Wkrótce mroźny styczeń dobiegł końca i nadszedł bardziej błotnisty luty. Nauczyciele coraz bardziej naciskali na naukę do egzaminów, a uczniowie dzielili obowiązki z oglądaniem meczów Quidditcha i zaciętą walką o Puchar.
Sophie natomiast poza pilną nauką do SUMów spędzała czas z bliźniakami Weasley i ich przyjaciółmi, czy z Sally i Naomi. Widziała się też z bratem i rozmawiała trochę z Luną. Wszystko wydawało się być w porządku. Po tym co usłyszała od byłej przyjaciółki nie widać było żadnych konsekwencji, jakby nic się nie wydarzyło.
W końcu nastał dzień meczu między Krukonami, a Gryfonami. Z racji, że lepiej znała osoby z drużyny Gryffindoru, Sophie uznała, że im pokibicuje. Gdy rano z Sally przyszły do Wielkiej Sali, zobaczyły tłumy uczniów stojące przy stole Gryfonów. Podeszły tam, nie patrząc na to, że ich domy zaraz miały rywalizować.
- Harry odzyskał Błyskawicę i mamy większe szanse na wygraną - powiedziął Fred, kiedy dziewczyny do nich podeszły.
- Puchar będzie nasz - dodał George. Bliźniacy byli wyraźnie zadowoleni z faktu posiadania w drużynie tak dobrej miotły.
- W takim razie powodzenia - rzekła blondynka. Kibicowała bardziej konkretnym osobom niż całemu domowi, choć i tak pewnie niektórym mogłoby się to nie spodobać, bo przecież ich domy miały zaraz konkurować. Jednak nie sama nie była w drużynie, a Quidditcha znała tylko z oglądania meczów, natomiast lubiła bliźniaków, więc miała nadzieję, że będzie dobrze.
- Nie przeszkadza ci, że wygramy z twoim domem? - spytał Fred.
- Niezależnie kto wygra, kibicuję wam jako moim przyjaciołom - stwierdziła Sophie. Sami ją nazwali przyjaciółką i brzmiało to naprawdę miło.
- Po za tym jeszcze nie wygraliście, zobaczymy kto wygra - rzekła Sally, stojąca obok.
- Wiadomo, że my - uznał George.
- Mamy najlepszych pałkarzy - stwierdził Fred.
- Jacy skromni - rzekła Sophie.
- I świetnego szukającego. I ścigające, oraz obrońcę - dodał George.
- Skromności wam nie brakuje, co? - stwierdziła Sally.
- Przecież jesteśmy bardzo skromni - powiedział Fred.
- Najbardziej skromni ze wszystkich - rzekł George.
- Właśnie widzę - powiedziała Sophie z uśmiechem. Miło było z nimi rozmawiać.
Zobaczyła, że do stołu podeszli także Puchoni, w tym Naomi i jej przyjaciele. Podczas gdy chłopaki oglądali miotłę, Naomi podeszła do Krukonek i bliźniaków.
- Ty też będziesz wątpić w naszą wygraną? - spytał George.
- Kto niby powiedział, że wątpimy w to? - spytała Sophie.
- Tak pomyślałyście na pewno - stwierdził Fred.
- Nieprawda - odparła Sophie.
- Ja czekam, aż to wszystko się skończy. Nie zrozumcie mnie źle, rozumiem, że jest to forma rozrywki i dobrze, ale słuchając na okrągło spekulacje kto wygra następny mecz i ile punktów zdobędzie, to można oszaleć. Zwłaszcza jeśli nie jestem jakąś wielką fanką gry - przyznała Naomi. To nie tak, że nienawidziła tego sportu, ale po prostu nie interesowała się tym.
Bliźniacy byli trochę zdziwieni, że ktoś może nie być fanem Quidditcha, ale w końcu to normalne, że nie każdy musi lubić to samo.
Niedługo później przyszła pora na mecz. Sophie, Sally i Naomi usiadły na trybunach Gryfonów, obok Taylora, Alice, Tilly i Natalie. Mecz jak zwykle komentował Lee Jordan, który choć teoretycznie mówił to jak zwykle, to miało się wrażenie, że coś się zmieniło. Skupiał się bardziej na wspaniałości miotły Pottera, niż na podrywaniu Angeliny.
Mecz w końcu wygrali Gryfoni, a cała drużyna wręcz rzuciła się na Harry'ego, kiedy ten złapał znicz. Już po chwili dołączyli pozostali Gryfoni, którzy cieszyli się ze zwycięstwa.
Dziewczyny również zeszły na dół, gdzie wprost roiło się od uczniów, a Gryfoni wręcz tryskali szczęściem.
- Mówiłem, że wygramy! - powiedział Fred, który wraz z bratem nagle znaleźli się obok dziewczyn, kiedy szli w stronę zamku.
- A zaraz balanga w Pokoju Wspólnym, zapraszamy! - dodał George.
Choć Sophie nie czuła się pewnie chodząc na imprezy, to nie chciała też wracać do dormitorium. Zgodziła się więc, chcąc spędzić ten czas z przyjaciółmi. I choć to jej dom przegrał, było tam też kilkoro Krukonów. W Pokoju Wspólnym Gryffindoru znalazły się osoby nie tylko z domu lwa, ale też i innych, którzy mieli tu znajomych. Wszyscy bawili się wesoło. Bliźniacy Weasley wymknęli się w międzyczasie, by przynieść trochę zapasów piwa i słodyczy z Miodowego Królestwa.
W tym czasie Sophie podeszła do Taylora i chociaż było dosyć głośno, to trochę pogadali.
- Jak tam siostrzyczko? - zapytał Taylor.
- Trochę za głośno i dużo ludzi, ale po za tym dobrze - odparła Sophie. Choć sama w to nie wierzyła, to rzeczywiście nie było tak źle. Byli tu jej znajomi, choć teraz każdy bawił się w innym miejscu Pokoju Wspólnego, jednak był to dopiero początek imprezy.
- A ty jak się bawisz braciszku? - spytała blondynka.
- Dobrze i cieszę się, że w końcu się otworzyłaś na ludzi - rzekł Taylor.
- Wyszło to dosyć nieplanowanie, ale cieszę się z tych zmian - przyznała Sophie.
Rzeczywiście wiele zmieniło się przez te kilka miesięcy. I choć nadal dziwiła się jak to się stało, to teraz uznała, że dobrze, że się tak stało. Była też ciekawa, co teraz będzie dalej.
- Kto chce się napić? - zawołał Fred, wchodząc do Pokoju Wspólnego.
- A kto chce coś słodkiego? Prosto z Miodowego Królestwa! - dodał George, niosąc wypchaną torbę.
Od razu zgromadzili się wokół nich chętni. Dziewczyna nie chciała się tam pchać, ale bliźniacy kiedy przeszli przez Pokój i podeszli do niej, wzięła jedną z czekoladowych żab.
- Jak to zdobyliście? - spytała blondynka, patrząc na to ile rzeczy przynieśli. W międzyczasie Taylor wziął trochę słodyczy dla swoich przyjaciółek i zostawił ich we trójkę.
- Mamy swoje sposoby na dostanie się do Hogsmeade - rzekł Fred.
- I zawsze nam się udaje - dodał George. Po chwili poszedł do Lee, by poczęstować go piwem, a Sophie i Fred zostali sami pod ścianą.
- Chcesz zatańczyć? - spytał nagle chłopak. Rzeczywiście, głośno grała muzyka i w wielu miejscach ludzie tańczyli.
- Możemy zatańczyć - zgodziła się dziewczyna.
Już po chwili tańczyli w rytm piosenki Fatalnych Jędz, puszczanej z czarodziejskiego radia. Było im naprawdę miło i przyjemnie. Choć w przeciwieństwie do urodzin brata teraz była ubrana dosyć zwyczajnie w bluzkę i spodnie, to nie było tak źle.
W końcu po tańcu przysiedli się do siedzącycych na kanapach George'a, Lee, Alicii i Katie. Sophie nie widziała gdzie w tym tłumie są Naomi i Sally, ale uznała, że pewnie w końcu się znajdą. Niedaleko tańczyli Angelina z Cloydem, na których widok Lee trochę posmutniał, jednak szybko to ukrył i wziął kolejny łyk piwa.
- Chcecie zobaczyć jak żonglujemy butlami piwa? - zaproponował Fred.
- Nawet czterema na raz! - dodał George.
Bliźniacy po chwili zaczęli żonglować, wzbudzając zainteresowanie ludzi w około. Impreza była naprawdę udana i wszyscy dobrze się bawili.
Nawet Sophie cieszyła się, że jest ze znajomymi i dobrze się bawiła. Wkrótce znalazła także Sally i Naomi, z którymi pogadała.
Impreza trwała do późna w nocy i było naprawdę dobrze.
CZYTASZ
Deception | Fred Weasley ✅
Fanfiction🤔 Przyjaźnie między Krukami, rozczarowania i nadzieje. Życie w Hogwarcie wydawałoby się spokojne, jednak są rzeczy, których nikt nie przewidzi. Czasami zawodzimy się na kimś dobrze nam znanym i poznajemy kogoś, kogo wcześniej byśmy się nie spodzie...