Rozdział sześćdziesiąty pierwszy

3.4K 242 877
                                    

- Czyli w jedną noc zdążyłaś się dowiedzieć, że twoja babcia była z jakimś Albertem, oraz Snape wziął ciebie i Freda za parę i dał wam szlaban? Szkoda, że mnie tam nie było, tyle rzeczy ominęłam - podsumowała Sally, kiedy następnego dnia dziewczyny szykowały się do wyjścia na śniadanie. Była sobota, więc wstały trochę później niż zwykle, a ich współlokatorki już nie było.

- Szlaban też cię ominął - stwierdziła rzeczowo Sophie, jednak szatynka machnęła na to ręką.

- Co tam szlaban, przynajmniej będziecie razem - stwierdziła Sally.

- Pilnowani przez Snape'a. Na pewno przy okazji będzie mogło dojść do wielu rzeczy, co nie? - zapytała retorycznie blondynka.

- Chyba, że pilnowałby was któryś z Prefektów Puchonów. Wtedy wystarczy ich poprosić żeby się odwrócili i tyle. Kwestia tego, czy chciałabyś, żeby do czegoś doszło - rzekła Diggle.

- Po pierwsze wątpię, żeby dał nam Naomi, bo nam próbowała pomagać. Cedrik zapewne dostałby od was jakieś prośby na ten temat, więc też pewnie nie będzie.  Po drugie do niczego nie dojdzie, przecież to tylko przyjaźń - powiedziała Sophie, czesąc swoje długie włosy. Chyba w wakacje będzie musiała je trochę podciąć, bo były już coraz dłuższe i cięższe do ogarnięcia.

- Każdy tak mówi - uznała Sally.

- W takim razie kiedy ty powiesz Michealowi co czujesz? - zapytała blondynka.

- Jeszcze nie teraz, będzie odpowiedni moment to powiem. Na razie jestem zajęta czymś innym - stwierdziła Diggle.

- Czym? - zapytała Mason.

- Swataniem ciebie i Freda. I egzaminami, ale to jakoś się zda - powiedziała szatynka.

- Dlaczego ci na tym tak zależy? - spytała jej Sophie.

- Po prostu mam wrażenie, że będziecie dobrą parą - twierdziła dalej Diggle.

- Nawet nauczyciele was widzą jako parę. I duchy  - dodała po chwili.

- Tylko Snape nas przyłapał w łazience, ale to nie znaczy, że wziął nas za parę. A z duchów to tylko Marta nas wzięła za kogoś innego - powiedziała blondynka.

- Swoją drogą, ciekawe kim był ten cały Albert. Myślisz, że jeszcze żyje? Dlaczego babcia ci o nim nie opowiadała? - zastanawiała się szatynka, widząc, że lepiej zmienić temat na razie.

- Myślę, że po prostu nie mówiła o swoim byłym, skoro jest szczęśliwa z dziadkiem. Ale rzeczywiście ciekawe, kim jest - odparła Sophie, zaciekawiona tym.

- W jakim roku urodzili się twoi dziadkowie? - zapytała Sally.

- Z tego co wiem, rodzice mamy są z tysiąc dziewięćset trzydziestego roku. Poza drugimi dziadkami nie wiem, kto mógłby być jeszcze z tamtego okresu - powiedziała Sophie.

- A Marta? Możemy spróbować wrócić i się jej zapytać - stwierdziła Diggle.

- Obiecałam jej, że przyjdę do niej z babcią. Poza tym najlepiej byłoby może spróbować dowiedzieć się u źródła, czyli u babci, więc może napiszę do niej list - stwierdziła blondynka.

- Ciekawe tylko, czy nie lepiej zapytać się osobiście? Co jeśli to za bardzo delikatna sprawa na list? - Sally już zaczęła tworzyć teorie na ten temat. Blondynka nagle jednak jeszcze o czymś sobie przypomniała.

- Dziadek Leonard wspominał coś kiedyś, że był na jednym roku z Hagridem, czyli naszym nauczycielem opieki. Ale nie wiem, czy go o to pytać, skoro to jednak trochę prywatna sprawa. Poza tym, przecież jest moim nauczycielem, więc no nie wiem czy to dobry pomysł - stwierdziła Sophie.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz