nie wchodząc jednak na podwyższenie — część przeznaczoną tylko dla królowej. Pochyliła głowę i spytała:
— Pani, czy życzysz sobie inną poduszkę?
Lu Xi uśmiechnęła się. Li Li od razu pojęła, o co jej chodzi.
— Tak, zgadza się — potwierdziła. — I poproś Ei Ou, żeby przygotowała napoje. Mocne — dodała, zdając sobie sprawę, że za chwilę przyjdzie w odwiedziny król smoków cienia.
— Oczywiście, królowo.
Odeszła, nadal chyląc czoło przed Lu Xi.
Dwunastoletnia królowa pozostała w komnacie ze strażą. Złapała się za obolałą od całodniowej pracy głowę. Spotkanie narady wojennej, sprawa problemów w zachodniej częściej miasta i niepokojące zamieszki, a jeszcze teraz wizyta Erica — czuła się wykończona.
Podskoczyła, opierając się rękoma o tron i usiadła na nim. Nogi zawisły w powietrzu. Pomachała mi, powoli zaczynając odczuwać nudę. Rozejrzała się po pomieszczeniu, wprawiając w ruch dwa koki, które podskakiwały w równym rytmie, kiedy tylko poruszyła głową. Wsuwki z kwiatami na końcach mocno przymały włosy o kolorze jasnego blondu. Dziewczynka ścisnęła wąskie usteczka w linijkę, jednocześnie drapiąc się po suchej, bardzo łuszczącej się skórze. Zawsze swędziała, gdy któryś z królów miał przybyć.
— Królowo, proszę tego nie robić — odezwała się Li Li, wychodząc zza drzwi.
— Swędzi.
— Wiem, o królowo, ale twoja skóra to cenny dar, który nie można tak traktować. Poduszka, dar od króla smoków wody. — Zmieniła temat, kładąc przedmiot przed schodkami prowadzącymi na tron.
Lu Xi zeskoczyła z siedzenia, zabierając czerwoną poduszkę ze sobą. Rzuciła ją ku Li Li, a sama wzięła drugą, uznając, że kolor bardziej pasuje do jej sukienki. Czerwony zdecydowanie należał do Li Li, dziewczyny o bordowych włosach, splecionych w jednej warkocz, który płonął na swoim końcu. Była jedyną mieszanką smoka i ludzkiej dziewczyny, niewolnicy, którą w prezencie dostał jeden z generałów po skończonej wojnie z granic Pa Ling. Lu Xi przyjęła ją do siebie, ceniąc u Li Li to, że nie chwaliła jej wielkiej świętości na każdym kroku, czego nie szczędziła sobie większość ludzi.
— Królowo, królowo! — rozległ się krzyk dobiegający zza drzwi.
Minister Pi Ro, wpadł cały zdyszany, natychmiast rzucając się na kolana przez obliczem królowej.
— Co się stało? — spytała podejrzliwie, puszczając odruchowo poduszkę.
— Najjaśniejsza pani, królowo najwspanialsza, król smoków cienia przyniósł ci dar, przepraszając z największą skruchą, że nie może przybyć!
Czołem uderzył o zimną jak lód posadzkę w obawie, że królowa zechce ukarać go zamiast smoka cienia.
— Przynieś mi ten dar — rozkazała ostrym tonem.
— Tak jest. — Odetchnął z ulgą. — Dziękuję, królowo, i, królowo najjaśniejsza, muszę go przyprowadzić.
— Kolejny niewolnik — stwierdziła, biorąc głęboki wdech. — W takim razie przyprowadź go.
CZYTASZ
[z] Smocze Królestwo
Fiksi PenggemarPrzeznaczenie nie wybacza Przeznaczenie nie daje pójść własną ścieżką Przeznaczenie jest bezlitosnym bytem, wypełnionym bólem i cierpieniem Odrzuceni. Skrzywdzeni. Wygnani. Ani Natsu, ani Lucy...