- Błagam, dlaczego jej to powiedziałaś? - westchnęłam do słuchawki, składając ubrania Clintona do szafki. Zadałam sobie trud, żeby poukładać je kolorami.
Zawsze sprzątam kiedy jestem zdenerwowana, dzisiaj nie było od tego wyjątku. Był już wieczór, na dworze było ciemno. Beau właśnie poszedł się przebrać po myciu, a Clinton siedział na telefonie w salonie zakopany zapewnie w social mediach. Lubił się zajmować wszystkim nawet gdy miał wolne. Pracoholik. Ale nie miałam mu tego za złe. Rozumiałam go.
Siostra wyjaśniła mi jak to ciotka ją zaszła i jak to nid miała wyboru i musiała jej o tym powiedzieć.
Po rozmowie poszłam do salonu, gdzie zastałam Clintona z kapturem bluzy na głowie oraz nogami rozpartymi na podnóżku.
Wyglądał na przygnębionego, wpatrując się w ekran telewizora na którym leciał jakiś program kulinarny.
- Hej - Przysiadłam na podłokietniku fotela - Co porabiasz?
- Myślę - odparł, przeciągając się, unosząc na mnie wzrok, posyłając mi lekko wymuszony, leniwy uśmiech - Beau śpi?
- Położył się chyba przed chwilą - powiedziałam, siadając na jego udzie, całując go delikatnie w usta, zastygając z czołem opartym o jego.
- Chyba mu poczytam przed snem. Czuję że nie wykorzystuje czasu z nim tak jak powinienem, wiesz? - w jego oczach widziałam żal.
- Wykorzystujesz i to bardzo dobrze - zapewniam go.
- Nie wiem dlaczego ciągle mówisz mi to, co chcę usłyszeć - prychnął z przekąsem, gładząc moje plecy - Uśpię go i może spróbujemy dokończyć co było wczoraj, hmm?
Na to wspomnienie zachciało mi się śmiać. To była katastrofa i byłam ucieszona, że Beau nie miał jeszcze pojęcia, co robiliśmy.
- Pójdę się umyć - pocałowałam go słodko, schodząc z niego i kierując się do łazienki.
Wzięłam prysznic, przebierając się w komplet czarnej koronkowej bielizny, na co narzuciłam duży biały t-shirt. Chciałam zrobić mu niespodziankę.
Gdy wyszłam z łazienki, wszędzie była cisza, a Clintona nie było w sypialnii. Położyłam się w łóżku, czekając na niego, jednak po dwudziestu minutach zaczęłam się niepokoić.
Z rozczarowaniem udałam się do pokoju malca. Otworzyłam po cichu drzwi, widząc chłopca i Clintona śpiących razem pod kocem na podłodze. Zauważyłam, że zrobili sobie prowizoryczny fort, w którym paliła się lampka.
Weszłam do środka, gasząc lampkę, po czym wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Poczułam łaskotanie w żołądku. Clintonowi na prawdę bardzo mocno zależało.
Poszłam spać sama, ale z uśmiechem na twarzy.
////
