Rozdział trzydziesty pierwszy

4.2K 281 904
                                    

Gdy Sophie obudziła się rano, w dormitorium była już tylko Eveline, która spała w swoim łóżku. Mason nie miała jakoś ochoty z nią gadać po wczorajszej rozmowie, więc liczyła, że ta nie wstanie na razie.

Blondynka poszła do łazienki, a następnie przebrała się w ubrania na podróż. Spakowała ostatnie rzeczy i wyszła z dormitorium.

W Pokoju Wspólnym natknęła się na Lunę, z którą postanowiła pogadać.

- Cześć Luna, lepiej już? - spytała.

- Wszystko w porządku, zobaczę się dzisiaj z tatą - rzekła Lovegood.

- Mam nadzieję, że już przestaną ci dokuczać - powiedziała Sophie.

Po chwili dziewczyny szły już do Wielkiej Sali. Gdy tam dotarły, usiadła przy stole Krukonów.

- Nie przejmuj się nimi. Kiedyś to do nich wróci - stwierdziła Lovegood.

- Po prostu się martwię - rzekła Mason.

Rozmawiając, nie zauważyła, że bliźniaków Weasley jeszcze nie ma przy stole. Było wcześnie, więc ci, którzy zostawali w zamku, prawdopodobnie jeszcze spali. Jednak po chwili zaczęło się coś dziać.

Nagle w całej Sali zaczął prószyć śnieg, a następnie na stołach można było zobaczyć małe pakunki z prezentami. Po chwili wbiegli Fred i George, wzięli jakąś kopertę, z której po chwili dało się słyszeć:

- Wesołych świąt życzy drugie pokolenie Huncwotów!

Następnie koperta i śnieg zniknęły.

- Co to miało być? - zapytała profesor McGonagall.

- Chcieliśmy tylko złożyć życzenia - rzekł Fred.

- Świąteczne - dodał George.

- Co to niby ma być za prezent? - spytał Snape. Nauczyciele również dostali prezenty, ale podczas gdy większość dostała cukierki, Severus znalazł małą buteleczkę z jakąś substancją.

- Szampon - rzekł Fred.

- Szlaban u mnie zaraz po świętach i odejmuję Gryffindorowi po dwadzieścia punktów od każdego z was  - zarządził profesor eliksirów.

- Nie spodobał się panu prezent? Wolałby pan inny szampon? - zapytał George.

- Trzydzieści punktów od każdego z was - rzekł Snape zirytowany.

- Jak pan nie chce prezentu, to trudno - stwierdził Fred.

- Może ktoś inny będzie chociaż zadowolony - dodał George.

- Drugie Pokolenie Huncwotów? Też sobie wymyślili - mruknął Snape, kiedy wszyscy już usiedli przy stołach.

- Czasami są nawet lepsi - przyznała McGonagall.

- Razem z Potterem i Chase rozwalą tą szkołę - mruknął Snape.

- Naprawdę dałbyś spokój. Uwziąłeś się na nich za to, co ich ojcowie zrobili - rzekła Minerwa.

Podczas gdy nauczyle dyskutowali o wydarzeniu sprzed chwili, bliźniacy przysiedli się do stołu Ravenclaw, obok Sophie.

- Możesz otworzyć prezent, jest bezpieczny - powiedział Fred, wskazując na zamknięty pakuneczek.

Sophie otworzyła go, a tam znajdowała się czekoladowa kulka.

- Rzeczywiście, dobre jest - powiedziała dziewczyna, jedząc cukierka.

- Każdy z obecnych dostał po cukierku. Ale prezent będzie też później - rzekł Fred.

- Tak, dostaniesz coś - powiedział chłopak, kiedy Krukonka popatrzyła na niego zdziwiona.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz