Rozdział siedemdziesiąty trzeci

2.7K 234 563
                                    

Pokój Wspólny Gryffindoru wyglądał zupełnie inaczej, niż na co dzień.

Były tam powieszone różnokolorowe balony, kanapy i stoliki przesunięte pod ściany, oraz przygotowane przekąski i napoje.

- Dziewczyny miały chyba zaraz przyjść, co nie? Wszystko już gotowe? - spytał Fred, rozglądając się po pomieszczeniu.

- Tak braciszku, wszystko już przygotowane. Prezent też już gotowy - stwierdził George, klepiąc go po ramieniu.

- Oby się jej spodobało - rzekł starszy bliźniak.

- Widać, że ci na niej zależy. Wciąż czekam, aż przyznasz, że czujesz do niej coś więcej - stwierdził George.

- Żebym ja cię zaraz z kimś nie zeswatał - odparł mu Fred.

Mimo wszystko wiedział, że brat ma trochę racji - zależało mu na niej. W momencie, gdy padła nieprzytomna na ziemię na lekcji Obrony, jego pierwszą reakcją była chęć zemsty na osobie, którą posądzał o skrzywdzenie jej. Jednakże zanim zdążył cokolwiek zrobić, natychmiast obok pojawił się profesor Lupin, który przejął kontrolę nad sytuacją. Nauczyciel zakończył lekcję i zadbał o to, żeby Sophie jak najszybciej znalazła się w Skrzydle Szpitalnym, pod opieką pani Pomfrey.

Martwił się, czy wszystko będzie z nią dobrze i cieszył się, gdy w końcu oprzytomniała, chociaż przykre było, że jakkolwiek ją uszkodzono.

Zamierzał też dowiedzieć się, kto dokładnie zrobił jej krzywdę i dlaczego. Jednak mimo wszystko, czy to, że mu na niej zależało, naprawdę oznaczało coś więcej niż przyjaźń?

- I spokojnie, znajdziemy też osobę, która odpowiada za ten wypadek - rzekł George po chwili.

- Czyli wierzysz tej Hunt, że to Towler, Fillmore albo Stretton? - zapytał Fred.

- Nie wiem, czy warto jej wierzyć, ale trzeba sprawdzić, na wszelki wypadek. A ty jak uważasz? - wyraził swoje zdanie George.

- Właściwie tak samo - stwierdził Fred. Ktokolwiek to zrobił, musi ponieść konsekwencje. Tego był pewien.

Kiedy nagle otworzyły się drzwi wejściowe do Pokoju Wspólnego, a w nich ukazały się Sophie, Sally i Naomi, zawołał "Wszystkiego najlepszego" razem ze wszystkimi obecnymi tam osobami.

Zarazem jednak pomyślał, że jest naprawdę ładna, nawet jeśli często się nie docenia i myśli inaczej. Wciąż pamiętał, jak zareagowała, gdy pierwszy raz powiedział jej komplement. Najwyraźniej wcześniej mało kto to robił, poza rodziną, lub może kilkoma nauczycielami, ale to nie to samo.

Prawdopodobnie wtedy był pierwszy raz, gdy dostała komplement od swojego równieśnika.

Jednakże naprawdę uważał, że jest ładna. Chociaż oczywiście jeszcze ważniejsze było to, że była miła, a zarazem też można było z nią pogadać i podobał jej się pomysł na sklep, który mieli razem z bratem. Dużo osób nie wierzyło, że może im się to udać, ale oni mimo to zamierzali dopiąć swego. Po co zresztą mieliby robić coś wbrew sobie?

~

Po tym, jak Sophie weszła do Wieży Gryffindoru, rozpoczęły się życzenia składane od znajomych. Oczywiście, były w Pokoju Wspólnym osoby, które tylko przyszły na imprezę, lub po prostu mieszkały w domu lwa, ale mimo wszystko była grupka osób, która chętnie złożyła jej życzenia.

- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko - powiedział Taylor, dając jej w prezencie książkę, oraz nowe pióro do pisania.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz