Perspektywa Clintona
Wszedłem do autobusu, automatycznie nurkując do swojego przedziału, gdzie wyjąłem laptop, obrabiając zaległe wideo.
Miałem nadzieję, że nie natknę się na Angeline. To był trochę zły pomysł... Wylać się przed nią. Nie do końca pamiętałem, co jej mówiłem, chociaż dokładnie wiedziałem, co robiłem. Czułem wciąż zapach jej delikatnych jaśminowych perfum, zapach jej skóry... Jezu, nawet słyszałem w głowie jej słodkie jęki. Widziałem jej twarz przed oczami. Czułem, że traciłem głowę. Przeraziłem się samym sobą.
Dlatego zdecydowałem się przez całą drogę nie wychodzić ze swojej pryczy.
***
- Clinton, mógłbyś skoczyć po moją kawę? - zapytał Jesse, regulując wysokość swojego siedzenia przy perkusji.
- Okay - wymamrotałem, patrząc w ekran swojego telefonu. Przeglądałem społecznościówki, ponieważ lekko się nudziłem. Jednak Boyle zawsze potrafi znaleźć mi zajęcie.
Zszedłem ze sceny, idąc za kulisy, żeby pójść do garderoby po jego napój. Stawiałem stanowcze, szybkie kroki, wpatrując się w wysłane przez fanów wiadomości, gdy nagle, tuż przy drzwiach garderoby na kogoś wpadłem.
Spojrzałem w dół, dostrzegając ciemne włosy i jasną, niemal klinicznie białą skórę poznaczoną tatuażami. Upadła tuż przede mną...
- Przepraszam, Angeline - wymamrotałem cicho, pomagając jej wstać - Wszystko w porządku?
- Tak, tak... - odparła rozkojarzona, chcąc odejść, jednak w ostatniej chwili się odwróciła - A może wiesz, jednak nie.
Moje oczy nagle wyszły z orbit. Co ona właśnie powiedziała? Błagam, Boże żeby ona nie okazała się kolejną psycho laską, której odbiło po tym jak się ze mną przespała.
- Dlaczego mnie unikasz? - zapytała mnie prosto z mostu.
- Nie unikam cię - wzruszyłem ramionami, opierając się ramieniem o futrynę. Zdecydowałem się grać pewnego siebie, to był mój plan obrony.
- Ale przecież widzę Clinton - odparła zirytowana, przekręcając oczami, jednocześnie krzyżując ręce na piersi.
- Lubię jak tak robisz, Skarbie - przywołałem na swoją twarz diaboliczny uśmieszek.
- Nie takie gierki ze mną, Cave - pchnęła mnie dłonią, wzdychając - Mamy współpracować.
- Tak jak wczoraj w nocy? - uśmiechnąłem się szeroko, na co ona odwróciła się, łapiąc za głowę.
- Żałuję tego wszystkiego, możesz mi tego nie utrudniać jeszcze bardziej? Cieszę się niezmiernie, że nikomu nie powiesz, ale błagam, współpracuj i nie unikaj mnie bo trudno mi pracować w takich warunkach - widziałem, że starała się być jak najbardziej profesjonalna w tym co robi i trochę tego żałowałem, ale w dalszym ciągu podobało mi się, to jak wczoraj skończył się nasz wypad do klubu.
Było dokładnie tak jak sobie to zaplanowałem.
- Kochanie wyluzuj, bo ci żyłka pęknie - zaśmiałem się - Oczywiście, zawsze możesz mnie znaleźć, nie uciekam przed tobą.
- Nie nazywaj mnie tak - wymamrotała pod nosem, wymijając mnie i zmierzając w kierunku sceny.
Perspektywa Angeline
Byłam ogromnie wkurzona na Clintona. Okazał się ogromnym dupkiem. Nie wiedziałam, jak dalej będzie nam się współpracować. Bałam się, że może się wysypać.
To nic dla niego nie znaczyło i ta myśl bolała najbardziej. Nie, żeby mi jakoś specjalnie zależało. To była tylko chwila słabości i tyle. To dlatego, że byliśmy pijani i on wyglądał jak młody bóg i do tego tak przyjemnie nam się rozmawiało.
A teraz gdy przywoływałam w swojej głowie sytuacje z tamtej nocy, moje serce waliło jak młotem.
Nigdy wcześniej nie czułam się z kimś tak dobrze jak z nim. I to było dla mnie szokujące, gdy zorientowałam się, że on kompletnie tego nie czuł. A miałam wrażenie, że to było obustronne... Ta energia, ta chemia, te słowa, które mi mówił... To były kłamstwa, słodkie rzeczy, które miały mnie zmiękczyć.
Czułam, że gdybym teraz nie stała w budce z nagłośnieniem i była sama w tamtej garderobie tak jak wcześniej, to pewnie zaczęłabym płakać, ponieważ byłam rozczarowana. Byłam żałosna.
- Dużo drogi, no nie? - powiedział do mnie Ryan, wytrącając mnie z przemyśleń.
- Taa... - westchnęłam obgryzając skórkę wokół paznokcia. Byłam nerwowa.
- Ej, wiesz... - zaczął po chwili chłopak - Clinton tak jakby ciągle się na ciebie patrzy, to dziwne.
Spojrzałam w kierunku sceny, widząc chłopaków w trakcie próby. Clinton uśmiechnął się kącikami ust. Kim on jest, pieprzoną Moną Lisą? Przekręciłam oczami, na co on zaśmiał się, pochylając po saksofon.
Nagle telefon w mojej kieszeni zawibrował.
Wyjęłam go, dostrzegając wiadomość od Clintona.
Od: Clinton
Skoro chcesz 'współpracować' to nie patrz na mnie tak
Pokręciłam głową, czując narastające we mnie napięcie. Nie wiedziałam, czy to było dobre, czy złe. Czułam się inaczej... On sprawił, że poczułam coś innego. Zaczęłam pisać odpowiedź, nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła.
Do: Clinton
Może byś przestał zachowywać się jak creep? Ryan mi powiedział, że się na mnie gapisz
Po chwili dostałam odpowiedź.
Od: Clinton
Nie patrzę się...
No może
Wyglądasz tak seksownie w tym czerwonym topie
Chętnie bym go zdjął
Byłam w szoku. Nie wiedziałam co odpisać. On był jakiś pomylony. Nie możemy ze sobą sypiać. To nie jest dobre, zwłaszcza, że mu nie zależy i tylko chce się zabawić.
Automatycznie schowałam telefon do kieszeni, obciągając w dół mój crop top, zakrywając się bluzą.
Spojrzałam na niego kątem oka, wychodząc na dwór, żeby zapalić.
Nie wiedziałam, co się ze mną działo. Czułam się chora, a kiedy na niego patrzyłam, czułam to wszystko od nowa. Mimo tych trudnych rzeczy, które się z tym wiązały, wciąż czułam że coś mnie do niego przyciąga.
////
hhhhmmm?
