Chapter Love Shot 5

679 11 1
                                    

Z jednej strony byłam bardzo szczęśliwa, że dostałam się do mojej wymarzonej wytwórni.  Z drugiej strony czekała mnie ciężka praca, słyszałam dużo na ten temat...

Po pożegnaniu ojca poprosiłam mamę, aby zadzwoniła do wytwórni za mnie, bo ja się boje.  Nie umiem gadać po prostu przez telefon.

Jak tylko kobieta odłożyła telefon i położyła na stole, usiadła na kanapie nie wiedząc jak zacząć rozmowę ze mną.

- Córko... Jutro już przeprowadzasz się. Facet powiedział, że nie możesz mieć ze sobą telefonu, czyli nie będziemy miały kontaktu - mówiła zaniepokojona matka.

Nic nie odpowiedziałam jej, bo nie wiedziałam za bardzo co.  Z jednej strony cieszyłam się, że zostanę trainee w tej wytwórni, ale jak pomyślałam ile wyrzeczeń mnie czeka... złapałam się za głowę.

Po spakowaniu się w walizkę, usiadłam na łóżku, aby odpocząć. Przypomniało mi się, żeby pożegnać się z ciocią. Zadzwoniłam do niej.

- Ciociu!

- Jennie? Coś się stało, dziecko? - pytała przestraszona ciocia.

- Dostałam się do wytwórni, od jutra wszystko zaczynam. Jest jeden wielki problem... muszę zostawić telefon w domu i nie będę miała z nikim kontaktu. Pomimo tego bardzo się cieszę, że w połowie spełnię swoje marzenie - tłumaczyłam wszystko.

- Nie będę miała z tobą kontaktu? A co ze szkołą?

- Nie wiem ciociu, teraz są wakacje.

- Wyśpij się, nie wiesz co czeka ciebie jutro.

- Dobrze ciociu, zjem zaraz kimchi, oglądane coś w telewizji i pójdę spać. Dobranoc ciociu, będę tęsknić.

- Dobranoc, Jennie - było słychać smutek w głosie kobiety.

Odłożyłam telefon i schowałam go do szuflady w komodzie.

Usiadłam przy stole, jedząc kimchi i włączyłam telewizor. Skrzywiłam głowę w prawo, a potem w lewo, aby znaleźć dobry kąt do oglądania. To znowu za mocno przyprawiłam kimchi! Tak czy siak, bardzo je lubiłam.

Po zjedzeniu włożyłam naczynie do zmywarki i także pałeczki.

Wróciłam do oglądania telewizji, ale tym razem usiadłam na kanapie.

***

Obudziłam się rano, zjadłam śniadanie i mama razem z jej znajomym zawieźli mnie na odpowiedni adres, podany przez wytwórnie.

Czekał tam facet przedstawiający się za Yang Hyun-suka, to był założycie wytwórni.  

- Jennie Kim?

- Tak, to ja - powiedziałam nieśmiało.

- Pożegnaj się ze swoją mamą i chodź ze mną, nie denerwuj się - mówił miło mężczyzna - Nazywaj mnie Yang. Wszyscy jesteśmy tutaj dla siebie rodziną.

- Dobrze.

- Jeżeli pani będzie miała coś ważnego do przekazania córce, może pani skontaktować się z wytwórnią, a my to przekażemy prosto Jennie - mówił Yang do mojej matki.

Pożegnałam się z mamą i wzięłam wszystkie walizki, ale pan Yang od razu wziął je ode mnie, pomagając mi. 

Weszliśmy do wysokiego budynku, coś podobnego do akademika i zaprowadził mnie do pokoju.  

W pokoju były dwa łóżka piętrowe, dwie duże szafy, długi blat przy oknie wyglądający jak biurko, stolik z czterema krzesłami i drzwi do toalety. 

- Jennie? Rozpakuj się i zejdź na dół, wszystko ci pokaże i powiem.

- Dobrze Yang - powiedziałam cicho.  

Zrobiłam to co kazał mężczyzna, rozpakowałam się szybko do jednej z szaf i zeszłam na dół.  

- Do wytwórni masz dwa kilometry, do szkoły masz 500 metrów - facet wręczył mi papierek - tu masz plan dnia.  

Spojrzałam na to, wszystko było dokładnie rozpisane.

6:00- pobudka, małe śniadanie
7:00- nauka podstawowych przedmiotów szkolnych
9:00- nauka języków obcych
11:00- godzinne pogadanie z menadżerem
12:00- posiłek
12:30- lekcja śpiewu 
15:00- zajęcia taneczne
17:00- indywidualne zajęcia śpiewu
19:00- zachowania idola
20:00- spotkanie z twórcami muzyki
21:30- kolacja
22:00 - 24:00- zajęcia taneczne

Złożyłam i schowałam kartkę do kieszeni. 

- Masz jakieś pytania związane z twoim planem dnia? - pytał pan Yang.

- A w szkole... Jak będzie to wszystko wyglądać? Nie będę miała zajęć z innymi uczniami? - pytałam nieśmiało. 

- Dla twojego bezpieczeństwa i wizerunku, musisz mieć indywidualne zajęcia - twierdził facet.

Czyli życie towarzyskie mam skreślić całkowicie z mojego życia?  Zero kontaktu z rodziną i znajomymi? 

Takie coś złe wpłynie na moją psychikę, ponieważ sama z siebie jestem nieśmiała, a co dopiero dalej. 

W jednym momencie czułam się pewna siebie, wtedy kiedy trzymam mikrofon w ręce.  

***

Pan Yang oprowadził mnie dokładnie po okolicy, po wytwórni dokładnie tłumacząc każde miejsce, abym się nie zgubiła.   

Moimi pierwszymi zajęciami w tej wytwórni była nauka tańca. Pierwszy raz robiłam takie kroki taneczne, ale spodobało mi się to.

Chciałabym powiedzieć całej mojej rodzinie, jak minął mi pierwszy dzień, co robiłam.  

Podczas zajęć tanecznych przyszedł do mnie facet, przedstawiający się za Diggy. Powiedział, że jest producentem muzyczny i chce na chwile ze mną porozmawiać o czymś.

Wyszłam na chwile z sali, gdzie dookoła były lustra. 

- Jennie Kim? Jesteś nowa? - pytał Diggy.

- Tak, tak - potwierdziłam jego pytania.

- Mam złą wiadomość od rodziny - powiedział mężczyzna łapiąc mnie za ramie - twój tata miał poważny wypadek samochodowy w Nowej Zelandii.  Przykro mi...

- Słucham?! - wykrzyczałam na całą wytwórnie.

- Twój tata umarł - powiedział cicho facet.

W pierwszej chwili nie wiedziałam co mam zrobić ze sobą... Nie wiedziałam co się dzieje, nagle straciłam orientacje. 

Po chwili byłam zalana cała w łzach...

Oparłam się o ścianę i zjechałam na dół, siadając na ziemie. 

- Jennie? Wszystko dobrze? Przykro mi, to twój pierwszy dzień tutaj, a dostajesz taką wiadomość.


—————————

Jak wam podobał się rozdział? 📖
Zostaw komentarz albo zagłosuj ⭐️
Jeśli ci się podobało 😇

Miłego, pijanego sylwestra!

Love Shot |Jennie [BLACKPINK&EXO] ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz