20 2/2

23 2 14
                                    

  Minęło parę dni od naszego powrotu. Clinton pojechał w trasę, a ja zostałam. Beau spędzał dużo czasu u mojej siostry, oraz z nianią, ponieważ miałam bardzo niewiele czasu. Clinton miał wrócić na parę tygodni, gdy skończy trasę. Cieszyłam się z tego, że znowu będziemy mieli czas dla siebie. 

Dowiedziałam się od lekarza, że w tym przypadku dzieje się podobnie jak z moją poprzednią ciążą, więc kazał mi się oszczędzać i nie nadwyrężać. Ale niestety było to mało możliwe z moją pracą. Nie mogłam odrzucać zleceń tylko dlatego, że były trudne. Po jakimś czasie mogłabym przestać je dostawać, a to by mnie zniszczyło finansowo oraz zakopałoby moją karierę żywcem. 

Nie mówiłam więc Clintonowi o tym, co usłyszałam. Nie chciałam, żeby martwił się na zapas. Ostatnio mieliśmy nawet problem z lokalem, bo właściciel stwierdził, że sąsiedzi narzekają oraz że my spóźniamy się z czynszem. Więc Clinton po negocjacjach ubłagał właściciela, żeby dał nam czas na znalezienie czegoś lepszego. Tak więc on wziął na siebie całe szukanie nam domu i nie przyjmował słowa sprzeciwu. On bardzo lubił mieć kontrolę, nawet jeśli miał potem narzekać, że nikt mu nie pomaga.

Modliłam się tylko, żeby nowe miejsce pomieściło nas wszystkich oraz żeby było w miarę przytulne i miało trochę zieleni w pobliżu. Lubiłam przyrodę.

Dzisiaj po pracy umówiłam się z Ryanem na kawę.

Usiedliśmy przy stoliku przed kawiarnią, rozmawiając o pracy oraz opowiedziałam mu o ciąży i o innych rzeczach, które mnie spotkały w ostatnim czasie. 

- To cudownie, Angie - stwierdził - Clinton wygląda na szczęśliwego. Nigdy przed tobą nie widziałem go w takim stanie - wyznał - Nigdy nie był taki. Bardzo go uszczęśliwiasz. Zmieniłaś go.

- Wiele osób mi to mówi - odparłam, biorąc łyka kawy - Ostatnio podwójnie nie mogę zapachu ryb. I o dziwo nie mogę znieść pomarańczy, jakby parzą mnie swoim zapachem. 

- Masz już jakieś zachcianki? - zapytał ciekawy niebieskowłosy, podpierając głowę na łokciu.

- Mam po prostu straszną ochotę na seks... Tak jakby ciągle - powiedziałam, biorąc łyka kawy po czym na widok jego miny omal nie wyplułam płynu do kubka. 

- Jezusie - westchnął Ryan, samemu pękając śmiechem. 

- Jestem szczera - odparłam - Jak nie wierzysz to zapytaj Clintona - wcisnęłam kij w mrowisko.

- Okay, wierzę ci, przestań - machnął dłonią. 

- Ale z ciebie... - zaczęłam, wzdychając.

- Angie! - zawołał znajomy głos zza mnie. Po chwili poczułam znajome ramiona wokół mnie. 

- Wyatt, jak dawno... - odwróciłam głowę, patrząc w oczy blondyna.

- Hej, jestem Wyatt - przedstawił się Ryanowi. 

- Ryan - skinął głową, ściskając jego dłoń. 

Ku mojemu zaskoczeniu blondyn pocałował mnie w czoło, obejmując, gdy próbował nawiązać konwersację z Ryanem, który wyglądał na lekko zdenerwowanego? 

- Wyatt, mógłbyś usiąść? - zapytałam uprzejmie blondyna na co ten pokręcił głową z uśmiechem. 

- Postoję, słońce - odparł, wdając się w chłodną rozmowę z Ryanem, który co jakiś czas posyłał mi zirytowane spojrzenie typu "co to jest za typ".

Szczerze mówiąc, sama nie spodziewałam się takiego zachowania po Wyattcie.

Bałam się, co Ryan mógł pomyśleć i możliwie potem powiedzieć Clintonowi. Bo nie było tak, że Clinton nie bywał o mnie zazdrosny. Owszem że bywał. I właśnie tego się trochę bałam. Bo mój chłopak umiał reagować impulsywnie i na prawdę nie chciałam powtórzyć historii z naszej kłótni po kolacji z ciotką Rose. 

Wszystko zaczynało się komplikować. I do tego bardzo lubiłam Wyatta. Ale przecież mogę mieć męskich przyjaciół, no bez przesady, prawda?



Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz