Światła migały, a tłum ludzi wił się w rytm muzyki. Chłopcy dawali z siebie wszystko, a ludzie krzyczeli z całych sił wraz z Mitchelem, który z uśmiechem śpiewał każde słowo, skacząc po całej scenie, jakby była jego domem.
Zaimponowali mi swoją żywiołowością i charyzmą. Ich muzyka brzmiała o wiele lepiej na koncercie, niż w wersji audio, co mnie bardzo zaskoczyło. Nie tak, że miałam coś do niej w nagranej wersji, ale po prostu nie miałam pojęcia, że można aż tak mocno przebić wersję studyjną grając na żywo.
Chodziłam za kulisy oraz przechodziłam przez tłum, żeby złapać jak najlepsze ujęcia swoim aparatem. Ryan mijał mnie co jakiś czas, przybijając mi piątkę jako że on nagrywał, ja robiłam zdjęcia. Podzieliliśmy się zadaniami na dzisiaj, a następnego dnia mieliśmy się zamienić rolami.
Weszłam na scenę podczas The Walls, żeby zrobić ujęcie, gdy Clinton gra na gitarze, jednak, gdy przechodziłam obok perkusji Jesse'go, potknęłam się o kabel od wzmacniacza, upadając niemalże plackiem tuż za Mitchelem, który omal na mnie nie upadł, gdy oglądał się za siebie, co się stało. Było mi tak ogromnie wstyd.
Christian spojrzał się na Jesse'go, który spojrzał się na mnie, a potem na Clintona. Nie przestawali grać, jednak w pewnym momencie zauważyłam że Clinton skrócił swoją solówkę, podchodząc do mnie, pomagając się podnieść.
- Nic ci nie jest? - zapytał, obejmując mnie dłonią w talii. To było lekko niezręczne i trochę zbyt poufałe, ale nie mogłam go winić za nic. Przecież chciał tylko mi pomóc i upewnić się, czy wszystko jest w porządku.
Miałam wrażenie, że stojąc przy nim jestem jakimś krasnoludkiem. On był okropnie wysoki.
- Nie, wszystko w porządku, tylko ten pieprzony kabel... - wymamrotałam, po czym machnęłam ręką z szybkim dziękuje, po czym uciekłam za kulisy, gdzie mogłam spokojnie westchnąć i spalić buraka.
Weszłam do garderoby, siadając na kanapie. Oglądałam aparat, szukając czegoś, co mogło być uszkodzone. Na moje nieszczęście plastikowa osłona obiektywu się odłupała, a obiektyw, no cóż był stłuczony.
Westchnęłam ciężko. Musiałam kupić nowy obiektyw. Na szczęście miałam też inne, więc mogłam dać radę przez jakiś czas.
- Angie, wszystko w porządku? - zapytał mnie Nick, gitarzysta Sleeping with Sirens, który właśnie wszedł do pomieszczenia i wydawał się wyraźnie zaskoczony tym, że tam jestem.
- Przewróciłam się na scenie i czuję się takim nieudacznikiem - schowałam twarz w dłoniach, próbując się wyluzować przez śmiech.
- Zdarza się - stwierdził siadając obok mnie, klepiąc po ramieniu - Ja kiedyś zaplątałem stopę między kablami i tak runąłem, że rozwaliłem gryf.
- Serio? - roześmiałam się, na co on odpowiedział tym samym, kiwając głową.
- Nick, coś się zepsuło we wzmacniaczu, ustaw go - do środka wszedł Kellin, patrząc na nas - Na scenę w dwadzieścia. Och, hej Angie... Uważaj następnym razem.
Nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć, a on wybiegł na korytarz. Nick posłał mi ostatni uśmiech, po czym wyszedł za przyjacielem.
Siedziałam tak dłuższą chwilę, przypatrując się swoim paznokciom, przysłuchując się dudnieniu pulsującemu przez ściany budynku. Nagle do pomieszczenia weszli chłopcy z Chase Atlantic wraz z Ryanem, który tylko zapytał się, czy ze mną wszystko w porządku po czym nakazał mi odpocząć. Bywał czasem uparty, więc przystałam na jego wolę.
Chłopcy śmiali się i żywo gestykulowali, zamieniając ubrania, nawet nie kłopocząc się tym, że jestem w jednym pomieszczeniu.
- To wyglądało boleśnie - spojrzał na mnie Christian, współczującym wzrokiem.
- Bo pewnie było, Kras - fuknął Mitchel - Zobacz, ma zdarte kolano.
Dopiero wtedy zobaczyłam zaschniętą krew na moim kolanie. O Jezu, jak ja to zrobiłam?
- Masz - zobaczyłam nagle masywną sylwetkę Clintona tuż przed sobą. Trzymał przed sobą zimny okład zawinięty w mokry ręcznik.
- Dzięki - spuściłam wzrok, speszona intensywnością jego wzroku.
Nie miałam pojęcia dlaczego jego obecność mnie tak onieśmielała. Był jedyną osobą, przy której nie umiałam funkcjonować normalnie. Zachowywałam się jak jakieś dziecko, które boi się spojrzeć komukolwiek w oczy.
- Nie musisz czuć wstydu, to mogło się zdarzyć każdemu. Jesteś profesjonalistką i nawet im się to zdarza - odezwał się znowu, co mnie bardzo zadziwiło, biorąc pod uwagę, że on ogólnie bardzo mało mówił.
- Dzięki... za to że jesteś dla mnie taki miły, Clinton - uśmiechnęłam się do niego.
- Zawsze - również się uśmiechnął, opadając na sofę obok mnie.
Christian wyjął z lodówki piwo i zaczęliśmy świętować pierwszy udany koncert nowej trasy. Opowiadałam im o sobie, a oni mi o sobie i bawiliśmy się bardzo dobrze w swoim towarzystwie. Po koncercie Sleeping with Sirens chłopcy wyszli spotkać się z fanami podczas gdy ja w towarzystwie Ryana udałam się do autobusu, gdzie zrzuciliśmy zdjęcia na laptopa i zaczęliśmy edytować i publikować niektóre posty.
Gdy wszyscy wrócili a przyczepa została zapakowana, udaliśmy się każdy do swojego łóżka i poszliśmy spać. Czekała nas naprawdę długa trasa.
Jednak na razie było super, pomijając moje gafy.