Rozdział sześćdziesiąty siódmy

2.9K 251 550
                                    

Impreza u Gryfonów była bardzo udana, oraz zapowiadało się, że o tej wygranej będzie mowa jeszcze przez wiele tygodni. Jednakże przykrą niespodzianką było to, że gdy pewnego wieczoru Sophie i Sally jak zwykle uczyły się w dormitorium do zbliżających się egzaminów, w drzwiach stanęła osoba, której zdecydowanie nie miały ochoty oglądać.

- Widzę, że nadal tu jesteście? Cóż, byłam z lepszym towarzystwem, ale wróciłam - rzekła Fletcher z pogardą, wchodząc do środka z torbą.

- Nie tęskniłyśmy, wiesz? - odparła jej Sally, przerywając czytanie podręcznika do transmutacji. Z jednej strony nie miała ochoty na gadanie z nią, ale z drugiej strony może oznaczało to, że pora wprowadzić plan zemsty w życie.

Sophie nic nie powiedziała, starając się skupić na czytaniu książki do eliksirów i licząc, że brunetka da sobie spokój z dalszym gadaniem. Tak jednak niestety się nie stało.

- Pewnie się cieszycie, że temat meczu finałowego przysłonił plotki o was, co? - zapytała złośliwie, po czym podeszła do swojego łóżka i położyła na nim torbę.

- Wiesz, o tobie słyszałam złe rzeczy od początku szkoły. I to akurat takie, które okazały się prawdą - powiedziała Sally. Uznała, że jeśli mają się zemścić, to może lepiej byłoby nie mówić od razu, że znają prawdę. Dzięki temu będą bardziej wiarygodne, gdyby trzeba było zapewnić sobie wymówkę.

- A ty Sophie co się nie odzywasz? Wspominasz czasy, gdy wszyscy mieli cię za grzeczną dziewczynkę, a nie kogoś, kto się kręci wokół popularnych chłopaków? I która flirtuje z nimi? - Eveline skierowała swoje pytanie do blondynki, która nie mogła już dalej udawać, że czyta podręcznik.

- Nie odzywam się, bo nie chcę z tobą rozmawiać - rzekła chłodno, zamykając książkę i odkładając ją na bok. Nie zapowiadało się, żeby zaraz można było spokojnie wrócić do nauki.

- Ah tak? Co za niespodzianka. W końcu jeszcze nie tak dawno się przyjaźniłyśmy. Najwyraźniej twoje nowe towarzystwo cię bardzo zmieniło - powiedziała Fletcher, ciągle stojąca przy swoim łóżku i patrząc na to z góry. Była zdziwiona, że Mason odezwała się sama, a nie czekała, aż Sally ją obroni. Sophie wstała ze swojego łóżka, nie chcąc, by tamta czuła wyższość nad nią.

- Moje nowe towarzystwo pomogło mi zrozumieć, co to jest prawdziwa przyjaźń. Zaczynam żyć własnym życiem, podczas gdy ty nigdy nie będziesz mieć nikogo, jeśli wszystkich będziesz tak traktować jak mnie. Niestety, musimy mieszkać w tym samym dormitorium do końca Hogwartu, ale liczę, że przynajmniej uda się nam nie widzieć przez ten czas, kiedy nie musimy - Sophie powiedziała coś, co już dawno trzeba było zrobić. Sally aż zaczęła klaskać z uznaniem po tej przemowie, a Fletcher chyba aż zatkało ze zdziwienia.

- Widzę, że już serio przeszłaś na ich stronę. Ale nie myśl sobie, że to koniec - stwierdziła Eveline groźnie, po czym poszła do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.

- Brawo Sophie, pięknie jej powiedziałaś! - rzekła Sally i wstała ze swojego łóżka, po czym stanęła obok przyjaciółki. Cieszyła się, że ta w końcu powiedziała do brunetki coś, co należało zrobić już dawno.

- Dzięki, ale zastanawiam się, co miała na myśli, że to jeszcze nie koniec - westchnęła Sophie i usiadła na łóżku. Nie chciała więcej nieprzyjemności, ale najwyraźniej te się tak szybko nie skończą.

- Może tak tylko sobie gada. Zresztą myślę, że może pora już na sama wiesz co - szatynka usiadła obok niej i ostatnie zdanie wypowiedziała wręcz szeptem. Sophie domyśliła się, że chodzi o zemstę na Fletcher.

- Może faktycznie, chociaż boję się, żeby nie było gorzej - odparła Mason, również bardzo cicho.

- Spokojnie, masz mnie, Naomi, Freda, George'a, Taylora, Michaela... - zaczęła wymieniać Diggle.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz