12

70 7 29
                                        

Dzisiaj robiłam małą sesję dla Waterparks, po czym miałam się spotkać z Tash i wyjść razem na zakupy. Mówiąc Waterparks miałam na myśli jedynie Awstena, nie wiem dlaczego, ale tak miałam w umowie. 

Znaliśmy się, dlatego było łatwiej zabrać się do pracy. Znałam jego styl pracy, a on znał mój. Bawiliśmy się dobrze, śmiejąc się i rozmawiając jak starzy przyjaciele. 

- Jak było w Australii? - zapytał nagle, co sprawiło, że coś we mnie strzeliło. Uśmiech znikł z mojej twarzy, jednak starałam się wyglądać, jakby to do mnie nie trafiło. 

- Ręka może trochę do góry... - cyknęłam ustami, patrząc w obiektyw - Wiesz, może podeprzyj brodę dłonią... - wykonał moje polecenie, jednak coś mi nie pasowało - Trochę wiesz, bardziej teatralnie. Ekspresyjnie, Awsten...

- Już, tak dobrze? - zapytał niepewny swojej postawy. 

- Bardzo dobrze - pokazałam mu kciuka w górę, robiąc kilka ujęć tuż po sobie, na zapas. 

- Było aż tak drętwo, że nie chcesz mówić? - zapytał fioletowowłosy po chwili w przerwie, gdy miał zmienić strój. 

- Było fajnie - powiedziałam sucho, jednak szczerze. Miałam wrażenie, że ten wywiad był jednocześnie najlepszym i najgorszym okresem w moim życiu. 

- Jesteś jakaś przygaszona, rozchmurz się, Angie - poczułam jak oplata swoje ramiona od tyłu, kładąc głowę na moim ramieniu. 

- Awsten, weź... - roześmiałam się, ściskając go dłonią, którą odchyliłam do tyłu. Moje policzki przybrały odcień dojrzałego buraka. Nie czułam się dobrze, gdy mnie dotykał, jednak rozumiałam, że widział, że czuję się niezbyt dobrze i chciał pomóc. 

- Mogę dodać cię na story? - zapytał zaniepokojony tym, jak mogę zareagować. 

- Tak, nie ma sprawy - wzruszyłam ramionami. 

Chłopak nagrał nas, robiących głupie miny. Podobało mi się, jak wyszłam. Nie było aż tak źle, kiedy malowałam się. Nie było widać moich zaczerwień na twarzy i mojej walki z przygnębieniem. Byłam normalną całkiem atrakcyjną dziewczyną. 

Po przerwie wzięliśmy się do pracy i skończyliśmy nawet przed czasem. 

***

Zakupy przedłużały się. Był już wieczór, a my byłyśmy już w dziesiątym sklepie. Powoli zaczynało mnie to męczyć. Kupiłam jedynie parę butów i drogą koszulkę z ręcznie malowanym nadrukiem. Uwielbiałam takie rzeczy. 

- Zobacz to - wskazała na długą zieloną spódnicę Tash - Wyglądałabym w tym dobrze?

- Nie wiem, czy zielony to twój kolor - westchnęłam, opierając się o wieszak. Było mi ciężko. Kręciło mi się w głowie, a do tego bolały mnie piersi. Winiłam to zbliżającym się okresem, chociaż nigdy wcześniej przed okresem nie czułam się tak źle jak dzisiaj, ale widocznie przez ten stres i emocje to musiało się zmienić. 

- Może czerwona? - spytała, patrząc na mnie niezdecydowanym wzrokiem - Hej, wszystko w porządku?

Skinęłam głową, siadając na siedzisku obok. 

- Po prostu trochę źle się czuję, nie chce psuć ci zabawy - westchnęłam, czując że czuję się coraz gorzej. 

- Wyglądasz niezbyt dobrze, może wpadniemy do twojego biura i siądziemy na chwilę? 

Tash miała trochę racji. Moje biuro było zaledwie parę kroków od centrum handlowego, a miałam tam apteczkę z lekami i mogłam tam spokojnie siedzieć. 

Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz