Następny dzień rozpoczął się od konfrontacji z Eveline.
Sophie wstała rano z łóżka i poszła do łazienki, a kiedy z niej wyszła, brunetka już siedziała na łóżku.
- Nadal się gniewasz za tamto? Przepraszam, nie miało to tak zabrzmieć - stwierdziła.
- Ale zabrzmiało źle - odparła Sophie.
- Po prostu zdziwiłam się, że tak po prostu stanęłaś w jej obronie, to raczej w stylu Gryfonów - stwierdziła Fletcher.
- Część mojej rodziny to Gryfoni, więc może coś w tym jest - odrzekła Sophie.
- Naprawdę nie wiem, co ci jest. Wcześniej ci nic nie przeszkadzało, a teraz nagle się coś zmieniło - powiedziała Eveline.
- Może się coś zmieniło, może nie. A na razie to idę na śniadanie - stwierdziła Sophie, po czym wyszła z dormitorium.
Nie wiedziała, co tym sądzić. Może powinna posłuchać, co ma do powiedzenia? Ale z drugiej strony to brzmiało nadal jak pretensje.
Jednak gdy usiadła w ławce na zaklęciach, Eveline od razu zajęła miejsce obok.
- Ja wiem, że ostatnio się trochę pokłóciłyśmy. Ale naprawdę będziesz się gmiewać o taką błahostkę? - zapytała Fletcher.
- Może to dla ciebie była błahostka, ale dla mnie nie - rzekła Sophie i starała się skupić na lekcji.
- Moi drodzy, zostało wam już niewiele czasu do SUMów. Poproszę o wypracowania, które mieliście oddać - powiedział Flitwick.
- Sophie, przecież tylko tak powiedziałam. A ty zaraz się obrażasz. Już zapomniałaś, jak dobrze było przez ostatnie lata? - spytała Eveline cicho.
- Kto nie przyniósł na dziś wypracowania, otrzymuje Trolla jako pierwszą ocenę w tym semestrze - mówił cały czas profesor. Oddała wypracowanie, jednak gdy nauczyciel poszedł dalej zbierać pergaminy, Fletcher znowu zaczęła gadać:
- Ja ci nawet chciałam dać prezent, ale bałam się, że moja sowa może zostać przez kogoś przejęta. Masz tu proszę ciastko - rzekła Eveline, wyjmując z torby jakieś zawiniątko, w którym było coś brązowego.
Sophie nie wiedziała, co jest bardziej dziwne. Jej gadanie czy to, że nagle daje jej ciastko w środku lekcji, czego nigdy wcześniej nie robiła.
- Podczas lekcji się nie je i nie rozmawia. Konfiskuję to, a panna Fletcher ma zaraz się przesiąść do ławki przede mną - koło nich stanął profesor Flitwick, gniewnie patrząc na brunetkę i zabierając zawiniątko. Następnie włożył je do szuflady biurka.
Sophie ucieszyła się, że została sama w ławce. To co dzisiaj się działo, było naprawdę niekomfortowe.
Lekcja w końcu dobiegła końca, a następne były eliksiry. Tak więc razem z Fredem zajęła miejsce przy ich stanowisku.
- SUMy coraz bliżej, a większość z was nadal nic nie umie. Mam nadzieję, że przynajmniej części z was nie będę musiał już w następnym roku widzieć. A teraz macie wykonać ten eliksir, którego przepis zapisałem na tablicy - powiedział Snape, rozpoczynając lekcję.
- Jak się dzisiaj czujesz? - spytał Fred, kiedy zabrali się za przygotowanie wywaru.
- Dziwnie. Szczerze to nie wiem, co sądzić o tym - rzekła Sophie.
- Chcesz, to opowiedz. Zawsze mogę komuś zrobić jakiś żart za to - stwierdził Fred.
- Przed świętami znowu pokłóciłam się z Eveline. Chodziło o to, że stanęłam w obronie Luny Lovegood, gdy ją wyzywali - rzekła Sophie.
CZYTASZ
Deception | Fred Weasley ✅
Fanfiction🤔 Przyjaźnie między Krukami, rozczarowania i nadzieje. Życie w Hogwarcie wydawałoby się spokojne, jednak są rzeczy, których nikt nie przewidzi. Czasami zawodzimy się na kimś dobrze nam znanym i poznajemy kogoś, kogo wcześniej byśmy się nie spodzie...