Rozdział czterdziesty szósty

3.7K 279 1K
                                    

Dzień walentynkowego wyjścia do Hogsmeade rozpoczął się całkiem zwyczajnie. Kiedy Sophie wstała, zobaczyła, że są z Sally same w dormitorium.

- Przynajmniej jej nie ma - rzekła Diggle.

- Może i lepiej, choć ostatnio był raczej spokój. Ale nie mam ochoty na konfrontację z nią i kłótnie - powiedziała Sophie. Naprawdę po tym wszystkim co się wydarzyło, nie miała zbytnio ochoty jej oglądać.

- To w takim razie pora się przygotować na wyjście do Hogsmeade - odparła Sally.

- Ty też przecież wychodzisz z kimś, razem się przygotujemy - uznała Mason.

- Ja wychodzę z przyjacielem kupić prezent na urodziny drugiego przyjaciela. I tyle - odpowiedziała szatynka.

- Na pewno tylko przyjaciele? - spytała Sophie. Skoro Sally tak często powtarzała jej, że coś będzie między nią, a Fredem, to trzeba było się jej zrewanżować.

- Tak, tylko przyjaciele. I tyle - stwierdziła Sally.

- Zobaczymy - powiedziała z uśmiechem blondynka.

- Widzę, że próbujesz mi odpowiedzieć w ten sam sposób jak ja tobie mówię o Fredzie, ale mówię ci, że mam rację - rzekła Sally.

- Przekonamy się jeszcze - odparła Sophie. Nie wiedziała oczywiście czy naprawdę coś z tego będzie, ale uznała, że nie zaszkodzi trochę też coś pożartować w tym stylu.

Dziewczyny pozakładały na siebie kilka warstw ubrań, gdyż jednak był dopiero luty i zimno na dworze. Kurtki, czapki, szaliki i rękawiczki zamierzały założyć dopiero wychodząc z zamku, na razie poszły  na śniadanie.

- Naprawdę się cieszę, z tej zmiany. Ostatnie Walentynki były dziwne - przyznała Sophie, kiedy wyszły z Wieży Ravenclaw.

- Połączenie narcystycznego Lockharta i wywyższającej się Fletcher faktycznie brzmi jak najgorszy dzień w roku - rzekła Sally, przypominając sobie zachowanie poprzedniego nauczyciela obrony przed czarną magią. Rzeczywiście Gilderoy był zdecydowanie za bardzo zapatrzony w siebie i wydawało mu się, że wszyscy go uwielbiają.

- Naprawdę to konfetti było dosłownie wszędzie, a na dodatek krasnoludy ciągle mówiły głośno życzenia z okazji Walentynek - wspominała Sophie.

- Naprawdę cieszę się, że teraz mamy normalnego nauczyciela obrony - rzekła Sally.

- Ja też. Profesor Lupin jest najlepszy - uznała Mason.

Dziewczyny zbliżały się już do Wielkiej Sali, gdy zobaczyły idących w tą samą stronę Andrewa i Adriana, z którymi się przywitały.

- Wiecie co, wczoraj usłyszeliśmy coś dziwnego - rzekł Andrew po chwili.

- Tak, w jednej z pustych klas ktoś był i najwyraźniej planuje dać komuś czekoladki z jakimś eliksirem - powiedział Adrian.

- Rozmawiały jakieś dwie dziewczyny o tym najwyraźniej. I ta jedna stwierdziła, że chce komuś pokazać kto tu rządzi - dodał Andrew.

- Może to Fletcher coś knuje - uznała Sally.

- Niby skąd wiesz, że to ona? - spytała Sophie.

- Za długo siedziała cicho. I pasuje to do niej - rzekła Diggle.

- Nie wiem, nie chcę nikogo posądzać bez dowodów - stwierdziła blondynka.

- Ja też nie, ale po prostu trzeba uważać - powiedziała Sally.

- Jasne, jakby ktoś dostał czekoladki to najlepiej je wziąć i wyrzucić przez okno? - spytała Sophie.

- Przynajmniej skonfiskować, nie chcemy przecież żeby ktoś je znalazł i się zatruł - powiedziała Sally.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz