21 1/2

49 4 21
                                    

Perspektywa Clintona

Po występie spotkaliśmy się z fanami przy stoisku z merchem. Rozmawialiśmy długo, z niektórymi osobami dłużej, z niektórymi mniej.

Ciągle kątem oka wpatrywałem Angeline. Widziałem ją przy scenie na początku występu, potem lekko dalej, a teraz straciłem ją z oczu. Zapewne robiła zdjęcia przy innej scenie. Niemal a bym zapomniał, że ona była tu w pracy.

Martwiłem się jej morderczym tempem pracy. To nie było bardzo zdrowe dla niej i dziecka. Jednak musiałem być cicho i wspierać ją jak tylko mogłem. Wiedziałem że bardzo liczy się dla niej kariera i musiałem zapewnić jej jak najlepsze warunki do rozwoju i pomóc jej.

Przecież dziecko było także moje i musiałem sprawić, że ciąża będzie dla niej jak najbardziej lekka do zniesienia.

Nie wiedziałem przez co przechodzi i mogłem się jedynie domyślać. Współczułem jej.

Wymiksowałem się gdy tłum się przerzedził, idąc w kierunku autobusu.

Ucieszony zauważyłem ją przy drzwiach, siedzącą na schodach z nosem w telefonie.

Jej krótkie ciemne włosy opadały na jej twarz, przysłaniając ją niemal całkowicie. Jej szczupłe krótkie nogi zwisały, dotykając ziemi. Jej drobna sylwetka zaczynała robić się coraz bardziej obszerna przez rosnący  brzuszek. Aczkolwiek nie narzekałem.

Podszedłem bliżej, nachylając się nad nią. Dotknąłem dłonią jej głowy, głaszcząc ją po włosach.

Drgnęła nagle, podnosząc głowę do góry. Jej wyraz twarzy zmienił się z neutralnego na uśmiechnięty. Na jej usta wpłynął mały, promienny uśmiech.

Przykucnąłem przed nią, zrównując się z nią poziomem, biorąc jej twarz w dłonie.

- Zmęczona? - zapytałem, dostrzegając zmęczenie na jej twarzy. Jej oczy były pełne wycięczenia. Wiedziałem bez jej słów, ale zadałem pytanie, specjalnie, żeby usłyszeć jej głos. Uwielbiałem jej łagodny głos i ten prominentny kalifornijski akcent.

- Bardzo - wyznała, cmokając moje usta.

- Chodźmy do środka - uniosłem ją do góry, jednocześnie samemu wstając.

Ciemnowłosa zachichotała, oplatając swoje dłonie wokół mojej szyi, a nogi wokół mojej talii, żeby się ustabilizować.

- Clinton, ale ty jesteś głupkowaty - pocałowała mnie dłużej, podczas gdy ja gładziłem kciukiem skórę na jej udzie.

- Angeline... - odparłem, wstrzymując oddech.

Nagle poczułem jak obok nas świeci flesz. Spojrzałem w bok, dostrzegając jakieś dziewczyny, które w półmroku zdołały zrobić nam zdjęcie.

- Ej, co wy tu robicie? - odparła lekko przerażona Angeline - Skasujcie to w tej chwili...

Raptownie wszystkie zerwały się do ucieczki.

Postawiłem dziewczynę na ziemi, otwierając drzwi do autobusu, wsiadając do niego i zamykając prędko drzwi.

- Angeline? - zapytałem, widząc że dziewczyna od razu udaje się do swojej pryczy.

- Daj mi spokój - wymamrotała, nie patrząc mi w oczy.

Widziałem jak zasunęła się w środku, pozostając w ciszy. Przez dwadzieścia minut siedziałem, próbując zająć się swoimi sprawami. Przede wszystkim siedząc na telefonie i pijąc piwo. Chciałem dać jej przestrzeń.

Ale potem to zaczynało robić się to coraz trudniejsze. Chciałem wiedzieć, czy wszystko jest z nią w porządku.

Odsunąłem więc zasłonę, widząc jej plecy.

Postanowiłem położyć się obok. To była spontaniczna decyzja, a miejsca bylo mało. Jednak ona była bardzo małym człowieczkiem, więc spokojnie mogliśmy się zmieścić.

Ułożyłem się za nią, obejmując ją w talii, kładąc jedną dłoń pod głową, a drugą na jej brzuchu.

- Clinton? - wymamrotała, poruszając się lekko pod wpływem mojego dotyku.

- Spałaś? - spytałem, składając mały pocałunek na jej szyi.

- Próbowałam usnąć - wyznała - Boję się tego zdjęcia, Clinton...

- Prędzej czy później coś by wyszło - stwierdziłem - Nie podoba mi się to, ale chyba musimy przestać się ukrywać i być z tym szczerzy. Powinniśmy wstawić jakieś zdjęcie razem na nasze profile.

- Racja - wyziewała, nie odwracając się w moim kierunku.

Mimo strachu, tamtego dnia opracowaliśmy plan działania w sytuacji zagrożenia.

////

Każde wasze wsparcie jest dla mnie ważne ❤️

Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz