Rozdział dziewięćdziesiąty piąty

1.4K 121 290
                                    

Sophie poczuła, że coś ją uwiera w plecy. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje, jednak dopiero potem sobie przypomniała.

Koszmar. I to, że razem z Sally zeszły pogadać do Pokoju Wspólnego i najwyraźniej zasnęły.

Blondynka otworzyła oczy i w pierwszej chwili zdziwiła się, że tak wyraźnie widzi, po czym uświadomiła sobie, że zapewne nie zdjęła okularów.

- Co się stało? - usłyszała.

Przed sobą zobaczyła dziewczynę o krótkich, brązowych włosach, którą poznała kilka dni temu. Ruby Collins, przyjaciółkę Katie Bell.

- Zagadałyśmy się z Sally i zasnęłyśmy - odparła Sophie w końcu, po czym obróciła się, by zobaczyć, że Sally leży na jej plecach. Obie dziewczyny były częściowo przykryte kołdrą, przyniesioną z dormitorium. Częściowo, bo ta już trochę się zsunęła na podłogę.

- Właśnie widzę, że tu spałyście, ale zastanawiałam się, czy coś się nie stało złego - rzekła Ruby, a Sophie uśmiechnęła się do niej delikatnie.

- Wszystko w porządku.

Nie zamierzała opowiadać nowej znajomej o swoim śnie. Po chwili ogarnęła natomiast, że znajduje się w Pokoju Wspólnym pełnym ludzi, sama będąc w piżamie i potarganych włosach. Zastanawiała się, ile plotek na temat jej i Sally mogło już pójść.

- Co się dzieje? - zapytała Diggle, która obudziła się w końcu, pod wpływem hałasu i niezbyt komfortowej pozycji.

- Zasnęłyśmy tutaj - rzekła Sophie, a Sally dopiero teraz usiadła wyprostowana na kanapie i rozejrzała się.

- No to nieźle - mruknęła. Po chwili zobaczyła Ruby i przywitała się:

- Cześć.

- Cześć, cześć. Na pewno u was wszystko w porządku? - zapytała, tym razem chcąc dowiedzieć się czegoś od Sally.

- Tak, tak. Zasnęłyśmy i tyle - rzekła Diggle, po czym wstała z kanapy i podniosła kołdrę.

- To dobrze w takim razie, miłego dnia - odparła Collins, widząc, że za wiele się raczej nie dowie.

- Miłego dnia - odpowiedziały szesnastolatki na pożegnanie, po czym Sophie również wstała, podnosząc też poduszkę od Freda.

- Ciekawe, co pomyśleli sobie ci wszyscy ludzie, którzy nas tu zobaczyli - stwierdziła Sophie, widząc, że obecni w Pokoju Wspólnym Krukoni spoglądają na nich ze zdziwieniem.

- Nie przejmuj się nimi. Na pewno pomyśleli o tym, że mamy już dosyć Fletcher i się wyniosłyśmy - stwierdziła Sally, po czym poklepała ją po plecach. Blondynka miała nadzieję, że rzeczywiście nie wyniknie z tego nic złego.

Po chwili udały się do dormitorium, aby się przebrać i uczesać. Na szczęście Fletcher już tam nie było, więc miały spokój.

Sophie nadal jednak przeżywała ten sen i bała się, że mógłby się spełnić. Czy rzeczywiście zaczęła uważać się za lepszą? Czy naprawdę mogła mieć pewność, że Fred kocha tylko ją i nie wolałby innej?

I czy naprawdę to, że odwróciła się od byłej przyjaciółki, mogło być uznane za zdradę?

Z jednej strony wiedziała, że to tylko koszmar. A z drugiej przez to wszystko nabrała wielu obaw, których przez ostatnie tygodnie nie miała.

- Będzie dobrze, naprawdę - starała się pocieszyć ją Sally. Widziała, że Sophie nadal myśli o tym wszystkim i nieprędko zapomni.

- Ale czy naprawdę to wszystko ma sens? Dlaczego właściwie Fred wybrał akurat mnie? Przecież kim ja właściwie jestem? Nie wiem nawet, co chcę robić w życiu - powiedziała gorzko Sophie, po czym usiadła na swoim łóżku i schowała twarz w dłoniach. Sally westchnęła, po czym usiadła obok niej i przytuliła.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz