Rozdział dziewięćdziesiąty ósmy

1.3K 108 273
                                    

Sophie czuła się jak urzeczona po randce z Fredem. Spędzili razem całe popołudnie, aż do momentu, gdy musieli wracać do Hogwartu. W końcu chłopak odprowadził ją, lecz nie tylko pod same drzwi do Pokoju Wspólnego Ravenclawu, ale też wszedł do środka.

Widok Freda Weasleya w Wieży wzbudził poruszenie, lecz oni się tym nie przejęli. Trzymali się za ręce aż do momentu, gdy dziewczyna musiała wejść na schody do dormitoriów dziewczyn.

- Mówiłem ci, że możesz przyjść do mnie do Wieży. Na pewno chcesz tam wracać? - zapytał chłopak.

Stali teraz naprzeciwko siebie, trzymając się za ręce. Patrzyli sobie uważnie w oczy i stali tak blisko, że dziewczyna widziała także jego piegi na twarzy. Jego uśmiech, który chciała widzieć zawsze i jego usta, które tak lubiła całować.

On natomiast dostrzegał jej oczy patrząc w na niego uważnie, uśmiech, który tak lubił przywoływać na jej buzię i nie przeszkadzały mu nawet jej lekko odstające uszka.

Kochali siebie wzajemnie i nikt nie mógł temu zaprzeczyć.

A przynajmniej nie przejęliby się tym, gdyby ktoś coś powiedział. Nie dzisiaj. 

Pomimo tego, że w Pokoju Wspólnym znajdowali się inni uczniowie, oni i tak zbliżyli się do siebie i pocałowali. Krótko, ale mimo wszystko zrobili to.

- Kocham cię, dobrej nocy - stwierdziła Sophie, po czym puściła ręce chłopaka.

- Ja ciebie też kocham Soph. I do zobaczenia jutro! - zawołał, gdy blondynka już wspinała się po schodach. W ich połowie odwróciła się i posłała mu buziaka.

Patrzył na nią do momentu, gdy zniknęła za drzwiami damskich dormitoriów.

Po chwili odwrócił się i pogwizdując, ruszył w kierunku wyjścia z Wieży.

Sophie natomiast weszła już do swojego dormitorium i od razu rzuciła się na swoje łóżko, nie bacząc na to, że jest jeszcze w płaszczu.

- Ktoś tu chyba miał wspaniały dzień, co? - zapytała Sally, siedzącą na swoim łóżku, już w piżamie. Odłożyła książkę z transmutacji i popatrzyła na przyjaciółkę z zaciekawieniem.

- Oj nawet nie wiesz jak bardzo. Nie wiem, czy można zakochać się drugi raz w tej samej osobie, ciągle będąc zakochana po raz pierwszy, ale ja chyba tak miałam. I czuję się jak nowo narodzona - stwierdziła blondynka z rozmarzeniem.

- W takim razie czekam na szczegóły - odparła Diggle, patrząc z lekkim rozbawieniem na to, co się działo.

- Oczywiście, zaraz ci też wszystko opowiem! Tylko jak już będę w piżamie - powiedziała Sophie, po czym usiadła i najpierw zdjęła torebkę, po czym położyła ją obok siebie. Następnie zrzuciła buty, które na szczęście jej nie uwierały, nawet po tylu godzinach. Potem zdjęła płaszcz i dopiero poszukała rzeczy do przebrania na noc.

Dopiero gdy była już odświeżona i przebrana, usiadła obok Sally na łóżku, z zamiarem opowiedzenia jej wszystkiego.

- I byliśmy w takiej cudownej kawiarni! I całowaliśmy się wiele razy i rozmawialiśmy. I potem spacerowaliśmy długo - opowiadała Sophie z przejęciem, ciągle też będąc pod wpływem emocji.

- Ile razy się całowaliście? - zapytała Sally z ciekawości.

- Nie wiem, nie liczyłam. Przy nim czułam się, jakby nic nie miało znaczenia. Pocałował mnie też na końcu, gdy odprowadził mnie do schodów do dormitoriów. Ale mówię ci, świetnie całuje. Delikatnie, ale zarazem namiętnie... - mówiła blondynka, wyglądając przy tym, jakby ciągle była myślami przy swoim chłopaku.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz