Rozdział osiemdziesiąty ósmy

1.9K 156 493
                                    

Sophie miło spędzało się czas z chłopakiem, przyjaciółmi i rodziną. Po kilku godzinach zaczęli pojawiać się sprzedawcy z różnymi dekoracjami, figurkami, czy innymi rzeczami do kibicowania, więc wszyscy poszli coś sobie tam kupić.

Praktyczne wszyscy ze znajomych Sophie kupili sobie zielone rozetki,  omnikulary do spowalniania i powtarzania akcji, oraz inne rzeczy przydatne do kibicowania i oglądania meczu.

- A wy nie chcecie nic kupić? - zdziwiła się dziewczyna, gdy bliźniacy jako jedyni nie kupili nic do kibicowania. Sama kupiła zieloną rozetkę, jednak zdziwiła się, że oni nic nie chcieli. Stali już kilka metrów od stoisk i rozmawiali.

- Nie, nie trzeba, mamy już szaliki Irlandii - rzekł Fred, nie wspominając o tym, że są one już dosyć stare, a nie kupione dzisiaj.

- Właśnie - dodał George, widząc, że brat nie chce mówić jej o zakładzie, który zrobili jakiś czas przed jej przybyciem.

Jednakże Syriusz również zauważył, że oni nic nie kupują i podszedł do nich.

- Hej, nie mogę pozwolić, żeby moi następcy nie mogli w pełni kibicować Irlandii, tylko dlatego, że wydali wszystkie pieniądze na zakład. Zaraz wam kupię coś! - stwierdził, po czym nie czekając na ich pozwolenie, poszedł w stronę sprzedawcy.

- Jaki zakład? - spytała Sophie Freda, gdy George pobiegł za Syriuszem, chcąc odwieść go od kupowania im czegokolwiek.

- Bo tak jakby przed waszym przylotem zdążyliśmy się założyć z Ludo Bagmanem, że Irlandia wygra mecz, ale Krum złapie znicza. I daliśmy na to wszystkie oszczędności. Syriusz zobaczył jak to zrobiliśmy i życzył nam powodzenia, natomiast nie chcieliśmy na razie nic mówić, póki nie okaże się, czy wygramy - wyjaśnił chłopak.

- Spokojnie, na pewno będzie dobrze. A Syriusza chyba nie przekonacie zbyt łatwo, żeby wam niczego nie kupował - rzekła Sophie, widząc jak Black wraca z mnóstwem rekwizytów do kibicowania. George przybył tuż za nim i powiedział:

- Próbowałem go przekonać, żeby tego nie robił, ale nie dało się.

- Ile razy mam wam powtarzać, że czuję się zobowiązany do tego? W końcu jesteście moimi następcami - powiedział Black.

Sophie wiedziała od Naomi, że ekscytował się tak dlatego, że widział w nich naprawdę świetnych następców siebie i swoich przyjaciół. Ponoć Jason też bywał psotny, ale nie aż na taką skalę, Harry bywał różny, a Naomi prędzej wrodziła się w mamę, nawet jeśli to, że jest jego córką, też było widać.

Tym bardziej czuł, że chce mieć dobry kontakt ze swoimi następcami.

W końcu bliźniacy niechętnie zgodzili się przyjąć prezent, a niedługo później wszyscy mogli udać się na trybuny.

Atmosfera była radosna, wszyscy byli podekscytowani tym, co ma się wydarzyć.

Okazało się, że Edward dostał bilety niedaleko Weasleyów, więc Sophie mogła usiąść koło Freda. Naomi i Sally niestety musiały usiąść gdzie indziej, jednak i tak cieszyła się, że ma przy sobie chłopaka i rodzinę.

Dobry humor lekko zmąciło przybycie Lucjusza Malfoya, razem z żoną Narcyzą i ich synem Draco, którzy mieli miejsca tuż za nimi.

Zimne spojrzenie szarych oczu pana Malfoya omiotło pana Weasleya i natychmiast powędrowało dalej, po reszcie rzędu, w którym siedział.

- Wielkie nieba, Arturze - powiedział cicho - co takiego musiałeś sprzedać, żeby wykupić miejsca w loży honorowej? Bo za swój dom byś tyle nie dostał?

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz