22 1/2

32 2 24
                                    

Czas działał na korzyść. Mijał i nie mogłam się doczekać, kiedy przytulę Clintona. Na prawdę brakowało mi jego obecności. Łóżko było zimne, jego ulubiony fotel w salonie pusty, a Beau wydawał się jakby w melancholii. Pytałam się go jak mogę mu pomóc, lecz on jedynie wzruszał ramionami. Martwiłam się o niego, ale jednocześnie rozumiałam wszystko. 

Sama nie byłam zbyt dobrą matką. Często nie było mnie w domu, a on zostawał z opiekunką. Obwiniałam się o to, ale jakoś sobie radziłam.

Musiałam jakoś się ogarnąć, bo pojawiało się wiele niemiłych plotek fanów Chase na mój temat. Niektórzy szeptali, że zdradzam Clintona nie dość, że z Robem, to też i z Wyattem. Clinton nigdy się do nich nie odnosił, ale wiedziałam że o nich słyszał. 

Było mi przykro że musiał je słyszeć. Mi samej było przykro. 

Wiedziałam w środku, że moja przyjaźń z Wyattem Shearsem nie była niczym dobrym, ponieważ Jesse napisał mi kiedyś, że Clinton jest o niego zazdrosny. Postanowiłam więc zakończyć naszą przyjaźń, dla dobra mojego związku. Kochałam Clintona ponad wszystko i nie chciałam, żeby cierpiał z powodu tego, że zadręcza się myślami o mnie i Wyattcie. 

Dlatego siedziałam teraz w restauracji, czekając na niego przy barze. Piłam wodę na rozluźnienie, myśląc o przyjemnych rzeczach. Nie mogłam się denerwować. Byłam w luźnej sukience wraz z designerskimi adidasami balenciagi, które ostatnio sobie kupiłam, bardziej dla żartu, niż dla flexu, ale polubiłam je gdyż wyglądały oryginalnie. 

Pomalowałam się delikatnie, podkreślając oczy, malując usta błyszczykiem. Po drodze złapali mnie fotografowie, którzy nawet nie wiedząc kim jestem robili mi zdjęcia, bo wyglądałam na celebrytkę. Życie w LA czasem bywało irytujące. Całe szczęście, że sukienka maskowała mój delikatny brzuszek, bo inaczej zaczęłaby się kolejna burza w fandomie. 

O ile kochałam fanbase Chase Atlantic, wiedziałam jak mogliby zwariować. Bywali bardzo impulsywni z reakcjami. Ale koniec końców byli kochani i rozumiejący. 

- Hej, kochana! - Wyatt przytulił mnie od tyłu całując mój policzek. Wzdrygnęłam się na jego zażyłość, mamrocząc krótkie, oschłe "cześć". 

- Jak tam leci, myślałem nad tym, co mogę powiedzieć Richardowi, żebyś pojechała z nami w trasę... - zaczął, lecz przerwałam mu westchnieniem. 

- Wyatt... - wzięłam głęboki wdech i wydech - Nie możemy się widywać. 

- Dlaczego, Angie, co zrobiłem? Kto... - zaplątał się we własnych słowach, wyraźnie zdziwiony tym co przed chwilą wyszło z moich ust - To on kazał ci to zrobić, prawda?

- Nie, nie, to ja sama... Uważam że mi szkodzisz - odparłam oczyszczając gardło.

- Myślisz że jesteś lepsza od wszystkich? Że jesteś idealną żonką z Hollywood i to daje ci powody żeby tak traktować innych? Oboje wiemy że na prawdę jesteś nikim. Wzięłaś gościa na dziecko i to jedyny powód dlaczego twoja kariera się rozwinęła. Nie przeżyłabyś bez niego, jesteś śmieciem.

Zacisnęłam zęby, nie wierząc w to co słyszę. Jak ktoś mógł być tak dwulicowy...

- Teraz zobaczyłaś że może cię zostawić, więc znowu zaciążyłaś. Dobra robota, Angeline, cudownie. Tatuś byłby z ciebie dumny...Ross pewnie też - powiedział z uśmieszkiem. Byłam w szoku, że o tym wiedział. Nie mógł o tym wiedzieć. To była tajemnica. Nikt nie wiedział... Nikt.

- Nie waż się o tym mówić - byłam na skraju wybuchnięcia płaczem, jednak powstrzymałam się tylko po to, żeby wstać i wyjść. Musiałam trzymać nerwy na wodzy. Wszędzie mógł być jakiś fotograf.

- Boisz się skarbie? Jesteśmy tacy sami. Wysysamy ludzi ze wszystkiego, a potem ich zostawiamy, nie powiesz że tak nie jest - poczułam jego dłoń na mojej talii. Dotyk palił mnie, nie powinien mnie dotykać.

- Zostaw mnie bo zacznę krzyczeć - wycedziłam przez zęby - Kocham Clintona i nie wmówisz mi że tak nie jest.

- Ty nie czujesz - orzekł, obejmując mnie. Zaczęłam go okładać. Co on robił?

Odepchnęłam go mocno, wychodząc z restauracji prędkim krokiem. Gdy miałam wsiadać do auta, poczułam jak łapie mnie za dłoń, ciągnąc w uliczkę. Chciałam zacząć krzyczeć, jednak uprzednio zatkał mi usta.

Przyparł mnie do ściany swoim ciałem a mi momentalnie zachciało się wymiotować. Próbowałam go kopnąć, ale unieruchomił mnie, przypierając łokieć do mojej siły. Traciłam oddech, gdy do mnie mówił.

- Jeśli nie chcesz ze mną być, zniszczę cię, rozumiesz?! - krzyknął, sprawiając, że w moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam teraz umierać. Tak wiele miałam. Przed oczami stanął mi mój mały synek oraz Clinton, który musiałby sam się zająć naszym synem, oraz nasza mała fasolka, która nawet by się nie urodziła, gdybym tego nie przeżyła.

- Wyatt... - wycharczałam, czując że jestem na skraju przytomności.

Nagle ktoś pojawił się u wlotu uliczki, krzycząc coś. Poczułam jak blondyn rozluźnia uścisk uderzając mnie z pięści w twarz, puszczając mnie i rzucając się do biegu.

Poczułam jak moje nogi uginają się pode mną, a ja upadam na asfalt, płacząc.

Słyszałam głos, a potem odgłos syreny.

Czy to był koniec?

Widziałam tylko ciemność.




Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz