To nie był sen.
Oboje czuli, jakby wokół nich nie było nic. Jakby wcale nie słychać było wesołego świergotu ptaków, ani gdyby nie znajdowali się w miejscu, do którego w każdej chwili ktoś mógł przyjść i ich zobaczyć.
Byłoby to trochę krępujące, chociaż i tak osobom, które by tu się mogły znaleźć, raczej nie przeszkadzałoby bardzo to, co by zobaczyły.
Pocałunek trwał dłuższą chwilę i był z jednej strony delikatny i czuły, a z drugiej strony namiętny.
Zajęło dłuższą chwilę, zanim ich twarze oddaliły się od siebie. Ciągle jednak byli przytuleni i patrzyli sobie prosto w oczy.
Na ich twarzach gościły uśmiechy, gdyż każde z nich patrzyło na osobę, w której się zakochało.
- Nie wierzyłam, że kiedykolwiek to nastąpi. Kocham cię Fred i nie sądziłam, że ty odwzajemnisz moje uczucia - powiedziała w końcu Sophie po chwili siedzenia w ciszy. Jednak nie była to niezręczna cisza, a raczej moment, gdy oboje próbowali przyswoić to, co właśnie się stało.
- Ja ciebie też kocham Soph. Zrozumiałem to dopiero niedawno, ale wiem, że to jest to. Chcę być blisko ciebie i spędzać z tobą czas - rzekł Fred, patrząc prosto na nią.
Nagle rozmowę przerwał im odgłos zamykanych drzwi. Oboje spojrzeli w stronę tylnego wejścia do domu, z którego najprawdopodobniej dobiegł ten dźwięk. Przednich drzwi bowiem nie byłoby aż tak słychać.
- Co to było? - zastanowiła się Sophie. Już się nie obejmowali, lecz patrzyli w stronę domu, trzymając ręce przy sobie. Podejrzewała, że mógł być to Taylor, jednak w takim razie czemu tak szybko uciekł, głośno zamykając drzwi?
- Możemy iść i sprawdzić - stwierdził Fred. Też szkoda mu było, że coś im przerwało, ale jednak uznał, że warto zobaczyć, o co chodzi.
Oboje wstali z huśtawki i skierowali się w stronę domu. Jednak kilka metrów przed nim chłopak podał jej rękę - dziewczyna złapała ją swoją dłonią, po czym razem poszli do drzwi.
Chociaż blondynka nadal była trochę oszołomiona tym, co się wydarzyło, to ucieszyła się, że złapali się za ręce i szli razem.
Kiedy już otworzyli drzwi, usłyszeli:
- Na pewno było słychać to zamykanie drzwi, nie wystarczyło ci, że patrzyliśmy przez okno?
- Chciałem tylko zobaczyć ich bardziej z bliska!
Znaleźli się w dosyć dużym salonie, w odcieniach beżu i brązu. Od razu obok drzwi mieściło się okno wychodzące na ogród, a przed oknem stał drewniany stół, nakryty białym obrusem. Pod lewą ścianą stała duża brązowa kanapa, oraz dwa fotele, a nad nimi wisiał zegar. Po prawej stronie od wejścia był kominek, a naprzeciwko znajdowało się kilka drzwi, prowadzących do reszty domu. Między tymi drzwiami znajdowały się także szafki na różne rzeczy, a na ścianach i kominku mieściły się różne fotografie, oraz różne inne ozdoby.
W salonie mieścił się także duży, szary dywan i mały stolik, obok którego stało teraz dwóch chłopaków - brunet i rudowłosy, z czego ten pierwszy miał w ręku aparat do robienia zdjęć. Dyskutowali głośno, jednak przerwali, gdy tylko zobaczyli Sophie i Freda stojących naprzeciwko nich. Dodatkowo, Taylor szybko schował urządzenie za plecami.
- Coś się stało, że już skończyliście? zapytał.
- Usłyszeliśmy drzwi, które się zamykały i postanowiliśmy to sprawdzić. A wy robiliście nam zdjęcia, czy co? - spytała Sophie, chociaż było to dosyć oczywiste, skoro Taylor trzymał aparat.
CZYTASZ
Deception | Fred Weasley ✅
Fanfiction🤔 Przyjaźnie między Krukami, rozczarowania i nadzieje. Życie w Hogwarcie wydawałoby się spokojne, jednak są rzeczy, których nikt nie przewidzi. Czasami zawodzimy się na kimś dobrze nam znanym i poznajemy kogoś, kogo wcześniej byśmy się nie spodzie...