Rozdział sto piętnasty

1.2K 91 625
                                    

Fred sam już nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć.

Czy naprawdę Sophie byłaby w stanie go zdradzić?

Gdyby chodziło tylko o sam list, to może rzeczywiście dałoby się to szybciej wyjaśnić. Ale to zdjęcie zabolało go najbardziej.

Nie pomagało też, że ona stwierdziła, że to on kogoś pocałował. Brzmiało to trochę jak próba zmiany winy na niego.

Po tym, jak przeczytał list, poleciał do pomieszczenia, gdzie składowali wraz z bratem swoje produkty.

Następnie zaczął ze złości chodzić w kółko. Nie miał pojęcia, co o tym wszystkim sądzić.

Samo pomieszczenie zresztą dawało mu wiele wspomnień, przez co go to teraz bolało.

Potem wrócił do dormitorium, gdzie nie chciał rozmawiać nawet z bratem, ani z Lee. Udawał, że śpi, ale tak naprawdę nie mógł zasnąć.

Czuł się fatalnie.

Gdy następnego dnia zobaczył zdjęcie na tablicy, czuł, jakby serce mu pękło.

Bo wyglądało, jakby zaraz Sophie miała pocałować się z... nawet nie chciał wymawiać jego imienia.

Sophie. Jego Sophie, którą nadal kochał.

I którą stracił.

Było naprawdę bardzo źle. I zemścił się na Puchonie.

Natomiast w przypadku Sophie, chociaż był na nią nadal zły, to nie był w stanie zrobić jej krzywdy. Nie przestał jej kochać i nie chciał, by coś jej się stało.

Chociaż brat próbował z nim gadać o tym i nakłaniał do przemyślenia tego, co się wydarzyło, on nie chciał.

~

Tak jak Taylor obiecał, tak zrobił. Gdy Sophie wstała i wyszła z dormitorium, on czekał już na nią w Pokoju Wspólnym.

Cóż, najwyraźniej rozwiązanie zagadki nie stanowiło dla niego problemu.

- Kilku gości próbowało dociekać, co ja tu robię, ale na szczęście dali spokój. Natomiast ci trzej goście z wczoraj powiedzmy, że będzie miało przechlapany dzień - rzekł Taylor złośliwie, gdy szli już w stronę Wielkiej Sali.

Cieszyła się z towarzystwa brata. Przynajmniej dzięki niemu mogła nie zwracać uwagi na spojrzenia ludzi naokoło.

- Cóż takiego zaplanowałeś? - spytała dziewczyna.

- Cóż... Jest bardzo prawdopodobne, że mogliby się nabawić dzisiaj czyraków, tak całkiem przypadkowo. I że dostali też trochę smoczego łajna na śniadanie i to dosłownie. Oraz, że być może poprosiłem Irytka, by porzucał w nich różnymi przedmiotami - stwierdził Taylor, a ona była pod wrażeniem.

- Nawet z Irytkiem się dogadałeś? Jestem w szoku - powiedziała Sophie, po czym trochę się uśmiechnęła, co w ostatnich dniach było rzadkością.

Jednak cieszyła się, że Davies, Stretton i Fillmore dostali za swoje.

Bardzo doceniała to, że miała takiego brata, który zrobiłby dla niej wszystko, zresztą z wzajemnością. Bardzo się dogadywali i nie wiedziała, co by zrobiła bez niego.

- Oczywiście, on bardzo chętnie uprzykrzy komuś życie. Natomiast wszyscy będą przekonani, że on to wszystko zrobił - rzekł Taylor.

Deception | Fred Weasley ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz