Lucy usiadła na łóżku. Podwinęła zniszczony materiał pod brodę i spojrzała na Erica z ukosa, nie mogąc się pozbyć myśli, że właśnie popełniła błąd. Żal, poczucie winy, ból, rozgoryczenie i zawód własną osobą — w jednej chwili te wszystkie uczucia zagarnęły sercem dziewczyny. Eric nie odzywał się do niej od dobrych kilku minut, nieustannie mając wbity wzrok w strzechę starej chatki.
— Żałujesz? — zapytała w końcu, nie mogąc dłużej dusić w sobie tego pytania.
— Wygląda to tak, jakbyś ty żałowała — odpowiedział cicho.
Rozchyliła wargi, chcąc natychmiast zaprzeczyć. Zatrzymała się w bezruchu, nie wierząc, z jaką łatwością była gotowa skłamać drogiej jej osobie. Położyła się obok Erica, wtulając w jego tors — nie odrzucił jej.
— To był mój pierwszy raz — szepnęła. — Po prostu jestem zagubiona.
— Zagubiona? — Parsknął śmiechem. — Wiesz, że mężczyzna nie czuje się zbyt dobrze, gdy kobieta po seksie zaczyna stroić takie fochy? Zachowujesz się jak spłoszona smoczyca, która nie dostała ulubionej przekąski, choć wcale nie jest głodna.
— Co?
Machnął bezsensownie rękoma, jakby szukał właściwych słów na wytłumaczenie Lucy, co miał na myśli. Ostatecznie zmarszczył czoło i zrezygnował. Położył dłoń na głowie ukochanej, wbijając w nią spojrzenie, które wydawało się przebijać ją na wylot. Odpowiedziała tym samym. Niespodziewanie mężczyzna pstryknął ją w czoło. Bolesny impuls przebiegł po całym ciele Lucy. Złapała się za obolałe miejsce, jęcząc nieustannie. Obrzuciła mężczyznę wzrokiem pełnym wyrzutów.
— Ubrania! — nakazała.
Cień oplótł ją, a kiedy rozmył się w powietrzu siedziała na łóżku ubrana.
— A co z moimi? — przypomniał się Eric.
— Spaliłam — odparła obojętnym głosem, wstając na równe nogi. Ku jej zaskoczeniu nie odczuwała żadnych skutków „pierwszego razu". — Wykonaj tę samą sztuczkę, co ze mną i po problemie.
— Oczywiście.
Eric znalazł się naprzeciw niej. Zachwiała się. Złośliwie dotknął jej czoła, przechylając w stronę łóżka. Przewróciła się, uderzając tyłem głowy o ścianę. Rozległ się trzask, a część ściany zapadła się pod naciskiem. Lucy zacisnęła pięści. Podniosła się i zaczęła gonić mężczyznę, który uciekł na zewnątrz. Wyszła.
Przed domem stał już tylko Rin Ko. Pochyliła się, opierając na framudze drzwi. Jej twarz wyrażała tylko obojętność. Jak miała się zachować? Rzucić się w jego ramiona i powiedzieć, że tęskniła za nim najmocniej na świecie, ale najpierw musiała pójść na bara bara z Ericiem? Rin Ko zdecydował za nią. Z prędkością światła znalazł się naprzeciw niej, po czym wtulił ją do siebie najmocniej, jak tylko potrafił.
Lucy odwzajemniła uścisk.
— Tęskniłem za tobą — oświadczył.
— Ja za tobą też. — Odsunęła się od przyjaciela. — Przepraszam, że...
— Oj, daj spokój. — Złapał ją za ramiona i potrząsną nimi. — Są teraz ważniejsze sprawy. To znaczy, nie, nie rozumiesz... Nie ty nie możesz zrozumieć. — Puścił ją. Zaczął łazić w wyznaczonym przez siebie okręgu, powtarzając raz za razem: — Nie, zrozumiesz, nie, nie zrozumiesz.
— Przestań!
Powstrzymała go.
Zanim jednak zdążyła poprosić o jakiekolwiek słowo wyjaśnień, wodny ptak ponownie przeleciał obok niej. Zawisnął nad domkiem, grając łagodną pieść wodną, gdy pluskał kropelkami o deski.
CZYTASZ
[z] Smocze Królestwo
FanfictionPrzeznaczenie nie wybacza Przeznaczenie nie daje pójść własną ścieżką Przeznaczenie jest bezlitosnym bytem, wypełnionym bólem i cierpieniem Odrzuceni. Skrzywdzeni. Wygnani. Ani Natsu, ani Lucy...