Rozdział 58 (KONIEC Tomu 1)

304 40 18
                                    

Zamknęła powieki po raz ostatni, obawiając się tego, co może nastąpić. Jednak na wahanie się nie było już czasu. Ścisnęła w dłoni naszyjnik, tak mocno jak tylko potrafiła, aż w końcu pękł.

Rozległ się przerażający wrzask.

Dopiero po chwili Lucy zdała sobie sprawę, że należy do niej samej. Oczy niemal wybuchły w jej oczodołach. Krew spłynęła po brudnych policzkach, po czym zaczęła kapać na piach. Lucy upadła na ziemię i przybliżyła drżące ręce do twarzy. Białe rękawice Melodi zamieniały się stopniowo w pył.

— Co się, do cholery, dzieje!? — krzyknął Musica, kiedy ujrzał, jak miecz Natsu zamienia się w czysty pył i miesza ze znajdującym się pod nim piaskiem.

Dopiero po chwili oboje zobaczyli leżącą na podłożu i krwawiącą z oczu Lucy. Pragnęli podbiec do niej równocześnie, lecz zamarli. Zamarli wszyscy.

Przed zebranymi pojawiła się kobieta, które czarne jak smoła włosy były splecione w dwa grube warkocze sięgające aż po samą ziemię. Piękna, trzyczęściowa suknia przylegała do jej bladego ciała, podkreślając ponętne wypukłości. Prawdziwa piękność — tylko to o niej sądzili wojownicy.

— Przykro mi — szepnęła Wiedźma Wymiarów. — Przepraszam, moi drodzy.

Skrzywiła się, astenie poprawiając wypadające z warkoczu kosmyki.

Odwróciła się w kierunku Lucy i dotknęła chłodną dłonią jej czoła. Natychmiast się uspokoiła, lecz to tylko zaniepokoiło Natsu. Jednak nie mógł się odezwać choćby słowem.

Wiedźma przeszła kawałkiem przez piach, lustrując każdego, kto na nią spoglądał. W pewnym momencie, niemal tyko jednym ruchem dłoni, zebrała cały piach w wielką górę minerału, odsłaniając całe Zapomniane Miasto.

— A więc tak wyglądasz? — spytała, po czym rozkazała piaskowi odejść daleko stąd. Zwróciła się do zebranych: — Już wcześniej życzenia zostały wypowiedziane. Każdy z Was trafi tam, gdzie ma trafić. Uratowałam tylko Natsu, ale ty teraz musisz odpracować to, co mi obiecałeś za oczy dla niej.

Chłopak wyraźnie się obruszył.

— Szkoda — rzekła Wiedźma. — Jesteś wściekły, że to ja doprowadziłam do tej tragedii, ale... — pozostawała całkowicie niewzruszona, patrząc chłodnymi oczyma po kolei na wszystkich, którzy zamarli wokół niej —... ty sam poprosiłeś mnie o te oczy. Nie zapytałeś mnie, jakie konsekwencje wyniknął z ich użytkowania. Chyba się rozgadałam.

Klasnęła dłonie i w tym samym czasie Kurtis, Katumi, Musica, Lucy, Natsu i Akira upadli ku brukowanej drodze, którą odsłoniła Wiedźma po zabraniu piasku. Nikt z nich nie dostał choćby szansy na walkę przeznaczeniem. Musieli pogodzić się z nim i życzeniami, które dostała Wiedźma Wymiarów. Bezbronni i nieprzytomni zostali pozostawieni samym sobie, aż nagle znikli, zdążając ku miejscom, które nie były dostępne zwykłym śmiertelnikom. Tam gdzie mieli się pojawić, tam zmierzali. A Wiedźma tylko wzięła głęboki wdech i oświadczyła:

— Zabawnie jest z nimi się bawić.

***

Natsu gwałtownie podniósł się. Przekleństwem było, że nagle chwycił go ostry ból z tyłu głowy. Złapał ręką za obolałe miejsce i rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Może złapały go jakieś mary, ale wątpił w to — bezsprzecznie ten pokój do złudzenia przypominał ten, w którym obudził się zaraz po pierwszej walce z Katumi'm.

Wstał z lóżka, odrzucając na bok kołdrę. Przeciągnął się, lecz zaraz zębatki w mechanicznej ręce przeskoczyły i całe ramię przeszyło odrętwienie. Nie miał pewności, jak długo spał, ale sądząc po zapadniętym brzuchu, nie były to dni.

[z] Smocze KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz