11

72 4 22
                                    

Ostatnie dni trasy były dla mnie torturą. Unikałam patrzenia na Clintona, a Jesse spuszczał wzrok, gdy obok mnie przechodził. Nie potrafiłam powiedzieć ile razy płakałam przez ten czas. 

Właśnie stałam przed lustrem w toalecie na lotnisku w Brisbane, przecierając oczy chusteczką. Były okropnie podkrążone od tylu łez i  dwóch nieprzespanych nocy. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Clinton unikał mnie tak samo jak ja jego. Dla niego to, co między nami było definitywnie się skończyło. 

Bolało mnie to tak, jakby wbił mi sztylet w serce. Ale czego ja się spodziewałam po chłopaku z zespołu. Oni zawsze tak robili. Wykorzystywali dziewczyny i zostawiali je samym sobie. Nie wiem, dlaczego uważałam, że Clinton będzie inny pod tym względem. Chyba po prostu obudziła się we mnie mała dziewczynka, która wierzyła w bajki o księciu na białym koniu. Jednak prawda była taka, że w realnym świecie miłość nie istnieje i często komuś nie zależy tak bardzo jakbyś tego chciał i zostawia cię, bo jesteś dla niego tylko balastem, bagażem emocjonalnym i fizycznym, którego nie chce nieść, ponieważ ma już swój. 

Zarzuciłam na siebie kaptur, wychodząc  pomieszczenia, ciągnąc walizkę za sobą. Zauważyłam chłopaków siedzących na krzesłach parę metrów dalej. Usiadłam obok Christiana, gdzie było wolne miejsce. Podkuliłam kolana pod brodę, nie czując kompletnie nic. Nie miałam ochoty ani pić alkoholu, ani brać żadnych rozweselaczy. Miałam wrażenie, że jestem żywa na zewnątrz, a kompletnie martwa w środku. 

- Wszystko okay, Angie? - zapytał blondyn, odwracając się w moim kierunku. 

- T-tak - skinęłam smutno głową, przecierając czerwone od płaczu oczy. Rozmowa nie sprawiała, że czułam się lepiej. Sprawiała, że czułam się bardziej skołowana, niż wtedy, kiedy byłam sama ze sobą w myślach. 

- Widzę, że nie. Co się stało? Możesz mi powiedzieć...  - zapewnił mnie, kładąc swoją dłoń na moim nadgarstku. Jego dłoń była bardzo gorąca w porównaniu do mojej. Dawno nikt mnie nie dotykał... od czasu nocy z Clintonem. 

- To nic wielkiego, nie chcę o tym mówić - powiedziałam cicho, niemal szepcąc - Dzięki, że chcesz pomóc, ale nie masz w czym. Jestem z tym sama. 

- Nigdy nie jesteś sama - zapewnił mnie, zaciskając moją dłoń w swojej, nachylając się nade mną, żeby mnie przytulić. Uścisnęłam go mocno, czując łzy pod powiekami, gdy chwilowo zamknęłam oczy - Dzwoń do mnie, jeśli będziesz czuła, że potrzebujesz pomocy, dobrze? Ja i chłopaki zawsze pomożemy - stwierdził na co ja skinęłam głową, oddalając się, wyplątując z jego szczelnego uścisku. 

- Dzięki. Ja serio nie wiem, co mam powiedzieć - wymusiłam uśmiech, mimo iż czułam się niestabilna emocjonalnie. Christian był na prawdę dobrą osobą o czystym sercu. Ufałam mu, że mówi prawdę. Jednak nie czułam się na siłach, żeby powiedzieć mu o moim romansie z Clintonem. Nie czułam się na to gotowa i wydaje mi się, że chłopak wiedział, że nie jestem gotowa o niczym komukolwiek mówić. 

- Masz mój numer, zawsze jestem - powiedział jeszcze raz, na co skinęłam głową. 

- Wiem - przygryzłam wnętrze policzka, czując się odrobinę lepiej niż wcześniej. Miałam trochę nadziei. 

***

Minęły dwa tygodnie odkąd wróciłam do swojego mieszkania w Santa Monica. Byłam tylko ja, moje stare śmieci i mój kot Daniel. Wyglądało na to, że na chwilę obecną był jedynym facetem w moim życiu... no może z wyjątkiem Ryana, który od czasu do czasu do mnie wpadał, żeby pogadać. Jeździliśmy też razem do pracy i spotykaliśmy się w biurze, ale poza tym, wszystko było takie samo, monotonne i szare.

Clinton i ja nadal nie mamy kontaktu. Nie zapowiadało się, żebyśmy go jeszcze kiedykolwiek mieli. Christian i ja pisaliśmy ze sobą czasem, ale niezbyt często a nasze rozmowy ograniczały się do tego jak się czuję i co mam zamiar robić w najbliższym czasie. Christian miał dziewczynę, więc to i tak się nie liczyło, a poza tym nie widziałam w nim nikogo więcej, ponieważ nie umiałam. Clinton nadal był w mojej głowie, złamał mi serce i wciąż całkowicie się z tym nie pogodziłam. 

Ale jakoś sobie z tym radziłam, a przynajmniej tak sobie wmawiałam. Z każdym dniem było lepiej, po czym wpadałam w dół, po czym znowu było lepiej. Moja depresja z lat nastoletnich powróciła, a ja wróciłam do cięcia się. To dawało wytchnienie, pomagało rozproszyć ból wewnętrzny tym zewnętrznym. 

Dzisiejszy piękny wieczór spędzałam z moją przyjaciółką Tash. Siedziałyśmy razem na tarasie, popijając zimną colę z lodem. Nie chciałam dotykać alkoholu, ponieważ bałam się tego co mogę ze sobą zrobić pod jego wpływem. 

Tash była śniadoskórą meksykanką o idealnie krągłej figurze i długich do poziomu talii lokowanych ciemnych włosach. Była piękna i każdy to wiedział. Miała w sobie coś, co przyciągało do niej wszystkich, tak samo jak Kras. Byli do siebie bardzo podobni z charakteru. 

- Musisz być silna skarbie - powiedziała, tuląc mnie do siebie. Opowiedziałam jej całą historię około tydzień temu i od tamtego czasu przychodziła do mnie niemal codziennie, przynosząc mi lody i inne rzeczy, żeby utrzymać mnie przy życiu. 

Nie wiedziała że się okaleczam, ponieważ nosiłam bluzki z długim rękawem oraz ukrywałam to przed nią skrzętnie. Nie chciałam bardziej jej martwić. 

- Wiem - westchnęłam ciężko, wtulając twarz w jej szyję, obejmując ją mocno. Potrzebowałam bliskości drugiego człowieka. Nie chciałam już dłużej czuć  się w ten sposób - Nie wiem dlaczego, ale czuję się jak śmieć. Dałam się wykorzystać. 

- Mogłabyś oskarżyć gnoja o gwałt, ale wszystko było za twoją zgodą, prawda? - zapytała ciemnowłosa, głaszcząc moje włosy. Moje łzy spływały, mocząc jej musztardowy top, jednak ona nie miała nic przeciwko. 

- Nie chcę się mścić, nie w taki sposób - wychlipałam, ściskając ją jeszcze mocniej - Dlaczego to tak boli, Tash, dlaczego nie mogę zapomnieć?

- Takie rzeczy się dzieją, kiedy zakochasz się w niewłaściwej osobie - stwierdziła, gładząc tym razem moje plecy, żeby mnie uspokoić - Potrzebujesz czasu i będzie lepiej, obiecuję ci. 

Miałam nadzieję, że miała rację. Jednak nie mogłam przewidzieć kolei zdarzeń, które dopiero miały nadejść. 

////

I teraz zaczyna się hehe


Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz