6

77 7 15
                                    

Było mi bardzo dziwnie przebywać z Clintonem tak blisko siebie. Ciągle mijaliśmy się gdzieś, przez co tym trudniejsze dla mnie było wyrzucenie go sobie z głowy. Chciałam mu podziękować za pomoc, ale jednocześnie bałam się, że to wpłynie na rozrost jego wielkiego już ego. 

Pomagałam nosić skrzynki z kablami do środka, stawiając je za kulisami. Niektóre nie były ciężkie i byłam je w stanie spokojnie unieść i przenieść. Skoro mogłam, dlaczego miałam stać bezczynnie i nie pomagać. 

Po pięciu kolejkach strzeliło mi coś w plecach, więc zatrzymałam się w korytarzu, żeby chwilę odpocząć. Nagle poczułam jak czyjeś dłonie odbierają mi pakunek. 

- Uważaj, nie powinnaś się tak przemęczać - usłyszałam głos Clintona, który sprawił, że przeszły mnie ciarki. 

- Będę robić co będę chciała - roześmiałam się cicho, rozmasowując bolące miejsce. 

- Wiem o tym - odparł, odpowiadając swoim typowym prześmiewczym tonem. Oparł się o ścianę naprzeciw mnie, skanując mnie wzrokiem od góry do dołu. 

- Nie możesz tego zanieść, tylko się na mnie patrzysz? - syknęłam, czując narastający przeszywający ból w plecach. Jeszcze tego mi brakowało. 

- Mogę ci to potem rozmasować, jeśli chcesz - zaproponował, unosząc sugestywnie brwi. 

- Bardzo śmieszne - przekręciłam oczami, wypuszczając ze świstem powietrze - W cholerę mnie boli, chyba muszę wziąć jakieś leki przeciwbólowe. 

- To napięcie mięśni, wątpię czy to coś da - odparował brunet, stawiając skrzynkę na podłodze. Byłam kompletnie zdezorientowana, gdy wsunął swoją dużą dłoń pod moją koszulkę, dotykając bolącego miejsca, na dole pleców, tuż nad prawym biodrem. 

- Au... - zacisnęłam powieki, kiedy zaczął okrężnymi ruchami masować miejsce, lekko naciskając, ale niezbyt mocno. 

- Lepiej? - spytał po chwili, oddalając się, zabierając rękę. Moja skóra nagle zrobiła się zimna bez jego dotyku. Nie chciałam tego przed samą sobą przyznać, ale nie chciałam, żeby przestawał mnie dotykać.

- Jest w porządku - spuściłam wzrok, przygryzając nerwowo wnętrze swojego policzka - Wiesz, dzięki za pomoc ze zdjęciami...

- Nie ma sprawy. Jak będziesz potrzebowała czegokolwiek to zawsze jestem obok - uśmiechnął się, odchodząc ze skrzynką - I teraz wracaj do busa i odpoczywaj - odwrócił się w połowie drogi, wywołując we mnie falę śmiechu. Nie wiedziałam, czy to było poczucie winy z jego strony, czy coś zupełnie innego.

Wróciłam do autobusu, odpoczywając do godziny przed koncertem. Wtedy zabrałam swój sprzęt i wzięłam się do pracy. Dzisiaj Ryan miał edytować zdjęcia, więc ja miałam luźniej i po koncercie mogłam wcześniej pójść spać. 

***

Kiedy występ się skończył, wróciłam do autobusu, gdzie prędko ogarnęłam się do snu, jednak nie miałam ochoty spać dzisiaj na swojej pryczy. Coś mi tam nie pasowało, nie mogłam usnąć w tamtym miejscu. 

Ułożyłam się więc w pomieszczeniu na tyle wraz ze swoją kołdrą. Przeglądałam wiadomości od znajomych w telefonie, gdy nagle drzwi się otworzyły. 

Ujrzałam w nich Clintona w spodniach dresowych adidasa oraz czarnej bluzce z krótkim rękawem. Jego włosy zebrane były w kucyk, a na jego ustach widziałam tak rzadki jak na niego uśmieszek. Oparł się o futrynę, odrobinę nieśmiało pytając się:

- Mogę wejść, Angeline? 

- Rozgość się - zachichotałam, wskazując na przestrzeń wokół siebie. 

Chłopak podszedł bliżej, siadając na brzegu łóżka. 

- Jak ci się dzisiaj podobało? - zapytał, patrząc się dosłownie wszędzie, tylko nie w moje oczy. Czy on się stresował? Widziałam, jak bawi się swoimi dłońmi. To było nawet słodkie, że dbał o moją opinię. 

- Było fajnie. Jak zwykle dałeś z siebie wszystko. To miłe widzieć, że jeszcze komuś się chce - odparłam całkiem szczerze. 

- Tak uważasz? - spojrzał na mnie dziwnie.

- Dokładnie, masz ogromny talent... Wy wszyscy macie - chciałam się podnieść, jednak moje plecy znowu odmówiły mi posłuszeństwa, przez co syknęłam cicho z bólu. 

- Nadal boli? - zapytał z troską, pochylając się w moim kierunku - A nie mówiłem, żebyś tyle tego nie dźwigała? Obawiam się, że jeśli nie przestanie przez tydzień, powinnaś pójść do lekarza. 

- Och, pewnie to tylko chwilowe naciągnięcie - machnęłam dłonią, ponownie czując ten ból. 

- Widzę, że to nie jest zbyt przyjemne - rzekł, dotykając lekko mojego ramienia - Obróć się na plecy. 

- Co? - spojrzałam na niego z ogromnymi oczami. 

- Obróć się, spróbuję ci to rozmasować - nakazał łagodnym głosem. Czułam się jak zahipnotyzowana, więc wykonałam jego polecenie, lekko stękając, gdy się poruszałam. 

Jego dłonie podciągnęły moją koszulkę w górę, dotykając newralgicznego miejsca, dotykając go w inny sposób niż dotychczas. Zataczał wokół niego kręgi oraz naciskał w środku, czasem delikatniej czasem mocniej. Następnie przeniósł się wyżej, na łopatki. Wiedziałam, że to nie był już element konieczny, jednak nie narzekałam. Chciałam żeby ta chwila trwała jeszcze trochę dłużej. 

- A to wcześniej, to nie był masaż? - zapytałam, uśmiechając się w poduszkę. 

- To raczej była wymówka, żeby cię dotknąć - wyznał lekko speszony, śmiejąc się pod nosem. 

- Dobrze wiedzieć - zachichotałam. 

Uczucie, które wtedy czułam było czymś przerażającym. Jak mogłam tak szybko zaczynać czuć coś do kogoś? Zdecydowanie zbyt szybko upadłam na twarz dla tego człowieka, zdecydowanie. 

////

Mam nadzieję że się podoba ;)

Postaram się teraz poświęcić więcej uwagi temu opowiadaniu. 



Angeline // Clinton Cave PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz