Rozdział dwudziesty piąty

4.3K 292 705
                                    

Następne dni minęły w miłej atmosferze i nadszedł w końcu piątek.
Sophie przez te kilka dni rozmawiała sporo z bliźniakami i ich przyjaciółmi.
Mimo, że Angelina, Alicia i Katie nadal miały swoje podejrzenia, to było całkiem przyjemnie.

Chciała też lepiej poznać się z Sally i poznać szczegóły tego, co wydarzyło się kilka lat wcześniej. Jednakże szatynka była praktycznie niedostępna, spędzając praktycznie cały czas ze swoimi przyjaciółmi z innych domów.

Za to udało jej się odświeżyć znajomość z Luną i siedziały razem przy praktycznie każdym posiłku. Rozmawiały sporo, oraz niektórzy przestali dokuczać Lunie. Sophie liczyła, że zostanie tak na zawsze.

Jednak liczyła na to, że z Eveline uda się jej zbudować dobrą przyjaźń. W końcu każdy popełnia błędy i Mason liczyła, że przyjaciółka się poprawi.
Sophie była w Skrzydle Szpitalnym w ciągu tych kilku dni, jednak Fletcher była ciągle nieprzytomna.

Dzisiaj Sophie też zamierzała sprawdzić, jak czuje się Eveline. W końcu zaraz minie tydzień od meczu, w którym dostała tłuczkiem.

Na razie jednak wychodziła z pustego dormitorium, by udać się do Wielkiej Sali na śniadanie. W Pokoju Wspólnym spotkała Lunę, a następnie poszły razem zjeść.

Zwykle gdy siedziały przy stole Ravenclaw, obok nich było dosyć pusto. Tak więc Sophie zdziwiła się, gdy nagle obok niej ktoś usiadł.

Przerwała jedzenie i spojrzała na osobę, która się przysiadła.

- Odwiedzasz ją w ogóle? - zapytała Clara, gdyż to ona usiadła obok Sophie, ignorując siedzącą z drugiej strony Lunę.

- Tak, odwiedziłam ją - odparła Mason, domyślając się, że chodzi o Eveline.

Tak dawno nie widziała Clary, że wręcz zapomniała o niej. Jednak wiązało się to też z tym, że czwartoroczna Krukonka rzadko z nią tak naprawdę rozmawiała, a najczęściej z Fletcher. Tak więc nie miały zbyt wielkiego kontaktu, a dodatkowo przez ten tydzień nie widziała jej zbytnio.

- Byłam u niej przed chwilą i się wybudziła. Podobno będzie mogła wyjść w niedzielę - rzekła Clara.

- To dobrze - powiedziała Sophie.

- Tyle chciałam ci przekazać. To cześć - rzuciła Clara, po czym poszła sobie.

Sophie liczyła, że może uda im się zbudować dobrą relację. Natomiast Clara przekazała tak sucho te informacje, że sama nie wiedziała co o tym myśleć.

- Nie martw się, rozumiem, że teraz będziesz spędzać z nią więcej czasu - odezwała się Luna.

- Nie martw się, będzie dobrze. Dla ciebie też znajdę czas - stwierdziła Sophie. Widziała, że młodsza Krukonka była jakby zasmucona z tego powodu. Mimo wszystko, jej też było trochę szkoda braku wspólnych posiłków i częstych rozmów.

Po chwili jednak uznała, że może uda się przekonać Eveline, że znajomość z innymi osobami, nawet młodszymi, nie jest taka zła. W końcu przyjaciółka się podobno zmieniła i liczyła, że będzie coraz lepiej.

W końcu przyszedł czas na lekcje. Miała dzisiaj pierwsze zielarstwo z Gryffindorem, więc się ucieszyła na spotkanie ze znajomymi.

Nadal nie mogła uwierzyć, że się z nią zadają. W końcu bliźniacy Weasley byli popularni i znani w całej szkole.

Nie wiedziała, że oni nie traktowali tego w ten sposób. Lubili to co robili, ale nie wykorzystywali tej sławy wszędzie.

Gdy zobaczyła grupę znajomych Gryfonów, przywitała się z nimi. Po chwili weszli już do szklarni na lekcję zielarstwa.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz