Kobiety mają wiele praw i wiele do powiedzenia, ale trenerzy którzy trenują idoli zachowują się o wiele gorzej niż najbardziej rozpieszczona gwiazda.
Po dwóch tygodniach udręki i nauki nowych tańców, uczeniu się nowych stylów. Mogliśmy wrócić do naszego prawdziwego domu, który znajduje się w samym centrum Korei. Szefowa wiele zmieniła w naszym życiu, wcześniejszy facet miałby gdzieś nasze słowa. On nawet nie przychodził na nasze próby, nie interesowało go to. Wracając samolotem siedziałam obok Jisoo, większość drogi przegadaliśmy. Brunetka ciagle wracała do tych złych chwil, upewniałam ją, że już nigdy tak nie będzie o ile ona czegoś nie zwali. Nie lubię obrażać się na ludzi. Dla mnie to jest zbyt wstrętne, aby robić. Szefowa załatwiła nam pare dni wolnego, Unni podasz loty także pytała, czy pójdę z nią do zoo. W pierwszej chwili nie wiedziałam o co jej chodzi. My i zoo? Czy ona chce się zamienić w jakieś zwierze? Usprawiedliwiła się tym, że malutkie pandy się nie dawno urodziły i chce je zobaczyć. Nie będę ukrywać, bo ja także bardzo lubię zwierzęta. Chyba mam zbyt dobre serce dla każdego, czasami zaczyna mi to przeszkadzać. Ludzie nie myśląc ranią mnie. Jedno bez sensowne słowo wypowiedziane w moją stronę może mnie zranić.
Chcę już go zobaczyć i objąć, rzucić się na szyje. Może nie robię z nim głupich czy szalonych rzeczy, ale czuje, że jeszcze trochę a rozwalimy wszystko. W tym momencie jest to niemożliwe, muszę po czekać jeszcze trochę na niego.
Pierwszego dnia wolnego nawet żadna z nas nie wyszła z dormu, siedziałyśmy ledwo żywe. Nawet zamówiliśmy jedzenie, nie mając siły same je zrobić. Nieźle nas wykończyli w tej Ameryce. Mam taki natłok myśli, że już sama nie wiem o czym myśleć.
***
- Gotowa? - złapała mnie za przedramię Unni - Możemy już iść do zoo?
- Dobrze, dobrze chodźmy.
Wczesnym rankiem brunetka myślała tylko o naszym planie, resztę już wywaliła z umysłu.
Piękna pogoda sprzyjała nam chodzeniu po zoo, a nawet zjedzeniu dobrych lodów. Wiele razy chciałam zapytać ją, czemu nie zaprosiła innych członkiń zespołu, a nie tylko mnie. Musiałam się ugryźć w język, aby nie być wścibska.
- Patrz! Pingwiny! - podbiegła zadowolona do płota.
Podeszłam również do płotka, stojąc obok dziewczyny. Przyglądałam się szczęśliwym zwierzętom. Przez chwile się zastanawiałam jaką radość muszą mieć wolne zwierzęta, w rezerwatach. Wzięło mnie coś na głębsze uczucia, nie wiedząc dlaczego.
Unni złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą, nie zdążyłam się na patrzeć dobrze, na te piękne istoty, a ona już mnie zabiera od nich. Nie mogłam nawet protestować, nie dało się.
- Zjemy obiad? Ale nie! Może lepiej jakieś przekąski? Co ty na to? - pytała idąc przodem.
- Mi to obojętne, możemy zjeść wszystko na co masz ochotę, ale nie dawno dopiero skończyłyśmy jeść lody - zrobiłam podejrzliwą minę.
- Naprawdę?!
- Tak - przytaknęłam.
CZYTASZ
Love Shot |Jennie [BLACKPINK&EXO] ZAKOŃCZONE
FanficDziewczyna urodzona w Korei Południowej, spędza swoje nastoletnie życie w Nowej Zelandii. Jedynaczka będąc oczkiem w głowie rodziców zaczyna ćwiczyć śpiew i taniec, w czym jest bardzo dobra. Pewnego dnia dowiaduje się, że w jej mieście odbędzie...