6 2/2

38 3 24
                                        

- Kochanie... Kochanie? - poczułam potrząśnięcie ramienia.

- Hmm? - otworzyłam oczy, widząc Clintona leżącego obok mnie z wyraźnym uśmiechem na twarzy.

- Która godzina? - zapytałam, przeciagając się.

- Dziesiąta - powiedział, gładząc moją twarz - Odwiozłem małego do mamy. Przyjechała wczoraj do LA.

- Mhmm - wymruczałam, czując jego dłonie na mojej szyi i obojczykach.

- Wyjdziemy gdzieś dzisiaj? - zapytał z nadzieją.

- Mam nadzieję na dzień filmowy. Ty, ja i koc. Co ty na to? - zapytałam, strzygąc brwiami.

- Zgoda - skinął głową - Nawet mam pomysł.

- Jaki? - zapytałam zdziwiona.

- Dowiesz się w swoim czasie - odparł tajemniczo.

Nie mogę się doczekać - pomyślałam, całując go długo.

***

Siedzieliśmy, oglądając komedie romantyczne przez cały dzień na kanapie. Byliśmy na początku trzeciego filmu i nastała przerwa reklamowa, a ja poczułam jego dłonie na gumce moich leginsów.

- Clinton, co robisz? - spojrzałam na niego zdezorientowana, a jednocześnie podniecona iskrą w jego oczach.

- Nic takiego skarbie, zrelaksuj się - wymruczał, zasysając skórę na mojej szyi.

Zaufałam mu, dając mu kontrolę. Składał pocałunki na mojej szyi, pocierając przez materiał spodni.

- Jak bardzo tęskniłaś za mną? - droczył się.

- Bardzo - wsunęłam dłoń pod jego koszulkę, dotykając jego brzucha, zjeżdżając dłonią w dół, wodząc po jego literce v.

- Ugh, Angeline... - poczułam jak ściska mój pośladek, wpijając się w moje usta.

- Czy kogoś tu onieśmielam? - spojrzałam na niego zaczepnie, unosząc brew.

- Mam ciebie czasem dosyć, wiesz? - odparł, przekręcając oczami.

Wciągnął mnie na siebie, całując mocno. Jego wargi tańczyły wraz z moimi, a języki walczyły o dominację, prędko jednak przejął ją on. Uwielbiał dominować, był w tym niesamowity, w przejmowaniu inicjatywy. I ja na to nie narzekałam, ponieważ zawsze potrafił zrealizować moje pragnienia. Znał moje ciało tak dobrze jak znał moje myśli.

- Szybciej, zdejmuj to - szarpnęłam jego koszulką do góry, a on zdjął ją z siebie, odrzucając ją do tyłu. 

Zrzuciłam swoją koszulkę, ukazując swoją nową bieliznę, którą kupiłam specjalnie na jego przyjazd. Była zrobiona z delikatnych haftów bez żadnych wypełniaczy, po prostu cienko pleciona, przezroczysta siatka przy skórze nie zostawiająca dużo wyobraźni, ponieważ wszystko prześwitywało. 

- Angie, tego się nie spodziewałem - wstrzymał oddech, zatrzymując dłonie na mojej talii, rysując półkola kciukami na mojej skórze. 

Odchyliłam głowę do tyłu, odgarniając ciemne włosy na drugie ramię, odsłaniając tatuaż krzaku róży na mojej szyi. 

- Clinton, dlaczego mnie nie dotykasz? - zapytałam, wracając wzrokiem do jego twarzy. 

Brunet po prostu patrzył na mnie z rozmarzonym wzrokiem, wyraźnym uśmiechem, gładząc moją talię. 

- Nie mogę uwierzyć... - pokręcił głową - Nigdy nie sądziłem, że będę się znajdować... Nigdy nikt dla mnie tyle nie znaczył, nigdy nie byłem tak blisko... Fizycznie tak, ale czuję, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nie chcę nikogo innego. To bardzo dziwne uczucie... Jakbyś istniała tylko ty...

Zaparło mi dech. Czy on właśnie powiedział mi, że jestem tą jedyną? To było takie groteskowe, usłyszeć takie słowa właśnie od niego. On raczej chował uczucia, a nie je wyrażał. 

Pochyliłam się, całując go delikatnie, muskając jego wargi niczym płatki róż, niczym duch. 

- Daj mi popatrzeć kochanie - wyszeptał tuż przy moich wargach - Chcę tobą oddychać... Chcę cię czuć... - jego dłonie zsunęły dolną część mojej bielizny w dół, a ja poczułam nagłe ukłucie w środku. Czyżbym nagle zrobiła się onieśmielona? 

Jakoś nigdy nie dotarło do mnie w pełni, że dla niego bycie ze mną nie było zabawą. Zawsze czułam w środku, że kiedyś mnie opuści dla kogoś lepszego, jednak dzisiaj z moich obaw został popiół. Byłam jego, nie chciałam, żeby ktokolwiek kiedykolwiek widział mnie nago, widział mnie w ten sposób, był ze mną w najprostszych chwilach tak jak on ze mną był. Czułam to samo, co on. 

- Masz czerwone policzki - musnął palcem moją twarz, łącząc nasze usta. 

Sięgnęłam do jego bokserek, zsuwając je na tyle, żeby dotknąć jego erekcji, która podskoczyła pod moim wpływem. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Wyjątkowo na niego działałam. 

- Kocham cię - wydyszałam, opuszczając się na niego. Szeptałam te słowa, zatracając się w ekstazie, gdy wolno poruszałam się na nim. Nasza skóra wydawała dźwięki, a my jęczeliśmy cicho, zagubieni w chwili. 

Po kilku chwilach Clinton chwycił moje biodra, zdejmując mnie z siebie, kładąc moje ciało w poprzek na kanapie, podciągając dół mojego ciała tak, żeby mój tyłek znajdował się na poduszce wyżej niż reszta ciała. Sam ustawił się naprzeciw moich oczu, klękając na podłodze, chwytając za moje uda, zatapiając swoje usta w mojej wilgoci. Całował mnie, ssał i przygryzał lekko wnętrze mojego uda, zostawiając zaczerwienione ślady i malinki. 

- Chcę żebyś wiedziała, jak bardzo cię kocham - wymruczał, słysząc moje jęki i ciężki przyśpieszony oddech. 

Gdy byłam blisko, torturując mnie przerwał z uśmiechem patrząc mi w oczy. Z premedytacją chuchnął na moją pulsującą między nogami wilgoć. 

- Nie zawsze dostajemy tego, czego chcemy. To za każdego mężczyznę, którego pieprzyłaś przede mną - powiedział lekko psychopatycznie, składając klapsa na moim pośladku, przez co zatrzęsłam się, skomląc ze zdziwienia. Uwielbiał mnie zaskakiwać. 

- Clinton... - Poczułam jak odchodzi, zostawiając mnie.

- Ciii - poczułam jak oblewa mnie wodą?

- Co kurwa... Clinton! - pisnęłam zrywając się, jednak jego dłonie przygwoździły moje ramiona, rozprowadzając ciecz. 

- To olejek... - wyjaśnił, a ja poczułam wyraźną woń róż. 

Zachichotałam, czując jego usta na swoich oraz łaskotanie związane z tym, że umiejscawiał się przy moim wejściu. Wszedł we mnie, mrucząc mi do uszu sprośne rzeczy oraz słodkie słówka, a ja tylko jęczałam i piszczałam cicho zduszonym głosem, gdy przyśpieszał. 

- Mów do tatusia - rozkazał niskim, gardłowym głosem, całując moją szyję, łapiąc mnie za pośladki, wzierając się o wiele głębiej niż wcześniej. 

- To jest takie cudowne - zaskomlałam, przygryzając swoją wargę do bólu. 

- Chcesz dojść teraz, czy później? Przerwa reklamowa się kończy - zerknął w bok, a ja nie wiedziałam, czy się zaśmiać czy nie. Wydawał się być tak bardzo w roli, aż do tego czasu. 

- Chcę teraz, tatusiu - skinęłam nieprzytomnie głową, na co on przyśpieszył, przygryzając skórę między moim uchem a szyją. To sprawiło, że doszłam jak również i on, rozluźniając swoje napięcie we mnie. 

Leżał na mnie, przygniatając mnie do kanapy, ale nie miałam nic przeciwko. Jego włosy opadały na moją szyję, a jego głowa leżała tuż nad moim ramieniem. Jego ciężki oddech łaskotał mnie w szyję. Poczułam jak całuje miejsca, które zranił, chichocząc. Również się zaśmiałam, chociaż nie wiedziałam dlaczego. 

Nigdy nie chciałam, żeby ta chwila się skończyła. To była moja definicja szczęścia. Leżenie nago i śmianie się ze swoich odjechanych i śmiesznych pomysłów na urozmaicenie seksu. 

- Już mnie to nie ciekawi - odparłam ze śmiechem, wskazując na ekran telewizora. 

Jego donośny śmiech i śnieżnobiały, pełen zmęczenia uśmiech był najpiękniejszą rzeczą, jaką w życiu widziałam.

Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz