25 2/2

16 1 13
                                    

Normalność była chwilowym elementem naszego życia jako jednostki rodzinnej. Mały co rano odwożony był do przedszkola przez Clintona, po czym ten jechał pracować z chłopakami u nich, albo przyjeżdżał do mieszkania z kimś, albo sam. Nie miałam nic przeciwko temu, żeby byli u nas znajomi. Uwielbiałam tych ludzi, a poza tym jego przyjaciele byli również moimi przyjaciółmi, więc wszystko było na luzie. 

Dzisiaj obudziłam się wyjątkowo późno, bo około jedenastej. Podniosłam się do siadu, biorąc łyka wody, czując lekkie mdłości. Ostatnio bardzo mnie to męczyło. Na szczęście to uczucie trwało jedynie chwilę, pozwalając mi na normalne cieszenie się porankiem.

Wstałam, idąc do łazienki, żeby wykonać poranną toaletę, po czym udałam się do kuchni, gdzie słyszałam rozmowę. Znajomy mi ton głosu na wpół mamrotał słowa jak zwykle z resztą. Uśmiechnęłam się do siebie, nawet nie wiedząc dlaczego. Minęło tyle lat, a ja wciąż padałam na twarz dla tego człowieka. 

- ...Nie wydaje mi się, że to zrobię - dosłyszałam idąc korytarzem.

- Dlaczego nie? Weź byka za rogi, kowboju - roześmiał się Jesse. Wszędzie mogłam rozpoznać ten śmiech.

- Jesteś jedyną osobą, która o tym wie. Jak komukolwiek powiesz... - westchnął brunet.

- Hej - nie chciałam się tajniaczyć, więc weszłam do kuchni jak normalny człowiek który nie podsłuchuje maniakalnie swojego partnera. 

- Cześć Angie, kwitniesz - zauważył przytulając mnie na przywitanie. 

- Ty też wyglądasz wprost cudownie - odparłam uśmiechając się do niego, podczas gdy ten wciąż mnie przytulał. 

Odsunęłam się od niego, zerkając na Clintona, który właśnie mył dwa pozostawione w zlewie talerze po moim nocnym mukbangu. Nie mogłam poradzić nic na to, że byłam głodna w nocy. 

Chłopak był bez koszulki z rozpuszczonymi włosami, co mnie lekko zdziwiło, ale wszystko jedno, bo to było jego mieszkanie. 

- Nie zimno ci? - zmrużyłam oczy, patrząc na niego.

- Naprawiałem zraszacze w ogródku - odpowiedział, odgarniając włosy mokrą od wody ręką, ponieważ wchodziły mu w oczy - I do tego zgubiłem gumkę - ułożył usta w podkówkę, patrząc mi w oczy.

Położyłam rękę na jego ramieniu, stając na palcach, podczas gdy on pochylił się, żeby pozwolić mi na krótkiego całusa w usta. 

- O czym rozmawialiście? - zapytałam, patrząc między nimi.

- A nic takiego - wzruszył ramionami lekko spięty Clinton, na co Jesse skinął głową.

- Okay - uśmiechnęłam się, biorąc leżące na stole jabłko, po czym wgryzłam się w nie.

- Nie jedz jabłek na śniadanie, bo potem nie wyjdziesz z kibla, kobieto - ostrzegł mnie mój chłopak na co klepnęłam go w tyłek, sprawiając że podskoczył.

- Miłego dnia Jesse, wal się Clinton - pokazałam znak pokoju, kierując się do salonu, gdzie planowałam przeleżeć resztę dnia przed telewizorem.


Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz