Rozdział 44

324 40 14
                                    

Zacisnęła dłoń na rękojeści Świętej Broni, po czym wstała i podeszła pod samą prawą burtę. Spojrzała krwistymi ślepiami na kroczącą ku nim lawę. Kąciki ust uniosły się na jej twarzy nieznacznie. Wygramy, pomyślała, wskakując na barierkę.

— Lucy, co ty robisz? — spytał zainteresowany Natsu, lecz nie było czasu na wyjaśnienia.

Uniosła wysoko ku niebu włócznie i zawirowała nią we własnych dłoniach. Okręgi tworzyły się i tworzyły, a niewielkie kropelki wody zaczęły wytwarzać się na brzegu, które było przecinane przez ostrze.

— Nie rób tego! — krzyknęła przerażona Akira. — Nie wiesz, jak tego używać!

Der en! — odpowiedziała tylko Lucy, nie reagując na ostrzeżenie nowego towarzysza.

Wygięła ciało, po czym zatoczyła pełen krąg wokół własnego ciała i przecięła wodnym ostrzem strumienie powietrza. Ciecz zaczęła pędzić z nagminną prędkością ku zbiorowiskom lawy nieustannie wylewającej się z wulkany. Aczkolwiek gdy powierzchnia gorącej cieczy spotkała się z zimną wodą, ogromny kłęb pary buchnął w kierunku dawnego lasu, pochłaniając także przestrzeń znajdującą się tuż przed statkiem. Jednak sami załoganci byli całkowicie bezpieczni. Choć chronili ciała przez nagłym atakiem pary, stan wody nie dotarł do nich nawet w najmniejszym stopniu.

Lucy, pełna dumy i satysfakcji, obróciła w dłoni broń, po czym uśmiechnęła się złośliwie do Akiry.

— Ruszamy? — spytała załogę, na co ta odpowiedziała kiwnięciem głowy.

Lucy odeszła od brzegu statku i nadała pędu maszynie, wzbijając ją wysoko tu niebiosom. Ratunek ze strony kobiety przyszedł w odpowiednim momencie. Żegnając pozostawione za sobą chmary ognia, dziękowali w duchu za szczęśliwe objawienie, choć nadal ciekawość, co tak naprawdę się wydarzyło, przyćmiewała chwilową radość ze zwycięstwa. Dziewczyna była świadoma konsekwencji swego czynu. Dlatego nim minęło dziesięć minut od wyruszenia z lądu, usiadła na pokładzie i zaczęła swą opowieść.

Pełna przekonania o tym, iż widzenie dotyczyło wydarzeń sprzed czterystu lat, prawiła mężczyznom i jednej kobiecie, że zbliżają się powoli do rozwiązania. Nie omieszkała się także wspomnieć historii z tajemniczej lodowej jaskini, gdzie, jak się okazało, spotkała opiekuna i ojca Akiry. Wiadomość o śmierci rodziciela wstrząsnęła kobietą, ale szybko pojęła sens ciągu zdarzeń. Wiedziała, że przyszedł ten czas. Dopiero po otrząśnięciu się z szoku, Lucy kontynuowała. Nie ukrywała spotkania i walki z Edwardem, a także informacji o zagadkowym La Pradleyu, z którym „spotkali" się już drugi raz.

Aczkolwiek w trakcie trwania swojego gaworzenia, Lucy dostrzegła zachowanie, które nadzwyczaj ją zaniepokoiło. Zaintrygowana i pełna fascynacji pragnęła dogłębnie zbadać sprawę reakcji Tamakiego.

Minęło pięć dni od momentu, w którym wyruszyli z krainy czterech żywiołów. Pełni nadziei na zakończenie misji, zaczęli kierować się w stronę stolicy Saracji, nie napotykając na wrogie prądy powietrzne ani zagrożenie ze strony wrogów. Mieli czas na trening, a także zapoznanie się z nową bronią. I choć jedna z włóczni wybrała Lucy, druga nie zareagowała na żadną z osób znajdującą się na pokładzie. Czekając na wybrańca, została złożona w samej komnacie kapitana tuż nad kufrem z mapami.

Jednakże sama pani Dragon nie interesowała się włócznią, a człowiekiem, dzięki któremu odlazła w sobie odwagę, by pokonać swoje słabości. Musiała porozmawiać z Tamakim, ale ciągle unikanie przez mężczyznę stawało się uporczywe i niepokojące. Co podeszła do niego, zapadał się niby pod pokład, udając, że go nie ma. Dopiero feralnego, burzowego dnia przyłapała mężczyznę na wylegiwaniu się niedaleko lewej burty.

[z] Smocze KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz