- Kiedyś mi się wydawało, że szybkie życie jest dobre - stwierdził brunet, poprawiając się na kanapie.
Leżał tuż za mną, bawiąc się kosmykami moich ciemnych włosów.
- Ja wciąż je lubię - wyznałam - Każdego dnia inne miejsce, to takie ekscytujące...
- Nie tak jak leżenie tu z tobą i nie martwienie się o nic - wyszeptał mi na ucho, kładąc swój policzek na mojej głowie.
Jego dłoń spleciona z moją tuż pod moim biustem sprawiała że czułam znajome łaskotanie.
- Kiedy Beau wraca od Daisy? - zapytałam Clintona. Wiedziałam, że ustalili między sobą, że nasz syn spędzi trochę czasu w domu mojej siostry, jednak nie miałam zielonego pojęcia na ile czasu tam zostaje.
- Za dwa dni powinien być z powrotem - poczułam jego wargi na mojej skórze, całujące moją skroń.
- Źle się czuję - wyznałam, czując kłujący ból przechodzący przez moje ciało.
- Coś się stało? Wszystko okay? - poczułam jak chłopak podnosi się, patrząc na mnie z niepokojem.
- Nic takiego, po prostu wezmę leki i będzie w porządku - wymamrotałam pod nosem, wstając z kanapy, idąc do kuchni, żeby wziąć coś przeciwbólowego.
Kiedy popiłam tabletkę wodą, wróciłam do salonu, zastając tam chłopaka z kocem wokół swoich ramion. Spojrzał na mnie z uśmiechem, poprawiając swój rozwalający się kok.
- Połóż się, kochanie, zrobię Ci coś ciepłego do picia i przyniosę termofor, jeśli jest Ci zimno - zaproponował, gdy podeszłam do niego, biorąc jego twarz w dłonie, gładząc kciukami jego zarost.
- Jesteś taki kochany - powiedziałam, całując go delikatnie w czoło, siadając obok na kanapie.
Jego dłonie okryły mnie kocem, po czym on sam opuścił pomieszczenie.
Kiedy chłopak wrócił z parującym kubkiem herbaty, czułam że wydaje się spięty, jakby coś się wydarzyło, jakby czegoś się obawiał.
Usiadł obok mnie, otulając ramieniem, podczas gdy wzięłam do ręki kubek lekko wystudzonej herbaty, mieszając łyżeczką, żeby rozpuścić cukier. Nagle coś zabrzęczało o o kubek. Odłożyłam go na stolik, wyjmując łyżeczkę, widząc...
Zatknięty na niej pierścionek?
Spojrzałam na Clintona z szokiem w oczach.
- Clinton? - roześmiałam się, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Kocham cię, Angeline - powiedział jedynie, biorąc mnie w ramiona - Czy chcesz być ze mną...
- Na zawsze - wyznałam, czując łzy na policzkach.
Nigdy nie myślałam że do tego dojdzie.
////
HEHEEH