15 1/2

23 2 8
                                    

Trochę za dużo alkoholu, ale wszystko jedno. Ledwo dostałam się na swoją pryczę. Czułam jak mój żołądek zwija się w supeł, a rany na rękach tuż pod rękawami szczypią. Możliwe, że któraś znowu się otworzyła. 

Czułam się okrutnie.

Dwa tygodnie. 

Trasa i bycie w nieustannym biegu rozpraszały mnie. Czekałam aż zadzwoni, ale on tego nie zrobił. Miałam dosyć czekania. 

Łzy spływały po moich policzkach, gdy wpisywałam wiadomość, jednak moje palce trzęsły się tak, że nawet nie wiedziałam kiedy się rozpłakałam na dobre. 

Nagle telefon zadzwonił, a ja odebrałam połączenie. 

- Angeline? - jego niepewny, pełen skruchy głos zabrzmiał po drugiej stronie.

- Clinton... ja po prostu... Tęsknię za tobą i nie umiem znaleźć sobie miejsca. Ciągle myślę o tym jaki jesteś na mnie zły... - chlipałam.

- Też tęsknię. Nie ważne, że nie przyjedziesz... To znaczy ważne, ale wiesz - w jego głosie słyszałam gorycz. Próbował rozluźnić atmosferę rechotem, ale to jedynie mnie przytłoczyło.

- Mów do mnie, dobrze? Głowa mi pulsuje z bólu i chcę usnąć. Mam parę godzin do występu i chyba się upiłam - wyznałam, czując się żałośnie. 

- Opowiem ci historię, dobrze? - przysięgam, że w jego głosie słyszałam uśmiech. O ile tak się da...

- Wszystko, o ile będę słyszeć twój głos - stwierdziłam mamrocząc pod nosem.

- Serio jesteś pijana - roześmiał się - Bądź grzeczna, nie rób tak więcej, dobrze?

- Nie będę - zapewniłam, zatapiając się w jego zaczynającej się opowieści.

Moje powieki z każdym spokojnym słowem opadały coraz bardziej aż w końcu usnęłam. 


Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz