Rozdział 22

628 59 6
                                    

Uniosła powieki, będąc gotową na sporą dawkę światła. Nie pamiętała dokładnie, gdzie się znajduje, ani co przed chwilą robiła, ale tajemnicze wspomnienia buzowały w jej głowie, rozrywając ją na małe strzępy.

Dopiero gdy ujrzała roześmianą twarz Natsu, dotarło do niej, co się działo z jej ciałem przed ostatnie minuty.

— Rolar! — krzyknęła, przypominając sobie o przeciwniku, którego pozbawiła władzy w nogach.

— Uciekł — rzekł dość przekonującym głosem Musica.

— Dzięki Bogu. — Jedno zmartwienie odeszło. Nie zabiła człowieka, nic mu się nie stało. Sumienie nie mogło już ją dręczyć, jeśli niczego nie zrobiła.

Jednak wciąż pozostawały niewyjaśnione kwestie. Miała pytania, ale czuła, że musi zrzucić je teraz na dalszy plan. Poszukiwania Świętej Broni były dla niej ważne.

— Natsu — zaczęła niepewnie — wiem, że to trudne, ale czy możemy teraz zająć się poszukiwaniem tego świecidełka?

— Już się tym zajęliśmy. — Wyraźnie zaniepokojony Dragon podszedł do niej, po czym rozczochrał jej fryzurę, udając, że nic mu nie jest.

— I co? — ciągnęła dalej, gdy nie uzyskała konkretnej odpowiedzi.

— Coś tam mamy, ale... — wzruszył ramionami — nic nie działa.

Zaśmiała się.

Nie mogła niczego innego się spodziewać. Ktoś dobrze się postarał, by Święta Broń została ukryta. Przecież pierwszy, lepszy złodziejaszek nie mógł jest od tak znaleźć. Lecz ona nie była pospolitym rzezimieszkiem. Znała swoją wartość i nowe moce, które pragnęła zachować dla siebie. Choć było to niezwykle trudne, nie mogła tak po prostu zdradzić chłopakom, że o mało kogoś nie zabija. Nie potrafiła sobie wyobrazić ich reakcji na taką wiadomość.

Rozglądając się wokół kopców ze złota, odkryła, że coś jej nie pasuje. Choć widziała normalnie, to zdawało jej się, że szczegóły, które do tej były poza jej zasięgiem, teraz leżały na wyciągnięcie ręki. Drobinki magii unoszące się nad przedmiotami ewidentnie świadczyły o ich wartości. Jedne miały jej więcej, inne mniej. I bynajmniej nie był to kurz.

Widząc w tym szansę, od razu zabrała się za poszukiwania broni, ku dużym zaskoczeniu swoich partnerów. Nie wiedzieli, co się z nią dzieję, lecz na ten moment postanowili jej zaufać. Sami nosili w sobie sekrety, z którymi nie chcieli się dzielić, więc nie było w ich interesie, by męczyć „biedną" Lucy.

— Niemożliwe — rzekła niespodziewanie, próbując się podnieść.

Pełna radości i energii zaczęła gnać w stronę najmniejszego z kopców, jakby ujrzała w nim jakiś prezent. Zachowując się jak małe dziecko, przegrzebywała kolejne stosy mieczy, talerzy i zbroi, rzucając je prosto na Musicę i Natsu.

— Co robisz? — zapytał niepewnie kapitan statku.

— Próbuję wam znaleźć nową zabawkę — pisnęła, nie przejmując się zbytnio obecnością chłopców. — Mam...

***

Przechadzając się po pokładzie, potęgowało uczucie ciągłego zagrożenia i niebezpieczeństwa. Nie wątpił, że zgraja, która poszła na poszukiwanie Świętej Broni, sobie poradzi, jednak wolał być w gotowości. Ktoś ich obserwował i nie był to przyjaciel, a bynajmniej. Wróg czaił się gdzieś blisko, a on nie mógł go odszukać.

Chodził bezsensownie przez całą długość statku, aż w pewnym momencie oparł się o barierkę i spojrzał ku dołowi. Widoki nie były niczym zachwycającym, lecz było to ciekawsze zajęcie od niepotrzebnego szukania osoby, która nie dawała się odkryć.

[z] Smocze KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz