- Muszę iść do pracy - westchnęłam ciężko.
- Nie możesz iść - powiedział Clinton, kładąc moje ciało na łóżku.
- Ale muszę - jęknęłam.
- Nie możesz - przekręcił oczami - Masz ranną nogę. Nawet nie możesz chodzić.
- Dam radę - podniosłam się, próbując stanąć, jednak piekący ból nie pozwalał długo wytrzymać. Usiadłam na brzegu łóżka, wzdychając.
- Przyniosę ci telefon, to zadzwonisz do biura i weźmiesz wolne na parę dni - brunet wstał z łóżka, idąc powolnym leniwym krokiem do kuchni gdzie leżał zapewne mój telefon.
Po chwili pojawił się z powrotem a ja zadzwoniłam, opisując całą sytuację. Chłopak przez cały ten czas leżał obok, bawiąc się pluszową kulką, która jakimś cudem znalazła się w naszym pokoju. Uroki posiadania dziecka. Wciąż zostawia gdzieś swoje zabawki. Gdy rozmowa przerodziła się w pogawędkę na temat życia osobistego z Jan z recepcji, poczułam jak chłopak oplata dłońmi moją talię, potrząsając mną.
Nie reagowałam, opowiadając kobiecie jak ostatnio byłam u pewnej kosmetyczki w Sunset Blvd i jak bardzo podobały mi się wykonane przez nią zabiegi na mojej twarzy.
Nagle usłyszałam jego głośne westchnienie, po czym poczułam jak kładzie głowę na moich udach, patrząc na mnie z poirytowanym grymasem na twarzy.
- Muszę już kończyć, Jan, przepraszam, pogadamy jak wrócę - powiedziałam, rozłączając się.
- Jadę za tydzień. Korzystaj póki możesz - powiedział, posyłając mi całusa w powietrzu.
- Co to za dobry humor dzisiaj, Panie Cave? Narozrabiałeś zdrowo, wciąż jestem obrażona - odparłam, pogrywając sobie z nim. Prawda była taka, że już miałam dosyć denerwowania się na niego.
- Nie jesteś. Widzę to w twoich oczach - odparł jakby pozjadał wszystkie rozumy, dotykając tatuażu na mojej szyi, obrysowując kontur kwiatu róży.
- Mamy wolny dzień i Beau nie ma... - spojrzałam za okno, ziewając.
- Więc... - zaczął Clinton niskim głosem - Śpimy do nocy?
- Śpimy - roześmiałam się głośno. Jak on dobrze mnie znał.
***
Obudziłam się, gdy zaczynało się ściemniać. Clinton leżał tuż obok, odwrócony do mnie plecami. Widziałam jak jego pierś spokojnie unosi się i opada w równomiernym oddechu. Spał.
Sięgnęłam po leżący na szafce nocnej telefon, sprawdzając godzinę. Ku moim oczom rzucił się stos powiadomień, w tym jedno z Instagrama Clintona.
Kliknęłam je widząc swoje zdjęcie. Musiał mi je zrobić jak spałam. Moje ciemne włosy były zwichrzone, a oczy zamknięte. Widać było poduszkę, kołdrę i profil mojej twarzy. Zdjęcie było piękne, a podpis zaparł mi dech.
Babygirl hurt herself but she back in my arms and it's all just fine
Zaśmiałam się na jego błąd w gramatyce, ale to było słodkie. Odłożyłam telefon, przytulając się do jego pleców.
- Kocham cię - wyszeptałam, wiedząc że pewnie mnie nie słyszy. Czułam się niesamowicie dobrze, mimo tego całego chaosu z nogą.
