21 2/2

49 5 23
                                        

Przez kolejne dni chodziliśmy jak na paluszkach, ponieważ baliśmy się reakcji fanów.

Clinton zrobił się jeszcze bardziej zamknięty niż zwykle, mimo iż widziałam, że walczył ze sobą. Wiedziałam, że chciał ze mną być, okazywać mi uczucia, rozmawiać, jednak przez stres nie był w stanie i rozumiałam to.

Dzisiejszy dzień był na szczęście wolny od występów. Byliśmy w Utah, rozstawiając się z rzeczami na miejscu. Poranek był lekko chłodny, dla odmiany.

Siedziałam na swojej pryczy, oglądając Love Island na laptopie. Obok mnie siedział Jesse, dzieląc że mną słuchawki. Podśmiewaliśmy się od czasu do czasu, komentując zdarzenia.

- Weź, ten szykowny akcent, Jezu... - wybuchłam śmiechem, wskazując na opalonego półnagiego gościa na ekranie.

- Nie mogę... - prychnął Jesse, chowając głowę w poduszce.

- Luis mówi jakby miał kluski w gębie - pękłam ze śmiechu, kładąc głowę na jego.

- Boże, dlaczego ja to z tobą oglądam? - zapytał ciemnowłosy, nie mogąc przestać się śmiać.

- Bo mnie kochasz, Boyle - powiedziałam z przekąsem.

W rzeczywistości Jesse wepchnął się obok mnie, ponieważ mu się nudziło.

Spojrzałam kątem oka na Clintona który siedział naprzeciwko nas, na swoim łóżku, przeglądając coś w telefonie.

Trąciłam go nogą, żeby zwrócić jego uwagę.

- Hmm... - wymruczał, dając mi znać że słucha, mimo że nie podniósł wzroku znad telefonu.

- Dlaczego nawet na mnie nie spojrzysz, staruchu? - zaśmiałam się, trącając go stopą w kolano.

- Patrzę, ślicznotko - niechętnie uniósł wzrok, wzdychając.

- Och, spójrz tylko na niego Jesse. To mój mąż - pokazałam na Clintona na którego twarz wpłynął rumieniec.

Przyjaciele spojrzeli po sobie, kręcąc głowami.

- Angeline, uduszę cię kiedyś - wymamrotał Clinton, śmiejąc się potem.

- Jesteś taki słodki i nie możesz temu zaprzeczyć - stwierdziłam, patrząc się na niego - Jestem taką szczęściarą...

- To hormony - odparł bardziej do Jessego niż do mnie.

- Nie prawda - zrobiłam udawaną obrażoną minę - Nie mogę okazywać podziwu do mojego mężczyzny?

- Angeline, proszę... - Clinton czuł się bardzo niekomfortowo z kierunkiem, w jakim zamierzała ta konwersacja.

- Ci wszyscy goście z Love Island nie umywają się do ciebie. Mogą mieć opaleniznę i absy, ale ty jesteś dla mnie idealny - odłożyłam laptopa na bok, zeskakując z pryczy, wyskakując na tą bruneta, oplatając ramiona wokół niego.

Wiedziałam, że nie miał ochoty okazywać mi uczuć, ale to nie oznaczało, że ja nie będę mu ich okazywać. Czułam, że on mnie potrzebuje, zwłaszcza gdy miał takiego doła jak dzisiaj.

- Miło mi, że tak uważasz - wyszeptał przy moim policzku, uśmiechając się.

Objęłam go mocno, przytulając do jego torsu.

- Jesteś moim misiem - zachichotałam, całując go w szczękę.

- Skarbie, przestań... To niezręczne - schował swoją twarz w moich włosach.

- Jesse, przeszkadzamy ci? - zapytałam siedzącego naprzeciw chłopaka, na co ten pokręcił głową.

- Dopóki nie pieprzycie się na moich oczach, jest spoko - machnął dłonią, zbywając nas.

- Wszystko okay? - zapytałam, dostrzegając złe samopoczucie Clintona. Włożyłam dłoń pod jego koszulkę, gładząc jego umięśniony brzuch, wodząc po nim palcami w uwodzicielski, ale jednak subtelny sposób.

- Myślę o tym zdjęciu, wszyscy je widzieli i ciągle dostaje pytania... O ciebie, skarbie - spojrzał na mnie troskliwie.

- Po prostu wyjdźmy z ukrycia - wzruszyłam ramionami - Ci zależy na mnie, mi na tobie...

- Chodź tu - wymruczał, całując mnie krótko.

- Jesse, mam pomysł? - osunęłam się od Clintona na moment, żeby spojrzeć na chłopaka na mojej pryczy.

- Nagrasz nas swoim telefonem i wstawisz na story?

- Da się zrobić - odparł Boyle, wyjmujac telefon.

Położyłam głowę na klatce piersiowej Clintona, a on zamknął zapewne oczy, udając pewnie że śpi.

- Już! - zawołał po chwili Jesse.

- Mam nadzieję, że to nie przyczyni nam więcej kłopotów - odrzekł lekko skołowany Clinton.

- Ludzie muszą zobaczyć naszą miłość. Kocham cię i dlaczego mam się ukrywać z tego powodu - odparłam, nie zdając sobie sprawy, że powiedziałam że go kocham.

- Kochasz mnie? - wyglądał na zszokowanego.

- Tak mi się wydaje - skinęłam głową, nerwowo przygryzając wargę - Jesteś przystojny i masz duże serce i traktujesz mnie dobrze...

- Ja ciebie też, Angeline. Kocham cię - wyrzekł, obejmując mnie mocniej ramieniem, całując w czoło - To dziecko to najlepsza rzecz, jaka mogła nas spotkać. Daliśmy sobie szansę...

- Mądralo, całuj mnie po prostu - wyszeptałam, całując jego podbródek.

I tak zrobił, a motyle w moim brzuchu szalały.

////

Dziękuję za wszelkie wsparcie, jakie od was otrzymuję! Kocham was bardzo ❤️❤️❤️

Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz