Że co się stało? Mój ojciec umarł? Niemożliwe... przecież wczoraj się z nim żegnałam, przytulałam. A teraz? Dzisiaj? Już nigdy więcej go nie zobaczę?
Świat przewrócił mi się do góry nogami. Dostałam to czego chciałam, zostałam trainee w wytwórni YG. Jednakże straciłam jednego rodzica, a w sumie to dwóch.
Ojciec umarł, z matką nigdy nie miałam dobrego kontaktu. Mam nadzieje, że wszystko jakoś się ułoży.
Muszę sobie sama poradzić z tym problemem.
***
Diggy nie dawał sobie rady ze mną i sam się rozpłakał na tą wieść, zadzwonił po pana Yang. Mężczyzna pojawił się w mgnieniu oka, pomógł mi wstać z zimnej podłogi i mnie przytulił.
Bardzo potrzebowałam tego, aby ktoś mnie przytulił.
- Jennie, nie martw się. Wszystko będzie dobrze, życie człowieka jest kruche, dlatego powinno się uważać na nie. Każdemu mogło się to zdarzyć - pocieszał mnie Yang.
- Dlaczego mi? Dlaczego akurat w ten szczęśliwy dzień?! - łzy dalej mi leciały ciurkiem.
- Chcesz odpocząć? Napić się herbaty?
- Nie, dziękuje. Wrócę zaraz na zajęcia, tylko najpierw się uspokoję.
- Dobrze, ja pójdę do biura. Jakby coś się działo przyjdź do mnie, wiesz gdzie jestem.
- Dziękuje.
Yang odszedł ode mnie i zostałam sama na korytarzu, widziałam tylko przez szklane drzwi jak inni kontynuują taniec.
Przetarłam oczy rękoma, wzięłam głęboki oddech i wydech. Wróciłam na sale.
- O mój Boże, Jennie?! Co się stało? Czemu płaczesz? - pytały mnie inne osoby, będące trainee.
- Dowiedziałam się, że mój tata umarł dzisiaj w wypadku samochodowym - powiedziałam i to znowu zaczęły lecieć mi łzy.
- Naprawdę?! Przykro nam - mówił instruktor tańca.
- To nic - przetarłam ręką oczy - wracajmy do ćwiczeń.
- Napewno? Wszystko dobrze? Może chcesz odpocząć? W każdej chwili mogę powiedzieć to dyrektorowi i zwolni cię z zajęć.
- Wszystko dobrze. Pan Hang wszystko wie...
- Wracajmy do ćwiczeń w takim bądź razie - powiedziała instruktorka kierując się do wszystkich.
***
Wróciłam do pokoju w akademiku, byłam w nim sama, bez nikogo. Wszystkie dziewczyny będące trainee już były z kimś w pokoju.
Mogłam wykorzystać szanse samotności na płacz, po zmarłym ojcu. Na zawsze zostanie w mym małym, kruchym sercu.
Mogłam wybrać sobie łóżko, na którym będę spać. Wybrałam łóżko po lewej stronie od drzwi, na dole.
Leżałam nie ruchomo i dokładnie rozmyślałam o każdym moim dniu...
***
Pierwszy tydzień minął szybko, aż bardzo dziwnie szybko. Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do codziennej rutyny, zaprzyjaźniłam się z dziewczynami i częściej z nimi gadałam.
Pan Yang codziennie pytał o moje samopoczucie, czy daje sobie radę.
Jedynie czego mi brakowało to dobrego jedzenia, a ja lubię sobie dobrze i dużo zjeść.
Wytwórnia bardzo doba o swoje trainee, aby były idealne pod każdym względem. Sylwetka musi być chuda, bez żadnych niedoskonałości. Właściwie to jesteśmy głodzone, mając tak dużo ruchu fizycznego, jedząc tak mało.
***
Po 13 dniach miałam jeden dzień wolny, w ten dzień jedyne co robiłam to spałam. Byłam wykończona pod każdym względem.
Zastanawiałam się jakim cudem tutaj trafiłam, to jakiś dar. Powinnam wykorzystać to w 100%.
Jak się obudziłam tego dnia, zjadłam, ogarnęłam się i poszłam do pokoju obok, do innych trainee.
- Jennie przyszłaś! - ucieszona blondynka wstała z łóżka, aby mnie przywitać.
- Dopiero co się obudziłam - zachichotałam.
- My z dziewczynami jesteśmy przyzwyczajone do tego, 3 godziny snu dziennie to norma, nawet w lato - stwierdziła dziewczyna.
- A właśnie, gdzie reszta dziewczyn? - pytałam uśmiechnięta.
- Poszły do galerii kupić podstawowe rzeczy.
- A wy też musicie się uczyć w wakacje? To trochę dla mnie dziwne...
- To normalne, nie możemy stracić ani jednego dnia. Są wakacje, a my musimy chodzić do szkoły i uzupełniać wszystko co mają normalni uczniowie. To chore.
- Od jak długo tutaj jesteś? - zapytałam nieśmiało.
- 4 lata. Wiesz co? Pogodziłam się z tym, że pewnie nigdy nie zadebiutuje. Czekam, aż tylko mnie wyrzucą i pójdę do innej wytwórni.
- Nie mów tak! Niektórzy byli trainee przez wiele lat.
- Masz racje, całe życie siebie kształcimy, ale nie w tak brutalny sposób - powiedziała blondynka przecierając oczy.
Podeszłam do okna i spojrzałam przez nie, opierając się rękoma o parapet.
- Żadna z nas nigdy nie wie, co jutro nas czeka - powiedziałam dalej patrząc przez okno.
***
W szkole tego dnia uczyłam się japońskiego, po paru lekcjach zdawał się ten język nawet łatwy.
Nauczyciele, którzy uczyli mnie indywidualnie byli bardzo uprzejmi i mieli dużo cierpliwości.
Szanuje za to każdą osobę.Zmęczona po szkole poszłam pogadać z menadżerem, a potem zjeść posiłek kurczaka z gotowanymi warzywami, codziennie taki sam posiłek.
Boże! Jak ja tęsknie za takim kimchi albo koreańskim kurczakiem.
Następnie musiałam biec szybko na zajęcia ze śpiewu.
- Jennie? Musisz tutaj manipulować głosem, spróbuj jeszcze raz - powiedział mężczyzna siedzący naprzeciwko mnie.
Zaśpiewałam jeszcze raz i jeszcze raz... i tak aż do skutku, aż mi wszystko wyjdzie idealnie.
Po skończonych zajęciach musiałam iść na zajęcia z tańca. Szłam szybko korytarzem i zderzyłam się z kimś ramieniem.
- Przepraszam - mówiłam kłaniając się.
- Nic się nie stało - powiedział mężczyzna - Jesteś tutaj od niedawna? Racja?
- Tak - spojrzałam do góry.
Odskoczyłam kawałek dalej po zobaczeniu tego artysty.
- Jak się nazywasz? Jesteś trainee? - wypytywał facet.
- Jestem Jennie Kim, tak jestem trainee - powiedziałam jąkając się.
- Wiesz kim jestem?
- Tak!
—————————
Jak wam się podobał rozdział?
Szczęśliwego nowego roku! 💞💗
CZYTASZ
Love Shot |Jennie [BLACKPINK&EXO] ZAKOŃCZONE
FanfictionDziewczyna urodzona w Korei Południowej, spędza swoje nastoletnie życie w Nowej Zelandii. Jedynaczka będąc oczkiem w głowie rodziców zaczyna ćwiczyć śpiew i taniec, w czym jest bardzo dobra. Pewnego dnia dowiaduje się, że w jej mieście odbędzie...