Fragment na zachętę - Granica Olimpu

187 12 1
                                    

Jeśli kogoś zainteresowało, to zapraszam pod link, który zostawię w komentarzu!

"Niespodziewany blask oślepił dziecko.

Choć niemal cały świat nadal zamierał, część chmur rozsunęła się. Pojedyncze promyki słońca przedostały się na ziemie. Na ich końcu pojawiła się góra przyobleczona w złoto i drogie kamienie z domem bogów na samym szczycie. Rozmowy w nieznanym dla Penelopy języku niosły się echem między niebiosami. Rydwan przyobleczony w złoto i ogień przemknął między liniami chmur, popędzając swe ogniste konie. Kobieta o białych jak śnieg skrzydłach wylała wodę ze swej kadzi, rozprowadzając siedmiokolorową tęczę po świecie. Tajemnicza postać w czarnym płaszczu podeszła do starszej sąsiadki, która zaopiekowała się dziewczynkami, wyjęła z kieszeni złoty nóż i obcięła pukiel włosów. Odwróciła się w stronę Penelopy, ale w końcu odeszła.

Postacie zaczęły blednąć.

Chmury ponownie przysunęły się do siebie. Blask nikł w oczach dziewczynki, która dostrzegła dwie postaci wypadające z ostatnich promieni słońca. Kobieta o czarnych jak smoła skrzydłach, trzymając w swoich ramionach poranionego mężczyznę, spadła na ziemię. Kilka piór rozniosło się po ziemi, zamieniając się w czysty pył.

Kobieta zakaszlała, puszczając ze swych objęć mężczyznę. Upadł, dławiąc się krwią. Wypluł ją na piasek, po czym usiadł na końcu zjeżdżalni, ledwo mieszcząc się we wnęce.

— Na Zeusa, nie tak to miało wyglądać, Eleonoro! — syknął. Uderzył ręką o ziemię, wygłaszając przy tym wiązankę przekleństw.

Do twarzy przyłożył starą, brudną szmatkę, wycierając głęboką szramę, z której nieustannie sączyła się krew. Przechodziła ona przez skroń, policzek i dochodziła aż po samą szyję. Blond włosy lepiły się od krwi i potu. Przy prawym oku widniał wyraźny siniak. Nos wyglądał na zdeformowany od silnego ciosu.

Eleonora przykucnęła przed nim, kładąc dłonie na jego kolanach. Piękna, niemal nieskazitelnie, kobieta złożyła swe skrzydła, aż sprawiła, że całkowicie zniknęły. Sama nie odniosła żadnych obrażeń. Jednak martwiła się o towarzysza. Troskliwym wzrokiem spoglądała na jego rany, smucąc się. W końcu zdjęła z siebie płaszcz, podając mu go.

Pochwycił agresywnie materiał i odrzucił zakrwawioną szmatkę za siebie.

— Nie podziękuję — odparł.

— Jesteś dorosły, nie możesz się tak mazgaić — pouczyła go.

Prychnął pod nosem i splunął na ziemię.

— Nie możesz wyobrazić sobie, co teraz czuję — powiedział ciszej. — To upokorzenie...

— Upokorzenie? — Zdziwiła się. — Upokorzenia dopiero zaznasz. A poza tym powinieneś mi dziękować za to, że zabrałam cię z Olimpu, Pavorze.

— Nie nazywaj mnie tak! — wrzasnął, uderzając pięścią o zjeżdżalnię i rozwalając ją.

Penelopa przez cały ten czas łkała cichutko, bojąc się, że obcy ludzie znajdą ją. Jej drobne ciałko trzęsło się. Wzrokiem szukała kogokolwiek, kto mógłby jej pomóc. Jednak czas nadal stał w miejscu.

Nastało chwilowe milczenie."

[z] Smocze KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz