Rozdział 15

771 72 3
                                    

Już dawno minęła wyznaczona pora, a Lucy nadal nie przychodziła. Wystrojony, przygotowany na randkę Edward czekał tylko na kobietę, która zaintrygowała go od pierwszego spotkania. Będąc jedynie marnym sekretarzem króla, nie mógł sobie nigdy pozwolić na spotkania z tak pięknymi damami, jednak Lucy różniła się od tych wszystkich wymalowanych lafirynd, które z toną makijażu, najciaśniejszym gorsetem i najlepszym wypychaczem na piersi dumnie wchodziły do komnat królewskich. Już nawet mu nie przeszkadzało, że jest mężatką. Przecież w dzisiejszych czasach rozwód nie był niczym nadzwyczajnych, a jak się dowiedział, mąż niezbyt interesował się osobą swojej ukochanej, więc dlaczego ona nie mogła swobodnie spotykać się z innymi mężczyznami?

— Gdzie ona jest? — zapytał, spoglądając na zegarek.

— Nie przyjdzie.

Słysząc czyjś głos, natychmiast się odwrócił. Ku jego zaskoczeniu, tuż przy zejściu ze wzniesienia, stał dobrze mu znany mężczyzna, którego nie spodziewał się tutaj zastać. Nie rozumiał, dlaczego tu przyszedł i jakie ma powody, by przeszkadzać w jego randce, ale nie chciał zbytnio się tym przejmować. Wolał się zając tym, co ważniejsze — oczekiwaniem na Lucy.

— Ona tu nie przyjdzie — rzekła tajemniczy człowiek. — Nawet nie sądziłem, że aż tak bardzo cię zaintryguje.

— Nic ci do tego.

— Wręcz przeciwnie. Wręcz przeciwnie — powtórzył głosem o pół tonu niższym. — Powoli, powolutku wybudza się ze snu, a mój kochany przyjaciel wciąż próbuje zmienić przeznaczenie.

Zaskoczony Edward odwrócił się, nie wierząc, że takie słowa padając z ust człowieka, którego tak dobrze zna.

— Kim jesteś?

— A czy to takie ważne? Wreszcie się uwolniłem, więc chcę rozpocząć zabawę! — Ominął szerokim kołem Edwarda i przystaną przy barierce, wdychając głęboko świeże powietrze. — Jak ja to kocham!!! — krzyknął na całe miasto. — Oj, Lucy, dostarczysz mi zabawy, próbując zmienić nieuniknione.

— O czym ty gadasz?

— Już jej magia działa. Głównie dlatego tak szybko się w niej zakochałeś. — Odwrócił się, a następnie chwycił za włosy, które swobodnie zwisały jako grzywka i zarzucił je do tyłu, gładząc dłońmi. — Szkoda, że na ciebie padło.

Mężczyzna podszedł do Edwarda i dotknął delikatnie jego policzka, po czym przysunął się do niego bliżej.

Czując na sobie oddech dziwnego człowieka, próbował mu się natychmiast wyrwać, lecz zrozumiał, że nie jest w stanie zrobić nawet jednego kroku. Powoli jego ciało robiło się coraz cięższe, okrywając się dziwną, nieznaną materią, która wydawała się wdzierać do najmniejszych zakamarków jego organizmu. Próbował krzyczeć, lecz głos ugrzązł mu w gardle, a oddech zatrzymał się, nie dając mu nawet dostępu do powietrza, aż w pewnym momencie po prostu rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając jedynie bukiet kwiatów, które trzymał dla spotkanie z Lucy.

***

Natsu pragnął podejść do Lucy i uściskać ją za wszystkie czasy, lecz dziwne zainteresowanie ze strony współtowarzyszy w podróży sprawiło, iż to zadanie okazało się być dużo trudniejsze niż początkowo sądził. Przepychając się przez tłumy otyłych i spoconych mężczyzn, powoli odkrywał, iż prawdziwi przeciwnicy skrywają się w miejscach, które by o to nie podejrzewał.

Lucy niezbyt zwracała uwagę na swojego męża. Nie przybyła tutaj dla niego, tylko dla siebie. Pragnęła przygody, która może da jej szansę na to, by stała się w końcu silna.

[z] Smocze KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz