Rozdział sześćdziesiąty trzeci

2.9K 234 645
                                    

- Podrywacie nas? - zdziwili się bliźniacy jednocześnie.

- Oczywiście, że nie. Ale ktoś rozpuścił takie plotki i chcemy się dowiedzieć kto. Chciałyśmy się tylko zapytać go o to, ale skoro uciekł na nasz widok, to ewidentnie coś ukrywa - stwierdziła Sophie.

- Trochę szkoda, liczyłem, że jednak mnie podrywasz - odparł Fred, robiąc smutną minę, chociaż tak naprawdę go to bawiło.

- Wiecie, możecie sobie później kontynuować te flirty, teraz mamy coś innego na głowie - powiedziała poirytowana Sally. Jasne, swatanie ludzi to jedno, ale czasami były też inne sprawy na głowie.

- Czemu to zrobiłeś? - Naomi zwróciła się do Rogera.

- Nie powiem, obiecałem jej, znaczy komuś - powiedział Roger.

- Jej, czyli komu? Fletcher? - zapytała Diggle, mówiąc nazwisko osoby, która pierwsza przyszła jej na myśl.

- Czego ona znowu od nas chce? - spytała Sophie, zastanawiając się, czy Eveline kiedykolwiek się odczepi.

- Nic nie powiem - zastrzegł Roger.

- Zawsze możemy sprawić, że język ci się rozwinie i to dosłownie - rzekł Fred, myśląc o cukierkach, które ostatnio stworzyli. Miały one powodować wydłużenie języka na kilka metrów. Jednak dla kogoś, kto nie wiedział o co chodzi brzmiało to trochę groźniej.

- Albo możesz mieć problemy ze swędzeniem przez dłuższy czas - dodał George.

Chłopcy niezbyt przejęli się tą plotką, bardziej zaaferowało ich, czemu Krukon tak bardzo nie chce powiedzieć prawdy. W końcu jednak nie wytrzymał, przerażony perspektywą bycia ofiarą ich żartów.

- Dobrze, powiem wam - rzekł, z trudem przełykając ślinę. Jakimś cudem musieli chyba być w mniej uczęszczanej części zamku, bo tłumy, które mijali jeszcze kilka minut temu, zniknęły i teraz byli tylko w szóstkę na tym korytarzu.

- Mów prawdę - rzekła Sally ostro.

- Dobrze. Zaczęło się od tego, że chciałem mieć dziewczynę - stwierdził chłopak, na co wszyscy popatrzyli na niego ze zdziwieniem.

- Co to ma do tego? - zapytała szatynka.

- Zaraz do tego przejdę. Otóż nie wiem czy wiecie, ale Flint, kapitan Ślizgońskiej drużyny Quidditcha  zaczął chodzić z Merudą Smythe kilka dni temu, jednak na razie wie o tym niewiele osób, bo chcą to pokazać wszystkim dopiero na meczu - zaczął Roger, wspominając przy okazji nazwiska osób, które nie kojarzyły się zbyt pozytywnie zgromadzonych, przez co wszyscy lekko się skrzywili.
Krukon kontynuował swoją wypowiedź:

- Widzę, że tego waszego Gryfońskiego kapitana ciągnie do tej jego przyjaciółki, jak jej tam było? Mira? Miranda? No nieważne, w każdym razie to widać, że będą razem. Wśród Puchonów ten Diggory zapewne też prędzej czy później kogoś sobie znajdzie. I wszyscy będą o nich mówić przynajmniej do końca roku szkolnego albo nawet i w następnym, będą popularni. Więc chciałem ich wszystkich ubiec i znaleźć sobie dziewczynę. Dlatego zamierzałem zaproponować to Sally, ale odmówiła. Natomiast po chwili podeszła do mnie Eveline i powiedziała, że jest w stanie mi pomóc, jeśli tylko pozwolę jej na zbudowanie pewnych podstaw do naszego związku. Stwierdziła, że jeszcze lepiej wyjdę na tym, jeśli będziemy razem po tym, jak ona mnie pocieszyła po nieudanej próbie pogadania z tobą. I że wrobienie was trzech w podrywanie bliźniaków ma dać nam jeszcze większą wiarygodność - zakończył Davies, po czym zapadła głucha cisza.

- Co za manipulantka - stwierdziła w końcu Sally. Była wściekła na Fletcher, chociaż wiedziała, że ta jest zdolna do wielu rzeczy.

- To jest najwyraźniej jej zemsta - westchnęła Sophie. Bolało ją to, co się stało, ale było jej przykro, że wmieszała do tego jej przyjaciół. Jak tak chciała się mścić na niej to jedno, ale czemu wciągała do tego innych?

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz