3

88 6 28
                                        

Obudziłam się, czując poruszające się tuż obok mnie ciało. Podskoczyłam w górę, zaskoczona tym, że ktoś obok mnie leży. Uniosłam się na łokciach, dostrzegając jedynie czyjeś masywne plecy i rozjaśnione na końcówkach długie włosy zebrane w kucyk. 

Obróciłam się w przeciwnym kierunku do pleców chłopaka, czując ból brzucha tak duży, jakby ktoś uderzył mnie pięścią w brzuch. Starałam się przypomnieć sobie cokolwiek. 

Clinton - zdałam sobie nagle sprawę. 

My wyszliśmy razem z klubu i poszliśmy do hotelu... A potem on zaczął mnie całować i rozbierać. Uderzyłam się w twarz z otwartej dłoni. Jak ja mogłam to zrobić, byłam w pracy... no może nie do końca wtedy, ale ten przelotny seks może popsuć mi całe relacje ze współpracownikami. Jeśli to by się wydało mogłabym być spalona.

Przed oczami miałam rozczarowane twarze ekipy i chłopaków z zespołów. Czułam się, jakbym przegrała jednym złym ruchem wykonanym na planszy.

Nagle zrobiło mi się niedobrze. Zbierało mi się na wymioty, więc wstałam prędko z łóżka, idąc do łazienki, która była parę kroków dalej. Zauważyłam kątem oka, że zegarek elektryczny na szafce nocnej pokazywał godzinę 3:24. Musieliśmy spać ze dwie, trzy godziny. 

Po drodze podniosłam swoją bieliznę, nakładając ją na siebie przed wejściem do łazienki.

Gdy znalazłam się w pomieszczeniu, automatycznie światło zapaliło się, świecąc mi po oczach. Zakryłam na moment oczy, żeby przystosować się do oświetlenia. Przymknęłam po cichu drzwi, po czym uklękłam nad toaletą, zmuszając się do wymiotów. 

Zawsze tak miałam, kiedy się czegoś bałam, albo robiłam coś kompletnie złego. Tak zwykle odreagowywałam stresujące sytuacje.

Oddychałam ciężko, czując zimny pot na swojej skórze.

Nie umiałam się do tego zmusić. Nie wiedziałam dlaczego. Czułam się jeszcze gorzej. Odgarniałam włosy do tyłu, nerwowo je przeczesując. Kręciło mi się w głowie i bałam się, że zaczynam mieć albo potwornego kaca, albo atak paniki. 

Nagle drzwi uchyliły się, a ja zwróciłam się przestraszona w ich kierunku. W futrynie pośród ciemności stał Clinton, przecierając zmęczone oczy. Miał na sobie jedynie bokserki, co mnie onieśmieliło tuż po tym, jak zeskanowałam wzrokiem jego ciało. 

- Yhmmm... Chcesz valium? - zapytał jakby... nieśmiało? Nie patrzył na mnie, po prostu stał w drzwiach, jakby się zmartwił. 

- Przydałoby się, dzięki - westchnęłam, kładąc się plecami na zimnej podłodze. 

Patrzyłam się w sufit, próbując uspokoić bolące skronie i walące serce. 

Po chwili w pomieszczeniu pojawił się chłopak, trzymając w dłoniach butelkę wody i tabletkę leków przeciwbólowych. Przykucnął nade mną, podając mi wodę.

- Pomóc ci się podnieść? - zapytał, jąkając się. Widziałam, że był spięty. 

- Nie, nie, dam radę - uniosłam się, opierając o ścianę. 

Odkręciłam wodę, upijając łyka, po czym brunet podał mi tabletkę, a ja ją popiłam. 

Westchnęłam, patrząc w oczy chłopakowi, który usiadł obok, wzdrygając się, gdy zimno płytek zetknęło się z jego plecami. 

- Zaprowadzić cię do twojego pokoju, czy sama trafisz? - odparł nagle, bawiąc się bransoletką na swoim nadgarstku. 

- Dam radę - skinęłam głową - ...Clinton?

- Hmm? - spojrzał na mnie, po to, żeby za chwilę spuścić wzrok. 

- Nikomu nic nie powiesz?  - chciałam się upewnić, że utrzymamy to w tajemnicy. 

- Taki miałem zamiar - parsknął cichym śmiechem. Jego ironia coś w mnie zabiła, poczułam się źle, jakbym się nie szanowała bo się z nim przespałam, co było nieprawdą. Szanowałam się... prawda?

- To dobrze, dzięki. To miłe z twojej strony... To wszystko - uniosłam butelkę do góry. 

Podniosłam się z podłogi idąc do pokoju, tuż za moimi plecami szedł ciemnowłosy. Zauważyłam, że rzucił się na łóżko, spoglądając na mnie, gdy podejmowałam z podłogi swoje spodnie i koszulkę. Usiadłam na brzegu łóżka, zakładając na siebie spodnie, jednak nie mogłam ich założyć, coś blokowało mi nogawki. Westchnęłam ciężko na myśl o tym, że będę musiała iść w bieliźnie do swojego pokoju, który był za rogiem korytarza tuż przy windzie, gdzie wiele osób mogło mnie zauważyć. 

- Weź moją koszulkę - wymamrotał z głową wtuloną w poduszkę. 

Podeszłam do szafy, wyjmując z jego torby czarną koszulkę z żółtym napisem, nakładając ją na siebie. Na szczęście sięgała mi niemal do kolan, więc mogłam spokojnie traktować ją jako sukienkę. 

- Śpij dobrze, Clinton - odparłam, otwierając drzwi wyjściowe z pokoju. 

Nie odpowiedział mi nic. Poczułam ukłucie w sercu. 

Przemknęłam niezauważona do swojego pokoju, gdzie od razu położyłam się na łóżku. Jednak sen nie przychodził. Ciągle zadręczałam się myślami. Czułam się jak kawał mięsa, nie człowiek.

Zadawałam sobie pytania, dlaczego to zrobiłam, dlaczego on to zrobił, a przede wszystkim, dlaczego on mnie tak potraktował? 

Dlaczego się ze mną nie pożegnał i zachowywał się tak dziwnie?

Na szczęście valium zaczynało pomagać i nad ranem usnęłam. 

////

No i co myślicie o zachowaniu Clintona? O tym wszystkim?



Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz